Artykuły

Tam aktor ma ciężki los

- Gdybym mieszkała tutaj, z pewnością grałabym więcej. Do końca więc nie jestem zadowolona z mojego życia zawodowego - mówi MAŁGORZATA PIECZYŃSKA, polska akorka filmowa i teatralna od lat mieszkająca w Szwecji.

Podczas Festiwalu Filmowego "Nowe Horyzonty" w Cieszynie, z aktorką rozmawia Wojciech Trzcionka.

Pierwszy raz na festiwalu filmowym w Cieszynie?

- Pierwszy, ale Cieszyn kusił mnie od dawna. Jestem kinomanką, przyjechałam tu dla siebie. Chcę przeżyć filmową przygodę. Kiedyś byłam w jury Festiwalu Filmów Dziecięcych i Młodzieżowych w Poznaniu. Poznałam tam Romana Gutka, który zachęcił mnie do przyjazdu na jego imprezę. Potem niestworzone historie o tym festiwalu opowiadał mi Kazik Kutz i w końcu postanowiłam to sprawdzić. Ten festiwal przeszedł moje najśmielsze wyobrażenia! Widziałam różne imprezy filmowe, wiele kręci się wokół bankietów, a furorę robią gwiazdy seriali telewizyjnych. Tutaj kompletnie tego nie ma. Są za to tysiące młodych ludzi spragnionych kina. Ten festiwal jest żywy i autentyczny. Na nocnych imprezach jest alkohol, ale nikt nie chodzi pijany, nie ma ćpunów i jest bezpiecznie. Jestem zachwycona. Mam takie postanowienie, że w przyszłym roku przyjadę do Cieszyna z 15-letnim synem, żeby zgłosił się do wolontariatu i pracował przy festiwalu.

Od lat mieszka pani w Szwecji. Jak wygląda życie polskiej aktorki za granicą?

- Nie znam zbyt wielu aktorów, którzy grali wielkie dramatyczne role w prestiżowych produkcjach teatralnych gdzieś za granicą. Małgosia Zajączkowska występowała na Broadwayu, Andrzej Seweryn gra we Francji. Należę do tej wąskiej grupy artystów, której ta sztuka się udała. To nie jest oczywiście proste; ja miałam szczęście. 15 lat temu wygrałam casting do filmu, który zdobył Grand Prix Italia i tak to się zaczęło. Wtedy nawet nie wiedziałam, że gram obok wielkich szwedzkich gwiazd. Mówiłam: "No, nieźli są". Nie wiedziałam, że to są same tamtejsze "Gajosy i Jandy". Od tego czasu tamten film był pokazywany w szwedzkiej telewizji chyba z siedem razy. To, że w nim zagrałam, procentuje do tej pory. W Szwecji wiedzą już kim jestem. Inaczej byłabym jakąś tam aktorką, która zagrała w jakichś tam polskich filmach

Jaki jest poziom aktorstwa w Szwecji?

Bardzo wysoki.

I pewnie jest to zawód dobrze płatny?

- W tej chwili w Polsce aktorstwo jest też dobrze płatną profesją - jeżeli aktor ma pracę, oczywiście. W Szwecji zarabia się dobrze w prywatnych teatrach, nie w państwowych, subwencjonowanych. W nich gra się dla prestiżu. Niektórzy aktorzy w teatrach państwowych zarabiają przez miesiąc tyle, ile na scenie musicalowej w jeden wieczór.

Dużo ludzi w Szwecji chodzi do teatru?

- Jeżeli jest dobre przedstawienie, to przychodzą. Szwedzi są mistrzami w robieniu klasyki, są w tym lepsi niż Polacy i na tych spektaklach się bywa. Wchodząc z teatru w Sztokholmie i przyjeżdżając potem do jakiegoś teatru w Warszawie na Szekspira czy Moliera, czasami mam wrażenie, że to dalszy ciąg szkoły teatralnej. Nie jeśli chodzi o zaangażowanie artystów, ale poziom koncepcji. W sztokholmskich teatrach klasyka inscenizowana jest nadzwyczajnie. Furorę robiły ostatnio takie przedstawienia, jak "Kupiec wenecki", "Romeo i Julia" czy "Sen nocy letniej".

W ilu przedstawieniach rocznie gra pani w Szwecji?

- Raz na jakiś czas, bardzo rzadko. Ostatnio zagrałam w spektaklu "Józef i jego bracia" na podstawie Starego Testamentu. I to był kontrakt na kilkadziesiąt przedstawień. Tam aktor ma ciężki los, tak jak i w Polsce zresztą. Nie ma wielu etatów; ja też nie mam stałej pracy. To nie to, co w Polsce. Gdybym mieszkała tutaj, z pewnością grałabym więcej. Do końca więc nie jestem zadowolona z mojego życia zawodowego. Często może dostawałabym propozycje z Polski, ale słyszę, że tutaj są aktorki, które nie mają z czego żyć, a mnie się dobrze powodzi...

Jak się gra w obcym języku?

- Bardzo trudno. Aktor nie ma takich możliwości improwizacyjnych jak we własnym języku. O sobie dają też znać różnice kulturowe. Gdy w pewnym filmie grałam czeską malarkę, w scenie przy śniadaniu nie podano mi zastawy. Była kłótnia z rekwizytorem, bo denerwowałam się jak mam jeść bez noża, talerza. Kazał mi jeść na obrusie, bo tak jest w Szwecji. W innym filmie była scena: do mojego mieszkania przychodzi mężczyzna, otwieram mu drzwi i on wręcza mi bukiet kwiatów. Biorę je, witam się z nim i zapraszam do środka. Patrzę potem, a reżyser jest niezadowolony. Mówi, że jeżeli mężczyzna przychodzi do mnie z kwiatami, to znaczy, że chce się oświadczyć, bo mnie kocha i muszę na to odpowiednio zareagować. W Szwecji po prostu rzadko wręcza się kwiaty. Częściej książkę, butelkę wina, bombonierę. To jedne z wielu różnic kulturowych.

Ostatni raz zagrała pani w Polsce w komedyjce "Lawstorant". Jakie ma pani dalsze plany? Może nastąpi w końcu ciąg dalszy kultowego "Piłkarskiego pokera", w którym wciela się pani w Łapówkę...

- Bardzo bym chciała, bo scenariusz drugiej części jest cudowny, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Inne propozycje są pisane palcem na wodzie. Powiem szczerze, że choć gram w szwedzkich filmach, chciałabym też częściej występować w Polsce. Musiałabym tu jednak częściej bywać, a to nie zawsze jest możliwe.

Warto wiedzieć

Małgorzata Pieczyńska urodziła się w 1960 roku w Warszawie. W 1984 roku ukończyła studia na PWST w Warszawie, a w 1986 roku otrzymała Nagrodę im. Zbigniewa Cybulskiego, przyznawaną młodym talentom aktorskim przez tygodnik "Ekran". Po ukończeniu studiów została zaangażowana do stołecznego Teatru Powszechnego. Pod koniec lat 80. wyjechała do Szwecji. Pierwszego męża Andrzeja Pieczyńskiego poznała zanim złożyła papiery do szkoły teatralnej. Z drugim, Gabrielem Wróblewskim i ich synem Victorem, stworzyła dom w Szwecji. W 1995 roku wystąpiła w serialu "Ekstradycja", gdzie wcieliła się w rolę Sabiny, siostry Olgierda Halskiego. Grała również w "Pannie Nikt" Andrzeja Wajdy i "Quo Vadis" Jerzego Kawalerowicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji