Artykuły

Wobec systemu kultury

"Don Juan" wyreżyserowany przez Jerzego Grzegorzewskiego zrobił na mnie wielkie wrażenie. Nade wszystko za sprawą tonacji, w której ten spektakl jest podany. Tytułowy bohater grany przez Jerzego Radziwiłowicza, to mężczyzna o poważnej, jakby zastygłej pod śmiertelną maską twarzy. Na nim i na całym podstawianym nam świecie ciąży pokrywa niebios zapełniona szeregiem kulturowych znaków. Moim zdaniem, to co zaproponował Grzegorzewski jest w gruncie rzeczy tragedią ludzkiej egzystencji rozegraną pod niebem kultury. Tragedią umieszczoną w scenografii i kostiumie, które przywodzą na myśl filmowe obrazy Petera Greenawaya. Są podobnie jak one - intertekstualne, uwikłane w całą masę sensów, skojarzeń, odniesień. Ale uwaga - tłumaczenie inscenizacji Grzegorzewskiego pojemnymi jak studnia bez dna terminami: postmodernizm czy dekonstrukcjonizm żadnym odkryciem nie jest i niczego nie załatwia. Ten "Don Juan" nie jest budowany ani na fundamentach zabawy z konwencją, ani na zasadzie cytatomanii, która nie wykracza poza własne granice.Wydaje mi się, że jego korzenie sięgają bardzo wnikliwej i dogłębnej obserwacji czegoś, co można by nazwać - byciem wobec tradycji (także teatralnej), wobec systemu kultury, ale również - byciem ku śmierci. Tylko że Grzegorzewski nie robi z tego wszystkiego napompowanej jak balon ceremonii. Reżyseruje spektakl z udziałem świetnych aktorów. Opiera się na nowym przekładzie Jerzego Radziwiłowicza, który brzmi czysto i współcześnie. Do świata obciążonego kulturowym nieboskłonem wpuszcza światło pięknie wygranego komizmu słownego i sytuacyjnego. To przedstawienie ogląda się z wielką przyjemnością, niejednokrotnie ze śmiechem na ustach, z blaskiem zachwytu w oczach. Godna podziwu jest w nim bez wątpienia "aktorska robota" w najlepszym wydaniu (obok Radziwiłowicza występują między innymi: Jan Peszek, Wojciech Malajkat na zmianę ze Zbigniewem Zamachowskim, Anna Majcher, Agnieszka Brzezińska, Andrzej Blumenfeld, Włodzimierz Press), bardzo dobra scenografia Barbary Hanickiej i dopełniająca całość muzyka Stanisława Radwana. Żal tylko serce ściska, że ten warszawski "Don Juan" tak krótko był w Gdańsku. Ale dobre i to.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji