Artykuły

Popularność? Omijam

Głośno zrobiło się o nim po roli w ''Małej Moskwie'' - melodramacie o miłości żony radzieckiego żołnierza stacjonującego w Polsce do polskiego porucznika. LESŁAW ŻUREK jest jednym z najciekawszych aktorów młodego pokolenia. Lecz patrząc na jego filmografię, trudno nie dojść do wniosku, że najlepsze role dopiero przed nim.

Popularność? Omijam

Rozmawiał Rafał Bryndal2012-09-14, ostatnia aktualizacja 2012-09-10 14:25

Grał w najpopularniejszych serialach - ''Londyńczycy'', ''Egzamin z życia'', ''Hotel 52''. Pojawia się w ''Przepisie na życie'', a teraz także w ''Przyjaciółkach''.

Z aktorem Lesławem Żurkiem rozmawia Rafał Bryndal

Sądząc po ilości publikacji na twój temat jakie znalazłem, to chyba stronisz od udzielania wywiadów?

- Raczej tak. Nie lubię mówić o sobie.

Podobnie z przejawami popularności. Raczej od niej uciekasz.

- Omijam.

Dlaczego więc zgodziłeś się porozmawiać ze mną?

- Bo chciałem zarekomendować szlachetną inicjatywę - Festiwal Filmów o Handlu Ludźmi, którego jestem ambasadorem. Chciałbym, żeby czytelnicy dowiedzieli się o tej naprawdę ważnej imprezie, która ma się odbyć 18 października.

Dlaczego zostałeś ambasadorem festiwalu?

- Na festiwalu będzie pokazywany film z moim udziałem - ''Polak potrzebny od zaraz'' Kena Loacha. Opowiada historie, jakie zdarzają się wśród emigrantów z Polski w Londynie. Mówi o tym, jak jest wykorzystywana siła robocza, jak traktuje się ludzi, którzy stają się po prostu towarem. Kręciliśmy ten film 5 lat temu.

Ciągle wspominasz pracę nad tym filmem?

- To było bardzo interesujące doświadczenie. Loach przyjął niemal samych naturszczyków, nawet główne role grali zwykli ludzie, nie aktorzy. Na plan przyszli wprost z budów, magazynów i zmywaków.

Byłeś ofiarą lub świadkiem takiego wykorzystywania?

- Tak, kiedyś wyjechałem do USA w ramach programu ''Work and Travel''. W Polsce podpisywało się umowę i płaciło za to, że organizatorzy zapewniają pracę w Stanach. Dzięki temu miałeś pewność zatrudnienia od razu po wylądowaniu. Ale w Stanach niejednokrotnie okazywało się, że nic z tego - ze 100 umów realizowano tylko 10, czyli 90 osób lądowało na bruku. W takiej sytuacji można zmusić człowieka do robienia wszystkiego. Byłem tego świadkiem i może dlatego zainteresowałem się tym festiwalem.

Wracając do filmów, twoim pierwszym była ''Oda do radości''.

- Kończyłem wtedy studia. To była dla mnie szczególny okres także dlatego, że właśnie wtedy urodziła się moja córka. Teraz ma już 7 lat.

Można powiedzieć, że stała się ucieleśnieniem tej ''Ody do radości''...

Tak, stała się moją odą do radości.

W tym samym roku dostałeś nagrodę za spektakl ''Romeo i Julia'' na festiwalu szkół teatralnych.

- To było szkolne przedstawienie... Taka zabawa. Ale nagroda bardzo mnie ucieszyła, zwłaszcza że grałem tam fajną rolę. Taką, której - mówiąc kolokwialnie - nie sposób spieprzyć, czyli Merkucja.

Wtedy mieszkałeś jeszcze we Wrocławiu, z którego pochodzisz?

- Dokładnie mówiąc, pochodzę spod Wrocławia. W mieście studiowałem trzy lata ekonomię, a potem przeniosłem się do Szkoły Teatralnej w Krakowie.

Dlaczego ekonomię? Choć pamiętam z moich czasów, że na tym wydziale były piękne studentki...

- I to całkiem niezły powód, by to studiować.

A właściwie skąd się wzięła szkoła teatralna?

- To długa historia. Grunt, że aktorstwo na początku zupełnie mnie nie pociągało. Szkoła też jakoś nie rozbudziła we mnie miłości do tego zawodu. Ale w miarę jego uprawiania zacząłem się nim delektować. Po pierwszych poważnych projektach bardzo to polubiłem. Nie ważne, czy chodzi o film, czy teatr, dla mnie wszystko ma swoją specyfikę i te różne aspekty aktorstwa dla mnie się uzupełniają.

Zagrałeś też w kilku serialach. Dostałeś w nich role przez castingi? Lubisz na nie chodzić?

- Chodzi ci o tzw. zdjęcia próbne, czyli ''pokaż, czy pasujesz do tej roli''? Nie, nie lubię tego. Nie wiem, czy ktokolwiek to lubi. Ale jest to wpisane w ten zawód i nie ma co się obrażać. Tym bardziej że atmosfera na korytarzu przed castingami zazwyczaj jest ''doskonała''.

Teraz będziesz grał w ''Przyjaciółkach''.

- Pomysł na ten serial opiera się na tym, że przy okazji jakiejś sentymentalnej rocznicy koleżanki ze studiów spotykają się po latach i znowu stają się sobie bliskie. Ja gram chłopaka jednej z nich. To nie jest główna rola.

Grasz też cały czas w teatrze.

- W spektaklu ''Wariatka'' z bardzo żywiołową aktorką Edytą Olszówką. Zrobiłem też z nią i Rafałem Cieszyńskim inną sztukę - ''Się kochamy''. Bardzo fajny tekst.

No i jeszcze jest ''Przepis na życie''. Masz teraz nawał pracy.

- No tak, to dla mnie raczej gorący okres. Ale zdaję sobie sprawę, że za chwilę może być inaczej. Życie aktora to sinusoida - nie wiesz, jak wszystko ogranąć, a za chwilę masz miesiąc czy dwa wolnego.

Należysz do najprzystojniejszych młodych aktorów. W każdym razie tak twierdzą moje koleżanki. Jak się odnosisz do takich stwierdzeń?

- Nie odnoszę się.

To zupełnie jak ja! Też mi głupio, jak mnie chwalą za urodę. No to porównaj ''Przepis na życie'' i ''Przyjaciółki''.

W ''Przepisie na życie'' gram dla równowagi psychicznej, bo tam jest więcej brunetek.

**

Przyjaciółki *** - serial obyczajowy, Polska 2012, reż. Grzegorz Kuczeriszka

wyk. Małgorzata Socha, Joanna Liszowska, Lesław Żurek

Czwartek 22:00 Polsat

**

Artykuł ukazał się w numerze 14-20.09.2012 Gazety Telewizyjnej

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji