Artykuły

Nieśmiały reżyser?

- Człowiek, który jest nieśmiały, nie może być reżyserem. Musi mieć instynkty przywódcze, bo nawet genialna dupa sobie z tym wszystkim nie poradzi - powiedział Kazimierz Kutz w rozmowie z Krzysztofem Globiszem, która odbyła się w ramach cyklu "Goście Starego Teatru", po sobotniej premierze "Twórców obrazów".

Jest to drugi spektakl reżysera zrealizowany na deskach Starego Teatru. Pierwszy raz pracował tutaj przed 33 laty, przygotowując "Savonarolę".

- To była zupełna klęska, dlatego na 11 lat rozstałem się z teatrem - przyznał Kazimierz Kutz. - Poza tym nie pchałem się już do "Starego", gdyż wydawało mi się, że nie ma po co. Byli tu wspaniali reżyserzy, tacy jak Swinarski, Jarocki, Wajda.

Teatr był zawsze dla Kazimierza Kutza wytchnieniem po pracy w filmie. Wyreżyserował zresztą więcej przedstawień niż filmów i to nie tylko w Polsce. Wielkim sukcesem okazała się np. jego inscenizacja "Przedstawienia Hamleta we wsi Głucha Dolna", przygotowana w Hamburgu.

- Pojechałem tam z moim scenografem Marianem Kołodziejem; W Polsce przyzwyczajeni byliśmy, że w teatrze rozmawia się o sztuce nawet z urzędnikami. W Niemczech chcieli rozmawiać tylko o pieniądzach. To był teatr opanowany przez homoseksualistów, bardzo pięknie ubranych ludzi, przy których wyglądaliśmy jak faceci od naprawiania rury. Ja to jeszcze nic, ale Marian w tym swoim powyciąganym swetrze i spodniach sprzed 30 lat przypominał wieśniaka, który przed teatrem przywiązał swojego osiołka. Siedzieliśmy sobie tak w sekretariacie, a oni biegali i szukali tych Polaków, którzy przyjechali zrobić spektakl. Dopiero sekretarka powiedziała im, że to my. Widziałem, że się nami przerazili, ale zaraz zaczęli naciskać, żebyśmy zmniejszyli koszty przedstawienia. Marian cały czas milczał, a ja mu tłumaczyłem z niemieckiego. W końcu nie wytrzymał i odezwał się tym swoim niemieckim żargonem, którego nauczył się w obozie koncentracyjnym. Oświadczył im tylko, że debiutował jako scenograf w Oświęcimiu, a teraz ma tego wszystkiego dosyć i wraca do Polski. Jak oni to usłyszeli, to ich zmroziło. Od razu wtoczyli dwa kartony szampana i odtąd nie było już mowy o pieniądzach - opowiadał reżyser, który do tej pory w Krakowie realizował świetne spektakle w Teatrze Telewizji. Wychodzący z premiery "Twórców obrazów" widzowie wyrażali nadzieję, że jeszcze nie raz wróci na deski Starego Teatru.

- To już nie jest tylko reżyser "Starego", ale jego przyjaciel - oświadczył Krzysztof Globisz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji