Artykuły

Bergman płaski jak z ekranu telewizora

"Jajo węża" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.

"Ktoś powiedział mi kilka dni temu, że człowiek jest konstrukcją wadliwą. Rozejrzyj się dookoła, sam znajdziesz dowód. Zatrucie ciągle postępuje". W moim odczuciu nie potrzeba tworzyć tak słabych spektakli jak "Jajo węża", by udowadniać komukolwiek ułomność ludzkiej natury.

Przedstawienie na podstawie tekstu Ingmara Bergmana umieszcza akcję w przedwojennym Berlinie, w momencie, gdy galopujący kryzys, bieda i inflacja to już nie tylko pojęcia ekonomiczne, ale zjawiska dotyczące ludzkiej moralności i kondycji emocjonalnej. Wszystkie wartości się dewaluują; to, co kiedyś pewne, silne i stabilne ulega zachwianiu w posadach; nawet najcenniejsze aspekty życia ulegają przygnębiającej pauperyzacji. Świat zdaje się zamieniać w rów kloaczny gotowy utopić wszystko i każdego, a jednocześnie dać schronienie tym, którzy dzięki najniższym pobudkom, najprostszym instynktom i zwykłemu cwaniactwu zawsze wypłyną na powierzchnię i będą się z rozkoszą pławić, czerpiąc zyski na cudzym nieszczęściu, niczym ludzkie pasożyty. W takich okolicznościach, gdy widmo nadciągającej katastrofy staje się niemal pewne, do władzy zaczyna dążyć Hitler, a pierwsze pogłoski o jego nowym ruchu przewijają się coraz częściej w tle wydarzeń. Wydawałoby się, że nie może być bardziej odpowiedniej kanwy do stworzenia opowieści o ludzkim strachu przed utratą stabilności, przed mrokami życia i życiem w emocjonalnych ciemnościach; wreszcie w obawie, że to, co niegdyś przez nas samych nieakceptowane, w obliczu zmuszających do pewnych wyborów realiów, staje się nagle naszym udziałem i nowym "ja". Praktycznie rzecz biorąc samograj i przepis na sukces! Niestety nie w przypadku inscenizacji wyreżyserowanej przez Małgorzatę Bogajewską w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi. Całość jest na siłę przeładowana tak oczywistymi pseudo-symbolami, które z symboliką nie mają nic wspólnego; razi mnogość koncepcji przerastająca możliwości zespołu aktorskiego, denerwują trudne do ogarnięcia plany akcji, które de facto są tak płaskie, że cały obraz ogląda się jakby z ekranu telewizora, wreszcie irytuje chaos na scenie nie sugerujący bynajmniej wiarygodnie chaosu czasu akcji, ale będący zwykłym nieładem i bałaganem myśli. Gdy doda się do tego konwencję, w której utrzymany jest spektakl, będący nieudolną kopią "Kabaretu" (kuriozalne wydaje się użycie nawet jednej z piosenek z musicalu, jakby oczywistej kalki nie było dosyć), można odnieść wrażenie, że oto mamy do czynienia z mało profesjonalnym teatrem z ambicjami. Przedsięwzięcie prezentujące w skali 1:1 określone zjawisko to - w moim przeświadczeniu - nie teatr, jedynie mniej lub bardziej wprawna kopia rzeczywistości, a przecież zupełnie nie o to chodzi w tekście Bergmana.

Paradoksalne jest również to, że nie główne postaci zasługują na dostrzeżenie, ale raczej postaci drugoplanowe: mroczny Hans Vergerus kreowany przez Mariusza Jakusa, Szefowa - w tej roli Milena Lisiecka i kompletnie niema w spektaklu, jednak sugestywnie zaznaczająca swoją obecność Dorota Kiełkowicz (Freulein Dorst, Rebeka, Służąca). Odtwórcy dwóch głównych ról nie są w stanie przekonać widza do prawdy i wiarygodności swoich bohaterów; nie utrzymują uwagi widzów, raczej go męczą miotaniem się po scenie.

Niewybaczalny błąd zmarnowanego potencjału tego spektaklu staje się najbardziej jaskrawy, kiedy pada z ust Vergerusa kluczowa kwestia tłumacząca sam tytuł sztuki. Szkoda jedynie, że pada ona tak późno i nie jest w stanie niczego już zmienić w tym bez wątpienia fiasku artystycznym.

Nie wiem sam co boli bardziej - zawiedzione nadzieje, czy świadomość przerostu ambicji i ten niepojęty dla mnie wciąż imperatyw, żeby tworzyć w teatrze kolejne dziwolągi, męczące widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji