Artykuły

W zgodzie z Wyspiańskim

Konkursowe propozycje tegorocznego Opolskiego Przeglądu Teatralnego śledzą pilnie nie tylko widzowie, ale i członkowie jury pod przewodnictwem Jana Machulskiego, którzy w piątek, po ostatnim festiwalowym spektaklu ogłoszą swój werdykt.

W środę obejrzeliśmy w Opolu "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii i inscenizacji Zygmunta Wojdana, które zaprezentował zespół Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego z Radomia. Był to spektakl próbujący, na miarę możliwości swoich twórców, pozostać wiernym kształtowi i idei autora dramatu. To "Wesele" grane było bez kurtyny, a scenograficzny projekt Karola Jabłońskiego "zagarnął" dla akcji dramatu nie tylko proscenium, ale i część widowni, na której wzniesiono, ważny dla toku rozgrywających się wydarzeń, specjalny podest. W ten sposób szczególnie istotne kwestie wygłaszane były wprost do publiczności, będącej jakby biernym uczestnikiem weselnego przyjęcia. Na podeście także to przedstawienie zaczyna się i kończy figurami identycznego tańca - w prologu odświętnie radosnego, w finale - lunatycznego.

Zygmunt Wojdan zrealizował to "Wesele" bardzo starannie i tradycyjnie, co nie jest bynajmniej przyganą. Zachował on wszystkie wątki myślowe Wyspiańskiego, a usunął tylko te fragmenty tekstu, które można było usunąć bez szkody dla wyrazu całości. Jest to przedstawienie jednocześnie portretem społeczeństwa polskiego początków XX wieku i obrazem różnic w postawach politycznych, szczególnie mocno zaakcentowanych w akcie III. Reżyser nie odczytał jednak dramatu Wyspiańskiego jako oskarżenia o totalną bierność Polaków, lecz widzi w nim raczej nadzieję poety na to, iż symboliczny krzak róży, jeśli nie teraz w konkretnej rzeczywistości historycznej, to przecież jednak kiedyś zakwitnie. Nośnikiem potrzeby zrywu jest w tym przedstawieniu - przede wszystkim - chłopstwo (dialog Czepca i Gospodarza), ale przecież świadomość polskości noszą w sobie niemal wszyscy zgromadzeni w weselnej izbie przedstawiciele narodu. W różnym tylko stopniu i różnie do problemu walki nastawieni.

Radomscy realizatorzy z pietyzmem zabiegają o budowanie nastroju swego "Wesela", rozdzielając sceny realistyczne i czysto poetyckie nie tylko światłem i sposobem podawania kwestii, ale także - muzyką, której autorka - Ewa Kornecka - mnie osobiście wprost zaimponowała. Klucz muzyczny okazał się tutaj nie tylko granicą dwóch światów, lecz pełnoprawnym składnikiem przedstawienia. Szczególnie w akcie pojawiania się zjaw, które, choć symbolicznie (poprzez rekwizyty) obecne sa na scenie przez cały spektakl, to przecież naprawdę istnieją dopiero w momencie zespolenia postaci z motywem muzycznym.

Patrząc chłodno na to przedstawienie nie sposób nie zauważyć jednak pewnych mankamentów. Po pierwsze zbyt nachalnego akcentowania niektórych partii tekstu (np. monolog Gospodarza), które dotarłyby przecież do widza bez dodatkowych efektów. Po drugie - nierówne siły aktorskie, przez co pewne postacie, trochę wbrew tekstowi i założeniom inscenizatora, pozostawały w tle. Interesująco stworzyli swoich bohaterów; Piotr Bąk (Poeta), Jerzy Stępkowski (Gospodarz), Stanisław Kozyrski (Czepiec) i Elżbieta Miłowska (Gospodyni).

Mimo wszystko radomskie "Wesele" było ciekawym i rzetelnie przygotowanym przedstawieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji