Artykuły

Bal w spelunce

Po ubiegłorocznym festiwalu Kontakt w Toruniu napisa­łem, że nie ma w Polsce ze­społu dramatycznego, który mógłby wystawić "Bal" z równym powodze­niem, jak uczynił to Słowacki Teatr Narodowy w inscenizacji Martina Huby. Blamaż "Balu pod Orłem" Zbi­gniewa Brzozy potwierdził moje prze­widywania.

Opowieść o przemianach historycz­no-obyczajowrch we Francji dwudzie­stego wieku - pokazana bez użycia słów w filmie "Bal" Ettore Scoli - była lekka i niczym szampan zawracała w głowie. W luksusowym wnętrzu wykonawcy przeprowadzali nas przez kolejne mo­dy: muzyczne, taneczne, estetyczne. W momencie najwyższej euforii następo­wało gwałtowne cięcie - wywołane np. wojną czy rewoltą studencką 1968 r. - a po nim dochodził do głosu zupełnie in­ny układ, nie tylko taneczny.

Według tych samych prawideł to­czył się słowacki "Bal". Po podniesie­niu kurtyny widzom zapierało dech w piersiach na widok sali odwzoro­wanej z bratysławskiego hotelu Carl­ton. Polski "Bal" Brzozy odbywa się w obskurnej, prowizorycznie skleco­nej spelunce. Schodzą się do niej dziwaczni osobnicy którym bynajmniej nie do tańca. Nie umieją się ubrać, zachować ani poruszać do rytmu. Za to cierpią niewymownie. Długa lista polskich ofiar stalinizmu jest zresztą rzutowana na jedną ze ścian.

Wybór punktów zwrotnych w naszej historii jest u Brzozy jedno­znaczny Początek daje panoszenie się ruskich sołdatów u kresu drugiej wojny światowej. Po nich inicjatywę przejmują nasze służby wewnętrz­ne. Ich gwałty, szykany i aresztowa­nia podane są w takim zgęszcze­niu, że szybko przestają robić wra­żenie. Uśmiechu na lekarstwo, bo tzw. scenki humorystyczne - przy­bycie pary turystów z Zachodu i re­wia mody z PDT - rażą schematy­zmem.

To jednak drobiazg wobec fi­nału. Sala taneczna odsłoni nie wiadomo po co swe zaplecze, z którego wychynie postać w masce generała Jaruzelskiego. Z pierzyną na plecach poruszać się będzie w rytm sparodiowanej muzyki Zyg­munta Koniecznego do sceny "Sen senatora" w "Dziadach" Konrada Swinarskiego. Generał spotka maskę Breżniewa, w ko­szuli nocnej i szlafmycy. Zaczną się, oczywiście, ochoczo obłapiać "na niedźwiedzia". Przypatrywać będzie się temu raczkujący Gor­baczow.

Doprawdy, boki zrywać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji