Artykuły

Osiem kobiet

Nareszcie - po długiej przerwie - "Kobra". I to niezła. Sztuka Roberta Thomasa "Osiem kobiet" obiegła przed kilku laty kilkanaście naszych scen. Bo akurat "nastała moda" na kryminały. A poza tym co za gratka dla dyrekcji teatrów: grają same kobiety, aż osiem - więc ,,ryczałtem" załatwione długie "przestoje" aktorek (których jest znacz­nie więcej niż aktorów - o czym nie pamiętają dramatopisarze, pisząc sztuki z przewagą mężczyzn). Teatr "Kobra" wystawił rzecz jasna "Osiem kobiet" jedynie dlatego, że jest to dobrze zbudo­wany kryminał, a poza tym sztuka o wy­raźnych tendencjach demaskatorskich. Jakich? No właśnie ta francuska rodzin­ka mieszczańska. Autor nie szczędził ni­kogo, musiał tylko ze względów kompo­zycyjnych zrezygnować ze skompromito­wania jednej z córek rzekomego nie­boszczyka Marcela, Katarzyny (Jolanta Zykun) oraz gosposi Chanel (Wanda Łuczycka). Nie oszczędził nawet samego "nieboszczyka", który nie tylko o swej rodzince dowiedział się rzeczy cieka­wych.

Teatr TV mógł sobie pozwolić na opty­malnie najtrafniejszą obsadę. Grały - poza wymienionymi - Zofia Mrozowska, Barbara Ludwiżanka, Hanka Bielicka, Renata Kossobudzka, Barbara Wrzesińska, Irena Szczurowska i Jolanta Zykun. Re­żyserował Jan Kulczycki. Sztuka ma precyzyjna budowę, spektakl nie był jednak czysty, za wiele sztucznej krzą­taniny, trzasków, nie zorganizowanego ruchu.

Był to kryminał nietypowy. Nie tyl­ko dlatego, że "trup" na końcu "ożył". Wraz z rozwiązaniem zagadki kto zabił sprawa zwykle się kończy. Tutaj - do­piero się zacznie. Ale to już autora nie obchodzi. To już inna sztuka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji