Artykuły

Nauka w rękach artystów

Nauką daje artystom narzędzia do tworzenia dzieł, które przekraczają wszelkie granice - XXXVII Krakowskie Reminiscencje Teatralne podsumowuje Zuzanna Bućko z Nowej Siły Krytycznej.

Kraków stolicą bioartu? Dzięki festiwalowi Krakowskie Reminiscencje Teatralne przez tydzień mogliśmy obcować ze sztuką dopiero pojawiającą się w naszym kraju. Bioart wciąż stawia pierwsze kroki. Właśnie dzięki takim wydarzeniom ma on szansę zaistnieć naprawdę - wśród odbiorców.

Tegoroczna edycja festiwalu zmierzyła się z ideą zapomnianą, a tak fascynującą. MIASTO JUTRA: Masa - Maszyna - Marzenie. Czym ono jest i jaką odgrywamy w nim rolę? Czy w ogóle jest w nim dla nas miejsce? Czy to nam tym razem przyjdzie się dostosować? Organizatorzy i pomysłodawcy wydarzenia zadali sobie oraz widzom te i wiele innych pytań. Zaproszeni artyści swoimi spektaklami, performansami i dyskusjami ukazali polskiej publiczności nie tylko czym jest bioart, lecz przede wszystkim, jak niebezpieczne pytania wiążą się z tym pojęciem.

Jednym z najgłośniejszych wydarzeń artystycznych Krakowskich Reminiscencji Teatralnych okazał się spektakl teatru tańca autorstwa doświadczonej tancerki i choreografki Lisbeth Gruwez. Artystka, zainspirowana postacią ultrakonserwatywnego amerykańskiego telekaznodziei Jimmiego Swaggarta, stworzyła przedstawienie dotykające prawdziwych lęków społeczeństwa. Skupiła się na rozważaniach na temat władzy wprowadzonej nie siłą, a poprzez podświadomość. My mamy po prostu uwierzyć w racje nam wpajane. I tak właśnie stało się podczas spektaklu "It's going to get worse and worse and worse my friend". Tancerka buduje dramaturgię przedstawienia na bazie prostych i jednoznacznych gestów, konserwatywnego stroju i jednego snopu światła, który nieodłącznie jej towarzyszy. Lizbeth Gruwez z określonych ruchów tworzy pewien schemat. Każdy oznacza również słowo. Po ułożeniu wydawać by się mogło poprawnego zdania, nadchodzi kolejne. Tym razem z tych samych wyrazów powstaje twór o zupełnie innym znaczeniu. Artystka toczy na naszych oczach walkę z treścią, która wpływa na nią z zewnątrz (w tym przypadku są to przemówienia postaci, którą się zainspirowała). Jednak podjęcie walki oznacza jednocześnie konflikt z samą sobą. Ogromną rolę odgrywa tu podświadomość. Jak my zareagowalibyśmy w takiej sytuacji? Przecież codziennie spotykamy ludzi próbujących w pewien sposób na nas wpłynąć. Wraz z rozwojem mediów takich jak radio, telewizja, a także Internet, zjawisko to staje się coraz bardziej powszechne, a jednocześnie coraz mniej zauważalne. Czy tak wyglądać będzie nasza przyszłość? Zniewoleni, staniemy się kimś zupełnie innym, nie zdając sobie z tego nawet sprawy?

Nie było to jedyne wydarzenie taneczne, które poruszyło krakowską widownię. Choreograf Chris Haring wraz z zespołem Liquid Loft zaprezentowali w ramach projektu The Perfect Garden spektakl "Mush Room". To przerażająca, a zarazem ogromnie fascynująca synteza dźwięku, ruchu i przestrzeni. Całość tworzy obraz niemalże nie do opisania. Manipulowany dźwięk w połączeniu z prawdziwym tańcem wypływającym z wnętrza ciał to mieszanka emanująca organicznością, pierwotnością i siłą, kuszącą widza. Bardzo charakterystyczna okazała się przestrzeń spektaklu. Bowiem tancerze poruszają się w gąszczu nici, które oplatają ich ciała. Działają jak ogród, który kusi ich, a następnie pochłania. Stworzony z grzybów i pędów soczewicy daje im życie, a jednocześnie powoli pozbawia samodzielności. Zależni od siebie stają się wrażliwi na każdy gest, który może cofnąć lub przyspieszyć płynny czas. Świadomość ciała to największy atut grupy Liquid Loft. Artyści wraz z Chrisem Haringiem budują świat nie mechaniczny (jak wielu z nas widzi go w przyszłości), lecz do granic możliwości naturalny. Ten przerażający powrót do natury w oczach artystów jawi się jako coś dla nas nienaturalnego. Być może w samej naturalności istnieją granice, których nie jesteśmy gotowi przekroczyć?

Lecz właśnie przekraczanie granic jest najważniejszym celem Reminiscencji. Spróbować swoich sił mogli także sami odbiorcy. Projekt "When We Meet Again" duetu hiszpańsko-angielskiego Me and The Machine wprowadza widza na dziesięć minut w wirtualną przestrzeń. Po założeniu okularów oraz słuchawek widz "wchodzi" w ciało kogoś zupełnie obcego. Otoczony opieką wirtualnego przewodnika, spotyka pewną tajemniczą osobę. Podąża za nią, a w konsekwencji traci zaufanie do własnych zmysłów. Co jest moje, a co jedynie widzę w okularach? Osoba wprowadzona w cyfrową rzeczywistość uświadamia sobie, że zmiana tożsamości jest możliwa. Ten fenomen próbują badać za pomocą sztuki artyści Me and The Machine. Tworzą performanse, których zadaniem jest przekraczanie granic wyobraźni, zmysłów, a także, co najniebezpieczniejsze, zaufania własnemu umysłowi.

Program festiwalu wzbogaciły spotkania z artystami-naukowcami. Pojawił się australijski artysta, guru bioartowców - Stelarc, znany przede wszystkim z wyhodowania na ramieniu trzeciego ucha z komórek macierzystych własnych oraz myszy. Podczas spotkania opowiedział o swoich dotychczasowych projektach, a także przedstawił samą ideę prowadzonych przez niego badań. Ich podstawą są eksperymenty wzmacniania ciała poprzez działania polegające na łączeniu organicznego z nieorganicznym, ciała z technologią, maszyną. Kontrowersyjny artysta angażuje w swoje prace robotykę, dzięki której przekracza ograniczenia narzucone mu przez własne ciało. Zafascynowany możliwościami biotechnologii, sam dąży do stworzenia genetycznej chimery. Stelarc głosi pogląd "body obsolete". Przestarzałe ciało, które w obliczu wciąż rozwijającej się techniki nie spełnia wymagań, a w rezultacie okazuje się zbyt słabe. Remedium w jego przekonaniu jest właśnie technologia.

Krakowskie Reminiscencje Teatralne skupiły w Krakowie także wiele innych interesujących wydarzeń. Podczas kolacji performatywnej dzięki Johnowi O'Shea oraz Monice Bakke "goście" doświadczyli zupełnie odmiennego spojrzenia na pożywienie. Czy jedzenie kaszanki z krwi wciąż żyjącej świni jest bardziej moralne niż z tej, która została zabita? Pytania pojawiające się podczas gotowania naprawdę intrygowały. Festiwalowi towarzyszyły także pokazy filmów i spacery performatywne. W trakcie trzech podróży z przewodnikiem w słuchawkach można było poznać "Miasto przyszłości" - obraz Krakowa w 2032 roku oraz ten z czasów okresu międzywojnia.

Sam bioart wywołuje oburzenie, niezrozumienie, ale przede wszystkim wielu odbiorcom kojarzy się jedynie z klonowaniem. Sztuka w połączeniu z nauką daje artystom narzędzia do tworzenia dzieł, które przekraczają wszelkie granice. Dotychczasowe osiągnięcia ukazują siłę i możliwości często odrzucanej przez społeczeństwo formy eksperymentu. Oczywiście nie można zaprzeczyć istniejącym zagrożeniom. Lecz czy nie właśnie ryzyko od wieków stanowi impuls do postępu? Bioartowcy nie są szalonymi naukowcami planującymi stworzenie armii robotów. To artyści eksplorujący zupełnie nowe, nieodkryte jeszcze przestrzenie. Dopiero w dzisiejszych czasach pojawiły się narzędzia, dzięki którym jest to możliwe. W dodatku jest to naturalny postęp rozwijającej się nauki i technologii. Ich synteza jest nieunikniona, a artyści mogą odkryć to, czego naukowcy nie dostrzegają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji