Artykuły

Artyści też skorzystają

Wielekroć powtarzane przez wszystkich hasło wspólny europejski dom ma nie tylko merkantylne znaczenie. Nasza coraz bliższa integracja z Unią Europejską przynosi nadzieję, że niebawem dołączymy do jedynej w swoim rodzaju wspólnoty artystów, których nie dotyczą żadne administracyjne granice.

Sprawy kultury nie przekładają się bezpośrednio na pieniądze czy poziom życia ludzi. Można żyć bez teatru, kina, książek. Ale to tylko teoria. Bez obcowania ze sztuką człowiek byłby uboższy, mniej szczęśliwy. Kwestie połączenia z Unią rozpatrywane są zwykle w politycznym, a przede wszystkim ekonomicznym wymiarze. Jednak - o czym mało kto mówi i niewielu pamięta - artyści też na tym skorzystają.

Kilka niezbędnych wyjaśnień. Narodowe dziedzictwo jest własnością Polaków, buduje tradycję. Nikt nigdy tego nam nie odbierze. Przyłączenie do Unii nie oznacza w żadnym wypadku, że ktoś nad Wełtawą albo Loarą spróbuje wytłumaczyć przybyszowi zza miedzy, że Adam Mickiewicz to wspólny europejski poeta, a niejaki Chopin to twórca polonezów wychwalających zjednoczenie Starego Kontynentu. Nie ma obawy - Mickiewicz i Chopin pozostaną Polakami.

Zjednoczenie nie jest równoznaczne z przeczeniem narodowej odrębności. Stwarza natomiast szansę twórcom, by poprzez swe dzieła spierali się ze swymi rówieśnikami. By widzowie mogli przekonać się, co nas tu - w Europie - łączy, a co dzieli.

Wspólna Europa to także szansa na przekraczanie artystycznych granic. Bez trudu wyobrażam sobie, jak młody reżyser ze Świdnicy, który w Polsce wzbudził zainteresowanie swym pierwszym filmem, wyjeżdża do Paryża i kręci tam duży film w międzynarodowej koprodukcji, zatrudniając w dodatku aktorów o głośnych nad Sekwaną nazwiskach. Po wejściu Polski do Unii droga nieznanego jeszcze artysty z Dolnego Śląska na salony okaże się zdecydowanie krótsza.

To wszystko niezbyt odległe, ale jednak marzenia. Są już pierwsze jaskółki nowej sytuacji. Istnieje już fundusz Eurimages, wspierający najbardziej ambitne filmowe produkcje, nawet wtedy, gdy od razu wiadomo, że nie mają żadnych szans z amerykańskimi superhitami. Bowiem właśnie takie obrazy wyznaczają duchową i kulturową tożsamość kontynentu i skutecznie bronią nas - póki co - przed całkowitą macdonaldyzacją naszego życia.

Zjednoczenie jest dziś bardzo blisko - wielu twórców doskonale zdaje sobie z tego sprawę i wyciąga właściwie wnioski. Jestem przekonany, że niemiecką publiczność interesuje, jak polski reżyser teatralny młodego pokolenia czyta ich klasykę. Przekonali się podczas prestiżowego Berliner Festwochen. Zdjęcia Grzegorza Jarzyny obiegły okładki wszystkich festiwalowych wydawnictw.

Rzecz jest jeszcze ciekawsza, bowiem na "Doktora Faustusa" część pieniędzy dali Niemcy, a przedstawienie powstało w ramach międzynarodowego projektu Theorem. Wejście Polski do Unii Europejskiej zburzy bariery przeszkadzające we współpracy artystów. Gdy będą mieli dobre pomysły, wtedy i o pieniądze będzie prawdopodobnie łatwiej.

W istocie więc, nie burząc niczego, wspólna Europa szeroko otwiera artystom drzwi. Wiele z nich do tej pory było tylko lekko uchylone.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji