Artykuły

Lewatywa dobra na wszystko

"Chory z urojenia" w reż. Pawła Aignera w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Zdzisław Haczek w Gazecie Lubuskiej.

- Każdy potrzebuje swoich doktorów Biegunki, Czyściciela czy Wonnego - zdaje się wołać do nas z bezimiennej mogiły, zza cmentarnego płotu.

XVII-wieczny komediopisarz. Molier wiecznie żywy! W ładną klamrę ujął zielonogórskiego "Chorego z urojenia" Paweł Aigner. Narrator na początku najnowszego spektaklu Lubuskiego Teatru zapowiada przedstawienie, które było dla jego autora wyjątkowe. Tragiczne. I w finale wszechwiedzący znów dochodzi do głosu, pisując jak to Molier zasłabł, grając w "Chorym z urojenia". Jak potem wyzionął ducha. I jak współcześni mu oddali honor, chowając go w niepoświęconej ziemi - tej za cmentarnym płotem, rezerwowanej dla samobójców i nieochrzczonych dzieci. Po grobie Moliera nie ma dziś śladu. Jego rechot ze współczesnych nam świętoszków i chorych z urojenia rozlega się jednak równie donośnie jak ponad trzy wieki temu.

Jeśli już czynić zarzut zielonogórskiemu "Choremu z urojenia", to może z powodu niedosytu komicznych zdarzeń. Wszak aktorzy Lubuskiego Teatru stworzyli całkiem udaną galerię "chorych" typów. I stąd aż chciałoby się więcej scen takich, jak ta, gdy hipochondryk Argan (Janusz Młyński) i medyk Biegunka (Jerzy Kaczmarowski) witają się wzajemnym słowotokiem dosłownie nos w nos. Pociesznie podryguje zakochany w córce Argana, Anieli (urokliwa Joanna Koc) - Kleant, w osobie Ernesta Nity. Łukasz Kucharzewski jako inteligentny inaczej, Tomasz Biegunka nie pierwszy raz ujawnia talent komediowy. Anna Chabowska jako tłukąca pluszakiem o mebel Ludwisia z humorem potrafi ograć nawet ruch peruki, którą dobrze znana z LT kostiumolog Elżbieta Terlikowska ("Stworzenia sceniczne") włożyła jej na głowę, wieńcząc wykonaną z pietyzmem kreację.

Oczywiście pierwsze skrzypce gra w "Chorym z urojenia" Janusz Młyński, uprawiający XVII-wieczny jogging od drzwi do drzwi i wokół widowni. Jak na chorego przystało... Ale Młyński w każdym geście czy minie oddaje stan umysłu Argana, otumanianego przez medyków pokroju Czyściciela czy Wonnego, zalecających lewatywę na wszelkie dolegliwości. Niestety, płukanie kiszek nie leczy z głupoty, skąpstwa, pazerności... Czasem natomiast warto udać trupa, by dowiedzieć się czegoś o najbliższych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji