Artykuły

John Smith powrócił

"Mayday 2" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Owacją na stojąco przyjęła publiczność drugą odsłonę przygód taksówkarza-bigamisty. "Mayday 2" to pięćsetna premiera opolskiego teatru.

Kiedy się powiedziało "a", trzeba powiedzieć "b". Powrót Johna Smitha, na opolską scenę po sukcesie pierwszej części jego perypetii był oczywistością. Tak robią wszystkie teatry, które po farsę Raya Cooneya sięgnęły. A sięgnęły prawie wszystkie, bo "Mayday" to jeden z największych światowych hitów ostatnich dekad.

Akcja "dwójki" dzieje się kilkanaście lat później. John Smith wciąż ma dwie żony -czułą i troskliwą Mary (Beata Wnęk-Malec) i zmieniającą co chwilę maseczki upiększające, wybiuszczoną Barbarę (Judyta Paradzińska). Doczekał się też pary nastoletnich pociech.

Vicky i Gavin poznają się w internecie i postanawiają spotkać w realu, zadziwione nieprawdopodobną zbieżnością -ich ojcowie nazywają się tak samo, obaj są taksówkarzami i mają tyle samo lat. Dla Johna Smitha to zapowiedź nadciągającej katastrofy. W jej zapobieżeniu kluczową - nomen omen - rolę odegrają co rusz zamykane na klucz drzwi (za którymi uwięzione będą pozostawać albo małżonki, albo dociekliwa progenitura), umiejętnie rozgrywane telefoniczne rozmowy (a telefony dzwonią nieustannie) oraz czepek, maska i fajka do nurkowania

Choć cały ten galimatias wywołany jest przez Johna (w tej roli ponownie z powodzeniem Leszek Malec), to główny ciężar jego rozwiązania spoczywa na Stanleyu, jego przyjacielu i lokatorze. Z pozoru kretyn i życiowy niedojda (kilkakrotnie powtarza, że nie ma takich zdolności do krętactwa jak jego przyjaciel-bigamista), wykaże się nieprawdopodobną zdolnością do kombinowania Grający Stanleya Maciej Namysło najlepsze efekty komiczne osiąga właśnie zderzając wrodzoną nieporadność swego bohatera z wymuszoną okolicznościami zaradnością. Najlepsza scena - gdy gestami powtarza i u-trwala sobie niemożliwe do zapamiętania polecenia Johna Bardzo naturalnie w roli nastolatków wypadli Łukasz

Schmidt (Gavin) i adeptka Ewelina Łyszczek (Vicky), której debiut na opolskiej scenie należy uznać za wyjątkowo udany.

Aktorską perełkę stworzył Mirosław Bednarek w roli stetryczałego ojca Stanleya.

O takich sztukach jak "Mayday" mówi się "samograj", co nie do końca jest prawdą, bo farsa wbrew pozorom jest gatunkiem bardzo trudnym. Wymaga żelaznej dyscypliny reżyserskiej i aktorskiej, precyzji w budowaniu scen, zawrotnego tempa akcji, błyskotliwości i lekkości w posługiwaniu się środkami, które w farsie do finezyjnych często nie należą. Opolskie przedstawienie ma te zalety, więc jego sukces jest murowany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji