Artykuły

Białystok. Do teatru za 3 i 5 zł

To świetna okazja, by zobaczyć dwa niezłe przedstawienia za symboliczne parę złotych. Białostockie teatry włączają się do ogólnopolskiej akcji "60+Kultura" i zapraszają w weekend do siebie osoby powyżej sześćdziesiątego roku życia.

I tak Białostocki Teatr Lalek proponuje spektakl "Lis" w reż. Piotra Tomaszuka za 5 zł. Termin - niedziela (30.09), o godz. 18. Z kolei Teatr Dramatyczny zaprasza na "Szalone nożyczki" w reż. Piotra Dąbrowskiego w sobotę i niedzielę (29 i 30.09) o godz. 19. Cena za bilet - tylko 3 zł.

Warunek, by zdobyć bilety, jest jeden - podczas zakupu w kasie trzeba przedstawić dowód tożsamości, w którym jest informacja o dacie urodzenia. Kto pierwszy, ten lepszy - liczba biletów jest ograniczona.

Akcja "60+Kultura" organizowana jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ma zachęcić seniorów do aktywnego uczestniczenia w życiu kulturalnym dzięki ofercie kulturalnej regionu.

Jeszcze parę słów o spektaklach

"Szalone nożyczki" to spektakl nietypowy. Bez publiczności właściwie trudno go zrobić - widzowie uczestniczą w przedstawieniu jako pomocnicy w śledztwie, od ich zaangażowania zależy powodzenie widowiska. Wszystko zaczyna się w salonie fryzjerskim Antoniego Wziętego (gościnnie aktor scen warszawskich Wojciech Wysocki, znany też m.in. telewidzom z roli pisarza w serialu "Na Wspólnej"). Oto kolejny dzień, jakich wiele w takim przybytku: podstrzyganie, golenie, pogawędki z klientami. Jedni wchodzą, drudzy wychodzą. Tę sielankę zakłóca wiadomość o zbrodni. Ktoś zamordował - fryzjerskimi nożyczkami - pianistkę mieszkającą na pierwszym piętrze, właścicielkę pomieszczeń, w których znajduje się zakład. Policja jest pewna, że zbrodni dokonał ktoś z jego pracowników albo klientów. Podejrzanych jest kilku: fryzjer Antoni, fryzjerka Barbara (Agnieszka Możejko), klient - szemrany biznesmen Wurzel (Tadeusz Sokołowski) i stała klientka, egzaltowana pańcia (Ewa Palińska). Teraz trzeba tylko ustalić zabójcę.

"Lis" z kolei to metafizyczna wspaniała opowieść o życiu i śmierci. Oto Lis (Ryszard Doliński) któregoś dnia budzi się, jak po ciężkim kacu, i dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że ktoś ukradł mu środek. Konkretnie mówiąc - wnętrze, flaki, coś, czym może trawić, wydalać itp. itd. Lis widzi swoją skórę rozpiętą na stelażu, maca się po pośladkach, sprawdzając, czy jeszcze są (niby tak, a jednak nie), czy może jeszcze pewne czynności życiowe wykonać... Efekt badań jest kiepski. Wygląda na to, że Lis umarł, i że ogląda siebie już z wyżyn pośmiertnych.

Co dalej? Trochę buntu, trochę złości, potem już tylko próba akceptacji stanu zastanego i odnalezienia czegoś pozytywnego w nowej rzeczywistości. Bo owszem, pozytywy można odnaleźć - choćby fakt, że po śmierci nic już nie boli, więc można np. zrobić sobie tatuaż; albo fakt, że człowiek się już nie boi, bo czego tu się bać, skoro najgorsze się już zdarzyło. Problem w tym, że gdy emocje już opadną, trzeba czymś zająć myśli, np. pobawić się nową rzeczywistością. Ale to tylko ułuda, tak naprawdę brak własnego środka, choć boleć nie powinien, to jednak boli. Lis czuje się niepełny, chce mieć własne wnętrze, jakiekolwiek, byleby było. Trudna sprawa. Tak jak ze straszliwą pustką, której człowiek doświadcza z różnych przyczyn, w różnych okresach swego życia. Próbuje ją zapełnić rozmaitymi czynnościami, zagadać, obśmiać błazeńsko, nawet się z nią zaprzyjaźnić. Nic z tego - pustka, tak jak brak wnętrza Lisa, nadal uwiera. W spektaklu BTL o rzeczach ważnych opowiada się w sposób lekki, bezpretensjonalny, żartobliwy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji