Artykuły

Absolwent V LO jest bożyszczem nastolatek

11 lat w Niemczech, 13 lat w Polsce. - Wychowanie w dwóch kulturach na pewno poszerza pewną świadomość o świecie, dodaje dystansu i skłania do ciągłych porównań, jednak też utrudnia utożsamianie się ze swoim narodem czy pochodzeniem w stu procentach - mówi aktor JAKUB GIERSZAŁ.

Jakub Gierszał odbierze w tym roku Flisaka - wyróżnienie, które Tofifest przyznaje artystom wywodzącym się z naszego regionu.

Jest bożyszczem nastolatek - sieć kipi od stron fanowskich prezentujących jego najnowsze zdjęcia i filmowe wcielenia. Na popularnych portalach plotkarskich i w pismach ilustrowanych próżno szukać informacji na temat jego knajpianych ekscesów. Stroni od mediów. I tym samym udowadnia, że w tym kraju można pomyśleć karierę aktorską jako karierę artystyczną. Bez telewizji, bez komedii romantycznych, bez występowania w farsach w prywatnych teatrach, turniejach tańca, bez bezpiecznego etatu.

Poszedł w ślady ojca - Marka Gierszała, reżysera teatralnego i filmowego. Mały Kuba, gdy miał kilka miesięcy, wyjechał do Hamburga. W Niemczech przeżył 11 lat. Po rozwodzie rodziców zamieszkał z matką w jej rodzinnym Toruniu. W V LO wraz z kolegami dla żartu kręcił kamerą wideo krótkie filmiki. Nie interesowały go konkursy recytatorskie i amatorskie teatrzyki, a wybór krakowskiej szkoły teatralnej był zaskoczeniem nawet dla jego najbliższych.

Jego pierwszym filmem było "Wszystko, co kocham" i rola doceniona przez krytyków. - Cztery lata temu jedyne, co chciałem, to być jak najbliżej kamery - opowiada Gierszał. - Gdyby nie szczęście tak szybkiego kontaktu z kinem, być może moja dotychczasowa droga potoczyłaby się inaczej. Nigdy nie wiadomo. Ludzie kina mnie nauczyli miłości i szacunku do tej formy sztuki.

Aby wcielić się w rolę 17-letniego Dominika z "Sali samobójców" Jana Komasy, rozmawiał z młodzieżą, czytał lektury szkolne, przeglądał fora internetowe. Pofarbował włosy na czarno. Zagrał nastolatka rozpieszczonego przez bogatych i wpływowych rodziców, którego odrzucili rówieśnicy. Przyjaciół znalazł w tajnej internetowej społeczności. Z ciężkiej roli, która wymagała od niego fizycznej przemiany, scen homoerotycznych i autoagresji, wyszedł błyskawicznie - po ostatnim klapsie poprosił charakteryzatorki, aby ogoliły mu głowę.

Za "Salę samobójców" otrzymał Nagrodę im. Cybulskiego i Złotą Kaczkę. W tym roku publiczność widziała go w głównej roli w "Yumie" w reżyserii Piotra Malaruka. Akcja filmu rozpoczyna się trzy lata po upadku komuny. Gierszał wcielił się w rolę Zygi, młodego złodzieja, który kradnie w Niemczech.

Gierszał w czasie ostatniego Berlinale znalazł się w gronie Shooting Stars, czyli 10 młodych europejskich aktorów uważanych za najciekawsze talenty kontynentu.

11 lat w Niemczech, 13 lat w Polsce. - Wychowanie w dwóch kulturach na pewno poszerza pewną świadomość o świecie, dodaje dystansu i skłania do ciągłych porównań, jednak też utrudnia utożsamianie się ze swoim narodem czy pochodzeniem w stu procentach - przyznaje. - Dopiero na studiach uświadomiłem sobie w pełni moje korzenie, z czego jestem dumny. Ale to, że patrzę na pewne sprawy z boku, wynika raczej z tego, jaki jestem, a nie z tego, że byłem emigrantem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji