Artykuły

Na końcu także jest światło

Leszek Mądzik to Albert Einstein polskiej sztuki - tymi słowami chcę najkrócej określić wyjątkowość twórcy Sceny Plastycznej KUL. To on odkrył związek między czasem a światłem (zapewne nie tylko w teatrze - w całym ludzkim życiu). Jego działania twórcze opierają się na przekonaniu, że człowiek jest dramaturgicznym detalem w kosmicznym misterium światła - o felietonach Leszka Mądzika pisze Bogusław Wróblewski w Gazecie Wyborczej - Lublin.

W zakończeniu artystycznego "credo", za jakie uznać można tekst pt. "Symbioza" (publikowany przed trzema laty w "Akcencie"), Mądzik pisze: "Rola światła jest w tworzeniu widowiska zasadnicza. To ono buduje nastrój, głębię i zanurza ogrywaną przestrzeń i widza w tajemniczy kosmos", ale warto pamiętać, że według Ireny Sławińskiej kosmos w jego teatrze jest bliski "średniowiecznej scenie, gdzie wśród mocy Dobra i Zła rzucano słabą istotę ludzką, powołaną do cierpienia, ale i do wolności" (z pracy zbiorowej "Leszek Mądzik i jego teatr", Warszawa 2000, s. 15).

Mam wrażenie, że źródła estetyki Leszka Mądzika tkwią gdzieś w starożytnej filozofii, u początków samoświadomości Europejczyków. Stąd heraklitejskie przekonanie, że świat istnieje tylko w ruchu, i przeświadczenie o nieustannym odradzaniu się form życia. O światopoglądzie twórczym Leszka Mądzika pisano sporo - oprócz Ireny Sławińskiej wypowiadali się Stefan Sawicki, Wojciech Chudy, Elżbieta Morawiec, Wojciech Skrodzki, Henryk Waniek, Marian Lewko, Krzysztof Miklaszewski, Stanisław Radwan, Janusz Degler, Andrzej Wajda Wszyscy analizowali konsekwencje nieobecności słowa w tym niezwykłym teatrze.

"Na początku było słowo. A słowo było u Boga i Bogiem było słowo" - głosi Ewangelia (J 1,1). Tymczasem przy okazji 20-lecia Sceny Plastycznej Leszek Mądzik wypowiedział zdanie, które powtórzył jeszcze w 2000 roku, na łamach cytowanej wcześniej pracy zbiorowej: "Dojrzewałem do milczenia tak, jak inni dochodzą do elokwencji". Tę nieufność wobec słowa tłumaczyła Elżbieta Morawiec: "Ze strony Mądzika milczenie jest aktem pokory religijnej i równocześnie artystycznego realizmu: nie można mówić o wieczności i metafizyce słowami, których czas jest skończony" (w publikacji pod red. Wojciecha Chudego pt. "Teatr bezsłownej prawdy", Lublin 1990).

Ale po kilku latach od powtórzenia tej deklaracji i po trzydziestu sześciu od premiery "Ecce Homo" Leszek Mądzik znowu zaczął mówić, odpowiadając na propozycję pisania dla "Akcentu" stałego felietonu. Czy na nowo uwierzył w słowo? Czy to była tylko swoista afazja, której czas się skończył (bez szkody dla jego sztuki)?

"W zasadzie cały czas - od początku w 1969 roku do najnowszego spektaklu - robię jedno przedstawienie" - deklarował artysta. O czym jest to przedstawienie? Przede wszystkim o nim samym, o jego fascynacjach, nadziejach, lękach i zwątpieniach. W tym nieustannym procesie samopoznania było kilka momentów przełomowych - kiedyś spektakl "Szczelina" (1994), a kilkanaście lat później "Bruzda", której premiera odbyła się jesienią 2006 roku, dokładnie w tym samym czasie, kiedy Mądzik zdecydował się pisać do "Akcentu".

Po premierze "Bruzdy" Łukasz Drewniak oświadczył z przejęciem: "Po raz pierwszy po 30 latach artysta rozegrał swój teatralno-plastyczny seans w pełnym świetle, w głównej nawie kościoła. ( ) I po raz pierwszy sam wszedł w przestrzeń jako aktor. Ujawnił też aktorów w pełni cielesności, obnażył triki i mechanizmy typowe dla jego teatru. ( ) Zaczął jakby od nowa. Jakby w strachu, że może mu być w sztuce za łatwo"("Przekrój" 2006 nr 43).

Był to zatem dla Leszka Mądzika czas głębokich przewartościowań dotyczących doboru narzędzi, za pomocą których można opowiedzieć siebie. Ale chodziło nie tylko o zmianę teatralnych środków wyrazu, chodziło również o poszerzenie całego zestawu owych narzędzi - obok dzieła teatralnego i fotografii użyteczne okazało się słowo.

*

Jak nazwać teksty Leszka Mądzika pod względem gatunkowym? Felieton, gatunek ulotny, to w odniesieniu do nich określenie zbyt minimalistyczne. Czasem są to niewielkie eseje lub rozprawy, albo kartki z nieregularnego pamiętnika - raptularza wspomnień. Te kartki będą kiedyś przedmiotem uważnej analizy badaczy i komentatorów. Zwrócą ich uwagę nie tylko deklaracje poczynione przez artystę mniej czy bardziej wprost (na przykład dwukrotnie pojawia się w tej książce ważne, poetycko brzmiące wyznanie "Noc nie jest dla mnie porą złoczyńców"). Przeanalizowane zostaną zapewne również trudniej uchwytne właściwości jego pisarstwa, choćby w warstwie leksykalnej: oto jednym z najczęściej stosowanych przez autora określeń jest słowo "wyzwalać", użyte w 36 krótkich tekstach aż 25 razy. Okoliczności wyzwalają w człowieku "litość", "współczucie", "tęsknotę", "pragnienie", "lęk", "potrzebę rozmów", "dynamizm", "ciekawość", "uczucia lęku i rozkoszy, strachu i fascynacji". Można w sobie wyzwolić "dziwną istotę" i "pokłady podświadomości". Tego się nie nabywa, to wszystko w nas jest i może być wyzwolone. Jakże wiele mówi ta frazeologia o Mądzikowej wizji człowieka, jego uwikłań, potrzebie wolności i stałego oparcia zarazem.

Tytuły spektakli Leszka Mądzika są zawsze jednowyrazowe. Jednowyrazowe są również na ogół tytuły jego felietonów na łamach "Akcentu". Znajdujemy w tym autorską umiejętność syntezy, skrótu, sygnalizacji sedna, ale czasem także przekorę i ironię.

*

Bożena Kowalska trafnie zauważa, że twórca Sceny Plastycznej każe widzowi w teatrze poruszać się na granicy, między tym, co zobaczone, a tym, co jest wewnętrzną iluzją. Inaczej w fotografiach, w których artysta ujawnia wielkie wyczucie materii z całą jej fizycznością. Fotografowanie jest dla autora zapewne czymś "obok" głównego, teatralnego sposobu ekspresji (jak np. dla podziwiającego sztukę Mądzika Ryszarda Kapuścińskiego było czymś "obok" reportażu), ale jest przecież niezmiernie ważne. "Podpatrując różnorodność struktur materii i sytuacji w obrębie różnych kultur ( ), nieoczekiwanie osiąga efekt ukazania jedności i tożsamości świata" - pisze Wojciech Skrodzki we wstępie do jubileuszowego albumu, będącego próbą całościowej dokumentacji dorobku Leszka Mądzika, zatytułowanego "Leszek Mądzik - teatr, scenografia, warsztaty, fotografia, plakat" (Kielce 2008). "Te zdjęcia w jakiś sposób przypominają nam o nicości ( ). To, co pokazuje Mądzik, jest właściwie zachętą do zastanowienia się nad życiem" - pisze w tym samym albumie Adam Bujak, klasyk współczesnej fotografii.

Rytm jest zawsze funkcją czasu - nie tylko w muzyce, także w fotografii. Doskonale widać to u Mądzika w powtarzalności elementów fakturalnych, szczególnie w pracach eksponowanych na wystawie w galerii lubelskiego ZPAP "Pod Podłogą" w kwietniu 2009 r. Światło uruchamia rytm tkwiący w samej istocie tego, co materialne. Nie ma przestrzeni bez rytmu - zdaje się mówić Leszek Mądzik.

Bo na końcu także jest światło.

*Bogusław Wróblewski jest redaktorem naczelnym kwartalnika "Akcent".

Jest to nieco zmodyfikowany wstęp do tomu felietonów Leszka Mądzika zatytułowanego "Obrazy bez tytułu" (zawierającego również reprodukcje jego prac fotograficznych), który ukaże się w przyszłym tygodniu jako suplement do 3. numeru kwartalnika "Akcent".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji