Artykuły

Duch oszczędności i duch rewolucji

- Wielopłaszczyznowość repertuaru to jedno z naszych założeń. Myślę, że gdybyśmy uprawiali jednowymiarowy, bardziej czy mniej zideologizowany teatr, na przykład wyłącznie rozrywkowy albo jednoznacznie polityczny, coś byśmy odbierali widzom - mówi Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

Z Adamem Orzechowskim [na zdjęciu po prawej podczas próby "Fazy delta"], dyrektorem teatru Wybrzeże, o nowym sezonie i nadchodzących premierach rozmawia Jarosław Zalesiński

Tytuły dwóch pierwszych premier kolejnego sezonu Wybrzeża już znamy...

- Pokażemy je w ramach jesiennego aneksu festiwalu Wybrzeże Sztuki. Najpierw prapremiera "Danuty W.", przedstawienie teatru Polonia, które mam nadzieję - wejdzie do naszego repertuaru. Na razie mogę zadeklarować, że będzie grane 4 i 5 listopada, a na 2013 rok terminy są jeszcze ustalane.

A drugie przedstawienie to "Tak powiedział Michael J.", sztuka o Michaelu Jacksonie. Całkiem inna publiczność niż widownia "Danuty W.".

- Wielopłaszczyznowość repertuaru to jedno z naszych założeń. Myślę, że gdybyśmy uprawiali jednowymiarowy, bardziej czy mniej zideologizowany teatr, na przykład wyłącznie rozrywkowy albo jednoznacznie polityczny, coś byśmy odbierali widzom.

Tę różnorodność widać też w dalszych propozycjach na ten sezon. Obejrzymy na przykład "Życie jest snem" Calderona, XVII-wiecznego autora, i dramat współczesnego dramaturga Radosława Paczochy o Władysławie Broniewskim.

- Ale jeśli popatrzymy na te dwa teksty od innej strony, dostrzeżemy, że duch rewolucji, ustanawiania nowego porządku świata, jest też obecny i w sztuce Calderona. Tak ją czytają Kuba Kowalski, reżyser, i Julia Holewińska, dramaturg. O społecznej zmianie mówi też sztuka Arthura Millera "Czarownice z Salem", którą wyreżyseruje u nas Adam Nalepa.

A sztuka o Broniewskim o czym będzie mówić?

- O Władysławie Broniewskim. Od czasów wojny polsko-bolszewickiej, w której młody Broniewski brał udział, po jego uwikłania w PRL. A po drodze przedstawiać będzie jego rewolucyjną duszę. Broniewskiego utrwalono nam głównie jako piewcę socjalizmu, a to - uważam - świetny poeta, i rozdarty człowiek, który siedział i w bolszewickim więzieniu, i wśród partyjnych notabli. Sam o sobie mówił, że jest Polakiem, katolikiem i alkoholikiem. Te jego wewnętrzne opozycje będziemy próbowali przedstawić.

Do tego "rewolucyjnego" nurtu repertuaru możemy też chyba dopisać adaptację prozy Elfriede Jelinek.

- Dobrze, że mówi pan o adaptacji, bo to rzeczywiście będzie adaptacja powieści "Amatorki". Nie było to takie proste przełożyć ją na język teatru. Mam przekonanie, że Michałowi Buszewiczowi to się udało. Adaptacja musiała być też zaakceptowana przez pisarkę. Ale na tym chyba duch rewolucji w naszym repertuarze się urywa, bo nie będziemy go przecież szukać w tym, co przygotowują wspólnie Jakub Roszkowski i Abelard Giza. Chociaż... nigdy nic nie wiadomo.

To już będzie teatr rozrywki, na Scenę Letnią w Pruszczu.

- Sztuka dopiero powstaje, zgodnie z jej założeniami, dwadzieścia kilka procent każdego spektaklu będzie polegało na improwizacjach. Będzie więc można to przedstawienie oglądać wiele razy, a wiem, że na sztuki grane w pruszczańskiej Faktorii w taki właśnie sposób widzowie chodzą.

Kolejna sztuka Paczochy, sprawdzeni już reżyserzy, tacy jak Adam Nalepa czy Grzegorz Wiśniewski, który miałby wyreżyserować spektakl na festiwal Solidarity of Arts - teatr Wybrzeże stworzył swój krąg autorów i reżyserów?

- I tak, i nie. Skoro stało się to zauważalne, należałoby to może zmienić.

Ale to nie był zarzut.

- Sam się nad tym problemem zastanawiam. Naszą intencją jest, byśmy jednak nie tylko wykorzystywali sprawdzone osoby, ale też w każdym sezonie do tego kręgu współpracujących z Wybrzeżem twórców wprowadzali kogoś nowego.

Kimś takim będzie reżyserka "Amatorek" Ewelina Marciniak?

- To świeża absolwentka krakowskiej PWST, wyraziście wchodząca do polskiego teatru. Zrobiła już kilka przedstawień, które miałem okazję oglądać. W teatrze Wybrzeże rzeczywiście pracować będzie po raz pierwszy.

Szefowie instytucji kulturalnych na Pomorzu dostali niedawno list od lokalnych władz, z informacją o obcięciu budżetów tych instytucji o 10 procent.

- My również dostaliśmy taką korespondencję. W poprzednim sezonie mogliśmy się pochwalić bardzo dużą liczbą premier. W tym sezonie na pewno się to nie powtórzy. Ale dzięki tym niewyeksploatowanym jeszcze tytułom może łatwiej nam będzie przejść przez 2013 rok, o którym nie do końca dziś wiemy, jak będzie wyglądał w instytucjach kultury.

Liczy się Pan z cięciami?

- Nie wiem na przykład, jak będzie wyglądała przyszłość festiwalu Wybrzeże Sztuki. Liczę jednak na to, że uda się go zorganizować. Zobaczymy, jak będzie wyglądał nadchodzący rok. Zapowiadany jest jako trudny nie tylko w sferze kultury.

Rok przetrwania?

- Takie mamy założenie. Ale nie kosztem zespołu czy jakości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji