Artykuły

Teatr im.Witkacego w Słupsku

Dawno już, a piszę to z pełnym przekonaniem, nie oglądaliśmy w Słupsku tak świetnego przedsta­wienia, jakie dał zaproszony przez Impresariat Teatr im. Witkacego z Zakopanego. Publiczność, która tłumnie przybyła do "Ronda", jakby stworzonego do tego typu realizacji scenicznych, wyszła oszołomiona i zachwycona. "Tragiczna historia życia i śmierci Doktora Faustusa" w reżyserii Andrzeja Dziuka, rzuciła wszyst­kich na kolana.

Wszystko przygotowane było z pre­cyzją godną mistrzów. Na słupach ogłoszeniowych pojawiły się plakaty, jakich w Słupsku jeszcze nie widzia­no przy takich okazjach. Białe karty z ornamentem z latającego robactwa i mieszkańców piekieł ułożonym, ob­wieszczały sensacyjnie: "Prawdzi­we oblicze diabła! Piękna Helena Trojańska! Siedem Grzechów Głównych! Mrożąca krew w żyłach historia o Fauście! Tylko u nas!" Spektakl rozpoczął się o 22.15. Nie bez kozery twórca przedstawienia wybrał taką porę. Gdy na zegarach wybiła północ, zakończył bowiem swe życie Faustus, oddając duszę szatanowi i zakończyło się mis­terium.

Z literackiego pierwowzoru, dra­matu Ch. Marlowe'a, Andrzej Dziuk wziął samo sedno. Faustus (Krzysz­tof Łakomik) wygłaszający pierwszy monolog z czaszką w ręku (jak Ham­let), pragnie przekroczyć dane czło­wiekowi granice poznania. Odrzuca­jąc naukę sięga po magię i wywołuje diabła. Ten, choć obleśnej postaci i zachowania, mami ofiarę urokami życia w grzechu i żąda w zamian za swe usługi jego duszy. Przez scenę przewijają się upersonifikowane Grzechy Główne (Dorota Ficoń). Mefistofeles (Krzysztof Najbor) zwycię­ża. Choć Faustus pragnie w końcu wyzwolenia spod mocy piekieł, jego zguba jest nieodwołalna. Nie ma dlań przebaczenia, jak w póź­niejszych adaptacjach literackich tego mitu (Goethe). Cała tragedia rozgrywa się przy wywołującej dresz­cze muzyce Jerzego Chruścińskie­go, w piekielnej scenografii Andrzeja Dziuka.

Spektakl rozpoczął prolog wygło­szony przez Mefistofila przed budyn­kiem teatru. Po zakończeniu mis­terium o północy wychodzącą pub­liczność żegnał sam mistrz Andrzej Dziuk. Powiedział mi, że do Słupska przyjechał z chęcią, gdyż nasze miasto "czuje" Witkacego i posiada zbiór jego portretów. Przypomnijmy, że Teatr im. Wit­kacego gościł już u nas w 1987 roku. Miejmy nadzieję, że zawita do nas ponownie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji