Między niebem a piekłem
Wcielone zło - diabeł - to motyw od wieków kuszący twórców rozmaitych dziedzin sztuki. Grzeszne namiętności budzone w ludziach przez upadłego anioła to także bardzo efektowny temat teatralny, o czym przekonuje - nie po raz pierwszy oczywiście - inscenizacja "KOCHANKÓW PIEKŁA" przygotowana przez MARKA FIEDORA na scenie "Kanonicza 1".
Młody reżyser, sięgając po uwspółcześnioną przez JAROSŁAWA MARKA RYMKIEWICZA historię CALDERONA DE LA BARCA, zdołał wyczarować niezwykle sugestywny obraz świata szalonej epoki baroku, w której niebo i piekło zdawało się sąsiadować ze sobą o krok. Aktorzy nowohuckiego teatru zdołali oddać dramat szalonych namiętności zręcznie balansując na krawędzi pomiędzy pewnym dystansem a grą w istocie bardzo serio. Już jedna z początkowych scen, w której zagrany przez BARBARĘ KRASIŃSKĄ z apaszowskim wdziękiem wysłannik piekieł prowadzi z adeptem teologii dysputę na temat, czy "diabeł jest substancjalny, czy też stanowi jedynie wytwór naszej wyobraźni", daje nam przedsmak finezji, z jaką prowadzona będzie dalsza akcja. Komediowo--erotyczne sceny w wykonaniu duetu służących (PIOTR PIECHA i KRZYSZTOF GADACZ) i pokojówki (AGATA JAKUBIK) oparte na ciekawych i zabawnych pomysłach reżyserskich - bawią, nie przekraczając jednak granicy farsy. Inscenizacja nie ma bowiem nic wspólnego z banalną komedią: diabeł - wprawdzie oswajany przez śmiech i bagatelizowany przez ateistów - naprawdę istnieje i nieprzerwanie działa wykorzystując wszelkie dostępne mu środki. Przybierając rozmaite postaci i kształty to on właśnie jest spraw-ca występku, zbrodni i grzesznych namiętności, którym podlegają "kochankowie piekła". Występujący gościnnie w roli Cypriana WOJCIECH SZAWUL rolę opętanego żądzą do pięknej Justyny studenta teologii może z pewnością zaliczyć do lepszych w swoim dorobku, partneruje mu bardzo udanie BEATA SCHIMSCHEINER. Niewątpliwie mocną stroną przedstawienia jest doskonała gra zespołowa i niezwykle dopracowane kreacje aktorskie od najmniejszego epizodu począwszy.
Niewielka, wykorzystana chyba do granic możliwości, piwnica nie daje niestety zbyt wielkiego pola do popisu scenografowi. Z konieczności bardzo oszczędne, ale nieprzypadkowe dekoracje autorstwa MAŁGORZATY SZCZĘŚNIAK muszą pełnić z założenia rolę wielofunkcyjną. Spektakl od pierwszej do ostatniej sceny pulsuje życiem w dużej mierze za sprawą bardzo dynamicznego, szybkiego, jakby filmowego montażu. Oczywiście nie można zapomnieć, że ogromne znaczenie dla końcowego efektu ma doskonały tekst Rymkiewicza pełen błyskotliwych, dowcipnych sformułowań i celnych ripost. Wykonawcy potrafili jednak bezbłędnie trafić we właściwy ton nie ulegając pokusie płytkiej komedii czy - tym bardziej - nudnawego moralitetu. Dzięki temu posiadające niepowtarzalny nastrój przedstawienie o wszechobecności w życiu człowieka sił nieczystych może wywołać chwilami u widzów prawdziwie metafizyczny dreszcz.