Artykuły

Znakomita premiera tylko dla VIP-ów

"Spiski" w reż. Jerzego Jana Połońskiego i Jarosława Stańka w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Igor Rakowski-Kłos w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Bardzo dobre "Spiski" w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego i Jarosława Stańka otworzyły małą scenę Teatru Powszechnego wartą 9 mln zł. Uroczysty spektakl był dostępny niemal tylko dla VIP-ów

Warta ponad 9 mln zł mała scena Teatru Powszechnego została otwarta w sobotę. Nowa widownia pomieści 200 widzów. Na premierowy spektakl zostały wybrane "Spiski" według powieści Wojciecha Kuczoka, autora m.in. "Gnoju" sfilmowanego przez Magdalenę Piekorz jako "Pręgi". Reżyserii widowiska wg książki śląskiego pisarza podjęli się Jerzy Jan Połoński i Jarosław Staniek. To najlepszy spektakl Teatru Powszechnego od co najmniej dwóch sezonów.

"Spiski" opowiadają o wyjeździe rodziny na wakacje w góry w czerwcu 1982 roku. Polskie życie społeczne zajmowały wtedy dwie sprawy: beznadziejność stanu wojennego oraz mistrzostwa świata w piłce nożnej, w których Polacy z Bońkiem, Latą i Szarmachem na czele mieli zdobyć nie tylko złoty medal, ale także odmienić los milionów Polaków. "Jeżeli Polska wygra mundial, komuna będzie musiała upaść z wrażenia, że ten kraj przygnębiony stać na taki triumf" - przekonuje ojciec głównego bohatera, a dopowiadają mu pozostali: "Generałowie będą musieli odwołać reglamentację towarów, godzinę policyjną, stan wojenny, socjalizm".

Zgodnie z futbolową historiozofią, która artykułuje polską niedojrzałość i mesjanistyczną potrzebę uznania w oczach Zachodu, skutek mundialu będzie odczuwalny na całym świecie: "kraj, który najlepiej na świecie się modli i najlepiej na świecie gra w piłkę, będzie podziwiany zawsze na zawsze przez wszystkie inne narody świata" - mówi jedna z postaci podczas mszy, która przemienia się we wspólne oglądanie meczu.

Polska zajmuje jednak dopiero trzecie miejsce i historia toczy się torem wyznaczonym przez generała w przyciemnionych okularach. Rozczarowanie przenosi się w konsekwencji na niemal wszystkich członków rodziny, prowadząc do zaskakująco pozytywnych konsekwencji. Znerwicowany ojciec (dobry Artur Zawadzki) z antysystemowego obsesjonata, niepotrafiącego odnaleźć się w innej rzeczywistości niż peerelowska, przemienia się w pustelnika, miłośnika historii sztuki. Matka (Magdalena Zając) przestaje ratować małżeństwo, które "przedatowało się, ale nie straciło ważności" i wiąże się z fanatycznie uporządkowanym naukowcem. Ich syn Wojtek (Jakub Firewicz), targany erotyczno-futbolowo-religijnymi emocjami, właśnie na Podhalu przeżywa inicjację seksualną i zakochuje się w dziecięcej i wyuzdanej równocześnie góralce (Aleksandra Listwan).

Ale nie świetny tekst Kuczoka, którego dramaturgia pod koniec zaczyna nieco zwalniać, świadczy o wartości "Spisków" Połońskiego i Stańka. Ten spektakl to popis scenicznych możliwości i reżyserskiej wyobraźni. Wielopłaszczyznowa scena została zgrabnie sfunkcjonalizowana, by na niedużej powierzchni przenosić wątki w czasie i przestrzeni. Niektóre części spektaklu dzieją się w grotach skalnych, co dzięki umiejętnemu zastosowaniu światła, a nawet kapiącej wody wypada niezwykle sugestywnie. Nad całością unosi się delikatna muzyka zespołu Trzy Dni Później, który przypomina Happy Pills z ciepłym głosem Natalii Fiedorczuk.

Premiera "Spisków" połączona była z nieco chaotyczną uroczystością otwarcia małej sceny. Jeszcze przed spektaklem anonimowi mściciele łódzkiego życia kulturalnego, redagujący blog Obywatelskie Forum Kultury - Łódź (forumkulturylodz.wordpress.com), zwrócili uwagę, że kupno biletu na sobotnie "Spiski" nie było możliwe. Pula została rozdysponowana pomiędzy VIP-ów. Temat podniosła także Iwona Śledzińska-Katarasińska podczas przecinania niebieskiej wstęgi i zapraszania na scenę osób, które przyczyniły się do powstania małej sceny. Posłanka Platformy Obywatelskiej zasugerowała potrzebę zorganizowania drugiej uroczystości otwarcia małej sceny - dla widzów, gdyż podczas sobotniej widziała "same znajome twarze". Dyrektor Ewa Pilawska po odebraniu mikrofonu Śledzińskiej-Katarasińskiej nie odniosła się do jej słów. Czy przymiotnik "powszechny" w nazwie teatru przy ul. Legionów stanie się ciałem?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji