Symfonia codzienności
"Nieskończona historia" w reż. Piotra Cieplaka z Teatru Powszechnego w Warszawie na XI Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.
Festiwalowy wtorek przyniósł kolejny spektakl oswajający widza ze śmiercią przy pomocy chóru złożonego z głosów aktorów.
Zdarzenia układane są w oratoryjnym rytmie tym razem dyktowanym przez orkiestrę symfoniczną. Wszystkie sceniczne działania są z sobą bardzo precyzyjnie zsynchronizowane, podobnie zresztą jak poszczególne elementy przedstawienia, a więc ruch, gest, dźwięk, słowo, przedmiot, światło. To bardzo osobliwy koncert złożony w dużej mierze też z imitowanych odgłosów codzienności wydawanych przez starą kamienicę, jej mieszkańców i ich przedmioty codziennego użytku. Sama bardzo lubię w jesienny wieczór wyłączać na chwilę światło i wsłuchiwać się głosy domu, tworzące ciekawą symfonię. Ale Cieplak przełożył to dzieło sztuki i osiągnął bardzo interesujący efekt. W to tło wpisał losy i działania mieszkańców; śmierć, narodziny i wszystko to, co zdarza się pomiędzy: praca, zakupy, lektura, kłótnie, modlitwy
Poznajemy dwanaście różnorakich postaci, z których każda ma inne problemy, na innym znajduje się etapie życia. Najciekawiej nakreślone przez autora i wykreowane przez wykonawców są dwie: mężczyzna w średnim wieku opowiadający o swym numerologicznym systemie dokonywania zakupów, stanowiącym obronę przed agresywnym marketingiem koncernów spożywczych i reklamą, genialnie zagrany przez Andrzeja Mastalerza i nauczyciel rysunku technicznego niespodziewanie urzeczony teksem starożytnego eposu o Gilgameszu w brawurowym wykonaniu Cezarego Kosińskiego. Monologi i dialogi pozostałych postaci są dość banalne, a niektóre wręcz nudne, stąd chwilami widz nawet marzy o tym, by ich niekończące się historie czym prędzej dotarły do finału.
A tak swoją drogą, pal sześć już tych osiemnaście zaginionych postaci, ale gdzie się podziała Suka Aza?!