Artykuły

Doskonała zabawa

"Siostrunie" w reż. Andrzeja Ozgi i Sebastiana Gonciarza w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Recenzja Mirosława Barana w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

W tym spektaklu jest wszystko, czego potrzeba dobrej komedii muzycznej: cięty dowcip, efektowne piosenki, ciekawa muzyka i dobra gra aktorska. "Siostrunie" - najnowsza premiera gdyńskiego Teatru Muzycznego - odwołują się do najlepszych tradycji amerykańskiego musicalu.

Na pierwszy rzut oka pomysł fabularny "Siostruń" Dan Goggin wydaje się - przynajmniej jak na polskie warunki - szalenie ryzykowny. Otóż kobiecy Zakon Sióstr Małych spotyka przykry los: wskutek eksperymentu kulinarnego z grzybami siostry Julii - klasztornej kucharki - większość jego członkiń spotyka gwałtowna śmierć. Pozostałych przy życiu kilkunastu siostrzyczek nie stać na pochówek, zwłaszcza, że siostra Regina - Matka Przełożona Zakonu (w tej roli Anna Andrzejewska) - właśnie kupiła zestaw DVD. By zebrać brakujące środki siostrunie postanawiają wystąpić w przygotowanym naprędce, charytatywnym show. Jego tłem są różowo błękitne dekoracje, które wcześniej miały grać w inscenizacji "Grease", przygotowanej przez ich uczennice. I w tym właśnie momencie zaczyna się właściwa akcja musicalu.

Jednak - pomimo, jak by się wydawało, kontrowersyjnego pomysłu - "Siostrunie" nie ocierają się nawet o granice dobrego smaku; nie pojawia się w nich ani przez moment antyklerykalizm. Oczywiście, dowcipy często dotyczą religii ("Skąd wiadomo, że Bóg ma poczucie humoru? Bo prowadził naród Izraela czterdzieści lat przez pustynię i kazał im osiąść w miejscu, gdzie nie ma ropy" - brzmi jeden z nich), jednak wymowa "Siostruń" jest głęboko humanistyczna. Więcej nawet - pojawia się w nim szacunek wobec powołania. Zakonnice są w tym widowisku po prostu ludzkie, posiadają typowe - potraktowane z przymrużeniem oka - słabości: pragną chwilami władzy czy sławy, ciążą im zakonne obowiązki czy nakazy. "W każdym z nas jest iskierka ideału, wystarczy tylko trochę się postarać, aby zamieniła się w płomień" - tak brzmi główne przesłanie "Siostruń", wygłoszone przez siostrę Hubert (gra ją Grażyna Drejska).

Jednak spektakl to przede wszystkim doskonała zabawa. Doskonała jest cała piątka aktorek grających w tym kameralnym spektaklu (oprócz Andrzejewskiej i Drejskiej to Aleksandra Meller, Dorota Kowalewska i Ewa Gierlińska). Fabuła "Siostruń" jest bardzo skromna; składa się ono przede wszystkim z piosenek, przeplatanych przezabawnymi dialogami. Muzyka nawiązuje do wielu stylów (między innymi country), jednak wierna jest duchowi klasycznego amerykańskiego musicalu z pierwszej połowy XX wieku. Zastosowany przez Goggina chwyt "teatru w teatrze" (widzowie oglądają występy zakonnic przygotowane dla nich) pozwala w spektaklu "zmieścić" praktycznie same sceniczne hity - szalenie efektowne piosenki, które w typowym musicalu (w którym utwory muzyczne stanowią integralną część fabuły) mogłyby pojawić się co najwyżej w finale czy w punkcie kulminacyjnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji