Artykuły

Pietras: Po co te konkursy...

Na łamach prasy wraca temat powszechnie krytykowanych konkursów na dyrektorów teatrów. Wielokrotnie uczestniczyłem w komisjach konkursowych na to stanowisko. Bywałem nawet przewodniczącym takich zgromadzeń. Nie mówmy o zapadających wtedy decyzjach i rozstrzygnięciach. Niemal zawsze były one połowiczne, powierzchowne, często niesprawiedliwe i tendencyjne - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Będąc dyrektorem teatrów operowych ponad 40 lat, nigdy nie stawałem do żadnego konkursu. Jako dwudziestokilkulatka na tyle znano mnie w środowisku jako szefa poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Opery, działacza Jeunesses Musicales, publicystę i autora audycji radiowych, że otrzymałem rekomendację na stanowisko asystenta dyrektora do Opery Śląskiej. Gdyby dziś ktoś zapytał mnie o takich kandydatów na asystentów, wskazałbym co najmniej kilkunastu, wymieniając ich nazwiska z pamięci, zamiast organizować konkursy.

Po kilku miesiącach zwolniło się nagle stanowisko dyrektora Opery Wrocławskiej i na rozmowy zaproszono właśnie mnie, ponieważ z Bytomia dochodziły głosy, że jestem zdolny, przedsiębiorczy i znam się na rzeczy. We Wrocławiu od zaraz funkcjonowałem w atmosferze konkurencji, jako że tam również działało Towarzystwo Przyjaciół Opery (dr Riedl), rozwijało się Jeunesses Musicales (Marek Dyżewski), prężnie funkcjonował ruch kulturalny ZSP i rosło cenne zaplecze kadrowe przyszłych kierowników instytucji artystycznych.

Po kilku sezonach odezwał się Poznań, abym zorganizował Conradowi Drzewieckiemu Polski Teatr Tańca. Tutaj pracowałem z niezwykle kompetentną i sprawną ekipą, z której każdy mógł później samodzielnie pokierować teatrem, np. Piotr Voelkel (wówczas technika i koordynacja), Jerzy Taczalski (organizacja pracy), Grzegorz Nagajew (organizacja widowni), Emil Wesołowski (kierownictwo artystyczne). Po sześciu latach rozeszliśmy się w różne strony.

Ja wróciłem do Wrocławia, skąd wywalono właśnie pewnego poznańskiego muzykologa, bo się w Operze nie sprawdził. To nie ten, który do dziś obszczekuje mnie gdzie może, zamiast pisać mocno spóźnioną habilitację. Biedak nie sprawdził się w niczym, a zwłaszcza w niezisz-czalnym pragnieniu rządzenia jakimkolwiek teatrem. Przez całe życie zawodowe opędzałem się od konkurentów. Nie wszyscy byli nieudacznikami. Oznacza to, że zawsze było w czym wybierać.

W Łodzi nieustannie czyhał na mnie Rajmund Ambroziak, tymczasowo okopany w Teatrze Muzycznym. Potem Stanisław Dyzbardis, startując kolejno z miejskiego Wydziału Kultury i Komitetu Wojewódzkiego. Czy byli to słabi kandydaci? Nie, tylko ja musiałem nieustannie udowadniać, że jestem mocniejszy.

Proszę zwolnić mnie od wspominania istnej sfory reflektantów, od których musiałem oganiać się w Teatrze Wielkim w Warszawie. Zresztą poległem nie przez nich, a przez szczerą niechęć Kazimierza Dejmka, od którego na ministra kultury mniej nadawała się już tylko Wnuk-Nazarowa.

A w Poznaniu? Tutaj mógłbym dyrektorować dożywotnio, gdyby nie pewien zdarty tenor i uporczywy kontratenor oraz oboista, którego w młodości mucha tse-tse ugryzła w instrument. Oni to po 16 latach zniechęcili mnie skutecznie. Przy okazji wszakże wpakowali kilkusetosobową załogę w kłopoty, które jeszcze długo się nie skończą.

Myśląc o tym, zachowuję się jak stary Rzecki w swym pamiętniku. Wynika z niego, że dobrych kandydatów na dyrektorów oper, teatrów i filharmonii należy lepiej szukać w kadrach tych instytucji niż wśród podległych sobie urzędników, sympatii, znajomych i pociotków. Do tego nie są potrzebne żadne konkursy. Wystarczy uważna obserwacja ludzi, środowisk, organizacji i gremiów opiniotwórczych. Wystarczy pozbawiona lenistwa i nepotyzmu uczciwa postawa władz, poświęcających odpowiednią ilość czasu na pogłębione refleksje i kompetentne, przemyślane oceny.

Wtedy komisjom konkursowym można będzie podziękować. A ministrowie, marszałkowie i prezydenci nie będą musieli swych ostatecznych decyzji zasłaniać listkami figowymi pełnymi dziur, prześwitów, nadgryzień i nadżerek, że aż głowa boli!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji