Aktorzy w stoczni
Mimo wakacyjnej przerwy aktorzy zbierali się w gabinecie dyrektora Macieja Prusa dyskutując, jak przyłączyć się do sprzeciwu wobec władzy, która reglamentowała nie tylko towary, ale także myśli i słowa - Barbara Szczepuła pisze o aktorach Teatru Wybrzeże podczas wydarzeń w sierpniu 1980 r.
Wakacje w Bułgarii były wspaniałe. Ciepłe morze, słońce, wieczorami wino... Z radia dowiedzieli się, że w Polsce są "przestoje w zakładach pracy".
W drodze powrotnej na polskiej granicy przeszukano dokładnie ich przedziały, a Halinie Winiarskiej celniczka kazała się rozbierać. Aktorka odmówiła, doszło do szarpaniny.
- Będziecie nas wieszać? - zapytał Stanisław Michalski, wówczas członek KC PZPR.
Z Wrocławia jechali już samochodami. Kiszkisowie i Dąbkowscy mieli maluchy Michalscy - syrenę. Na szosie zrozumieli, że w kraju stało się coś niezwykłego. Ludzie widząc gdańską rejestrację uśmiechali się i machali rękami, kierowcy migali światłami, a na stacji benzynowej, gdzieś koło Nowego, nalewający benzynę krzyknął do czekających w długiej kolejce: - Ostatnie sto litrów żółtej!
- Proszę pana, jedziemy do Gdańska - Elżbieta Goetel-Dąbkowska poszła prosić choć o parę litrów.
- Dla Gdańska oczywiście starczy! - zapewnił mężczyzna przy dystrybutorze.
* * *
Gdy tylko Elżbieta Goetel wróciła do domu, zatelefonował jej brat z pytaniem, kiedy teatr Wybrzeże zarejestruje się w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym. To wstyd, że aktorów tam nie ma! Oboje rodzeństwo antykomunizm wyssali z mlekiem matki. Ich ojciec, pisarz Ferdynand Goetel ścigany przez nową władzę pod fałszywym zarzutem kolaboracji z Niemcami, musiał w grudniu 1945 roku uciekać z kraju. Nie zobaczyli go już nigdy.
Mimo wakacyjnej przerwy aktorzy zbierali się w gabinecie dyrektora Macieja Prusa dyskutując, jak przyłączyć się do sprzeciwu wobec władzy, która reglamentowała nie tylko towary, ale także myśli i słowa. Jerzy Kiszkis mówi, że miał kompleks pokolenia, które nie walczyło podczas wojny. Po prostu był wtedy za młody a u nich, na Wileńszczyźnie, wszyscy szli do partyzantki. Więc teraz nadeszła odpowiednia chwila. Trzeba było stanąć u boku ludzi, którzy mieli odwagę powiedzieć - nie! Literaci już byli w stoczni, Lech Bądkowski - nawet w prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego,
Adzik Zawistowski też tam siedział...
Atmosfera w gabinecie Prusa była gorąca. Przerzucali się pomysłami, wreszcie dyrektor zdecydował: musimy zrobić w stoczni koncert!
Zaczęli szukać tekstów
Z miejsca okazało się, że najlepiej do tego, co się dzieje, pasuje poezja romantyczna: Mickiewicz, Słowacki, Norwid. W ogóle klasycy. Ale też Herbert, Miłosz, który był w PRL zakazany Wierzyński i Hemar, a nawet Broniewski...
- Wszystko, co mogło dźwigać, co dawało nadzieję - mówi Halina Winiarska.
Winiarska i Kiszkis przygotowali między innymi fragmenty z "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego". Boże, jakie to było aktualne!
* * *
Do stoczni weszli 27 sierpnia. Na hasło: aktorzy idą! otworzyła się brama, a za bramą odnaleźli inny świat. Wolną Polskę. W Sali BHP ludzie byli już zmęczeni, niektórzy spali z głowami opartymi na stołach, inni rozmawiali, jedli, ale czuło się ich determinację i siłę.
Przywitano ich oklaskami.
Otwórz nam Polskę jak piorunem otwierasz niebo zachmurzone - modliła się słowami Juliana Tuwima Halina Słojewska. Lecz nade wszystko słowom naszym/ Zmienionym chytrze przez krętaczy, jedność przywróć i prawdziwość/ Niech prawo zawsze prawo znaczy/A sprawiedliwość - sprawiedliwość.
Wybuchł entuzjazm.
Jedna ze strajkujących kobiet podeszła do Macieja Pietrzyka i podała mu kartkę: "Niech pan to zaśpiewa". W dziesięć minut, pod popiersiem Lenina ułożył muzykę do tego tekstu. Tak powstała "Piosenka dla córki". Maciej Prus trzymał kartkę, a Pietrzyk akompaniując sobie na gitarze zaśpiewał:
Nie mam teraz czasu dla ciebie/ Nie widziała cię długo matka/Jeszcze trochę poczekaj dorośnij/ Opowiemy ci o tych wypadkach/ O tych dniach pełnych nadziei/Pełnych rozmów i sporów gorących. (...) O tych ludziach którzy poczuli/Że są wreszcie tutaj u siebie/ Solidarnie walczą o dzisiaj/I o przyszłość także dla ciebie (...)
Autorka tekstu Jadwiga Piątkowska była samotną matką. W domu czekała na nią dwunastoletnia córeczka. Dawała sobie dzielnie radę. Większość strajkujących także zostawiła w domu dzieci, więc słuchali tej piosenki ze łzami w oczach.
No i wtedy okazało się, że tej poezji strajkowej jest więcej.
Elżbieta Goetel recytowała "Postulat 22".
Przestańcie nas stale przepraszać
I mówić, że błądzicie
Spójrzcie na nasze zmęczone twarze
Szare i zmięte jak nasze życie (...)
Przestańcie ludzi oszukiwać
Zamykać oczy, chować głowy
Zamieniać godność i kulturę
W olbrzymi sklep monopolowy
Jedna ze strajkujących kobiet powiedziała do Haliny Winiarskiej: - Przygotujcie sobie kolędy bo my stąd nie wyjdziemy dopóki nie załatwimy sprawy. A to może potrwać.
Taka była determinacja.
* * *
Ku czemu
otworzyła się brama
z prętów żelaznych
i kwiatów
- pisał Kazimierz Nowosielski w wierszu "Sierpień".
Ku wolności się otworzyła, nie na oścież jeszcze, tylko trochę, troszeczkę, ale ożywcze powietrze popłynęło ze stoczni w zatęchłą atmosferę PRL. Ludzie zaczęli krzątać się gorączkowo, jakby w przewidywaniu, że nie mają dużo czasu. Gdańscy aktorzy rzucili się w nurt działalności związkowej, stowarzyszeniowej, pojechali do Warszawy na zjazd SPATiF, chcieli wszystko zmieniać.
- O, przyjechali rewolwerowcy z Gdańska - przywitali ich warszawscy koledzy...
* * *
Jak to wszystko przekładało się na repertuar?
Maciej Karpiński, asystent Wajdy wystawił w gdańskim Młynie "Dantona" Przybyszewskiej, gorzki spektakl o tym, że rewolucja pożera własne dzieci. Stan wojenny przerwał próby "Betlejem polskiego" Rydla i "Przed sklepem jubilera" Karola Wojtyły.
W sobotę 12 grudnia Halina Winiarska i Jerzy Kiszkis wrócili wieczorem z prób, Halina zrobiła faszerowanego kurczaka, a mąż poszedł do drukarni stoczniowej po materiały ze zjazdu SPATiF przemianowanego na ZASP. Spała u nich dwunastoletnia córka nieżyjącego już dziś ich przyjaciela, Piotra Suchory Agnieszka, rówieśnica Joasi Kiszkisówny.
O szóstej rano usłyszeli walenie do drzwi. Wpadło czterech. Kleks zaczął ujadać, dziewczynki się obudziły. "Za anarchizowanie społeczeństwa województwa gdańskiego..." - odczytał esbek. - Proszę się ubierać, idziemy.
- Dziewczynki, weźcie psa i faszerowanego kurczaka z lodówki i idźcie do rodziców Agnieszki - zdołała jeszcze powiedzieć Halina, nim wsadzono ich do nyski.
Poszły. Suchora otworzył im drzwi.
- Tato, co ty robisz w domu! - krzyknęła Agnieszka. - Jak ja się teraz w szkole pokażę...
* * *
W Strzebielinku w celi było ich szesnastu. Towarzystwo znakomite. Jerzemu Kiszkisowi przypadło łóżko obok Arama Rybickiego. Jasiek Luźny z Tarnowskich Gór dodawał im ducha żarcikami.
Wchodzi klawisz, Jasio pyta:
- Nie wiesz pan, czy Jaruzelski jeszcze żyje?
- Coś się stało? - zaniepokoił się klawisz.
- Taka paskudna pogoda - mówi Luźny. - Myślałem, że jakiś sk...syn się powiesił.
* * *
Halinę Winiarską zawieziono do więzienia w Fordonie. Któregoś ranka komunikat:
- Zbierajcie się. Jedziecie na białe niedźwiedzie.
Żart?
Kobiety ściśnięte w więźniarce, zimno strasznie, rozcierają sobie ręce, ciemno, nie widać drogi, wreszcie po kilku godzinach jazdy znak: "Granica państwa".
- O, Boże! Major nie żartował.
Jednak żartował. Zawieziono je do ośrodka dla internowanych w Gołdapi.
I któż wychodzi im na spotkanie? Królowa aktorek polskich, Halina Mikołajska.
* * *
Halinę Winiarską zwolniono 19 stycznia, Jerzego Kiszkisa dwa dni wcześniej, na skutek interwencji biskupa Kaczmarka z jednej strony. Stasia Michalskiego, który bombardował Fiszbacha - z drugiej i Andrzeja Szczepkowskiego, prezesa ZASP, który chciał dać się internować za Halinę - z trzeciej.
- Czułem się jak niedonoszony płód - mówi dzisiaj Jerzy Kiszkis. - Aram Rybicki został, Adam Kinaszewski został, inni zostali. Jakoś głupio mi było...
* * *
W kościołach recytowali wiersze podczas mszy za ojczyznę. Te same, co w Sierpniu 1980 roku w stoczni. Ale stale wzbogacali repertuar. Przede wszystkim o wiersze Miłosza i Herberta, bo dobrze wyrażały to, co ludzie czuli.
Który skrzywdziłeś człowieka prostego śmiechem nad krzywdą jego wybuchając...
Czy: Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach...
Te słowa powtarzali wszyscy.
- Układaliśmy też litanie - wspomina Halina Słojewska.
Matko oszukanych...
Matko zdradzonych...
Matko w nocy pojmanych...
Matko uwięzionych...
Matko na mrozie trzymanych...
Kościoły były wypełnione po brzegi...
Na koniec dodawali zebranym otuchy Hemarem.
"Z setek i setek tysięcy klęsk bezimiennych Polski wielkie kiedyś powstanie
zwycięstwo".
* * *
4 lipca Halina Winiarska znowu znalazła się na dawnych stoczniowych terenach - na wernisażu wystawy "Przestrzeń wolności", na której, pokazano zdjęcia z Sierpnia '80 roku. Wystawa miała być otwarta o czternastej, żeby mogli przyjść stoczniowcy, którzy wtedy właśnie kończą pracę. Tymczasem uroczystość urządzono o dwunastej!
Winiarskiej chciało się płakać. Gdzie się podziała solidarność z bohaterami tamtych dni?