Artykuły

Sen, marzenie, granie bajka

Inspiracją "Sędziów" była galicyjska kronika sądowa; nic stąd jednak nie wynika dla inscenizacji przedstawionej na małej scenie Narodowego. Przestrzenią spektaklu nie jest karczma sprzed stu lat; jest nią imaginarium Stanisława Wyspiańskiego, w którym Jerzy Grzegorzewski od lat czuje się jak u siebie. Za plecami nieruchomego Samuela, wzdłuż ścian niebiesko malowanych podkrakowskich chat, kłębią się pary w tanecznym zapamiętaniu. Czy z "Wesela" właśnie przenika tu poczucie pozorności i groteskowości wszelkiego czynu? Wszak w scenie, która skończy się morderstwem, Natan z Urlopnikiem będą, wyrywając sobie rewolwer, galopować po scenie jak bawiące się dzieci. Zaś poprzedzani wyfraczonym kwartetem smyczkowym (!) groteskowi sędziowie z refrenem "sen, marzenie, granie, bajka" na ustach - zmienią się w kpinę nieomal surrealną. Nie ma drwiny natomiast w ataku Bożej bojaźni ogarniającym Natana (Krzysztof Globisz), gdy gwizdem zagłusza ostrzeżenia brata-profety. Nic z groteski nie znajdziemy w neurotycznych wizjach Joasa (Dorota Segda). A Samuel (Jerzy Trela) wielki lament po stracie syna powie - siedząc na podłodze - może do nas, może do siebie, nawet nie podnosząc wzroku do sufitu. Miast opowiadać kryminalną fabułę, Grzegorzewski nie pierwszy raz ciągnie widzów w świat samokompromitujących się gestów i pustego nieba, tu zamknięty szklanymi taflami o ostrych, raniących dłonie brzegach. Przeraźliwy i piękny, czy jednak nie nazbyt hermetyczny? Za chwilę swojego Wyspiańskiego zaprezentuje Warszawie Krystian Lupa; będzie okazja, by do tych "Sędziów" wrócić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji