Artykuły

Kowal to człowiek

Męski punkt widzenia może różnić się od kobiecego. Może też wpłynąć na odbiór spektaklu, który o tradycyjnym męskim punkcie widzenia traktuje z przymrużeniem oka.

Bóg jest rodzaju męskiego. To fakt. Choć może to tylko słowo, to jednak Słowo Nie Byle Jakie. Na pewno jednak Jezus był - było nie było - mężczyzną. Tylko życie jest wciąż nijakie. I nasza współczesność (choć mówi się o niej, że żeńska, kobieca, sfeminizowana) też jest jakaś nijaka. W porównaniu, rzecz jasna, z mitycznymi "dawnymi czasy". Jak dziś być kowalem własnego losu? Ponowoczesna współczesność zdaje się uwalniać spod presji podobnych pytań. A może jest to jej pytanie najważniejsze?

Jednym tchem

"Argentyński" dramat Słobodzianka przeczytałem jednym tchem. Podczas lektury w wyobraźni ciągle widziałem nieomal "niemy film" ("Bal" Scoli) jako możliwą inspirację dla teatralnych realizacji "Kowala Malambo". Nie miałem więc najmniejszych dylematów z pozytywną oceną faktu, że rzecz napisana z myślą o teatrze lalkowym wystawiana jest w teatrze dramatycznym.

W mojej ocenie często wykorzystywany w sztukach motyw - miejsce pozostaje to samo, a tylko epoki zmieniają się w nim jak w kalejdoskopie - zyskał kolejne znakomite literackie wcielenie i dobrą realizację w Teatrze Polskim.

Do teologów

Gdy szedłem na premierę, nic spodziewałem się, że wywoła ona jakiekolwiek spory. Oczekiwałem zgody na pełną humoru afirmację prostego życia i oczyszczający śmiech. Osobiście nie zawiodłem się, ale nie przewidywałem dyskusji z teologami i... kobietami. A tu proszę, Kowal Malambo w knajpianym, męskim świecie poważnie (mimo konwencji burleski, momentami zaś musicalu) wadzi się z Bogiem, Panem Jezusem. Wraz z nowym pojęciem dobra pojawia się bowiem nowe zło. Magia ustępuje miejsca zinstytucjonalizowanej religii... Kowal jednak zawierza Jezusowi.

Teologom może się nie podobać afirmowanie sprytu Kowala. Tak jakby on tylko przyczynił się do jego scenicznego zbawienia. Ńo, drażnić mogą też ziemskie, chociaż bardzo tradycyjne przyjemności. Nie można jednak przeoczyć faktu, że wszystko dzieje się po dobrze wykonanej pracy, i to nie dla forsy!

Afirmowanie życia, jakiekolwiek by ono nie było, ciągle jeszcze bywa w niełasce. Okazuje się jednak, że nawet diabelskie nasienie jest na świecie potrzebne, co uzmysławia najbardziej efektowna, współczesna część spektaklu, dziejąca się w pełnej agresji knajpie dla homoseksualistów czy transwestytów. Unicestwieniu nieco sadystycznych (w diabelskich ubiorach i bieliźnie dominuje czarna skóra nabijana ćwiekami) aniołów piekieł przeciwstawia się... Pan Jezus. Naprawdę wieloznaczny to moralitet.

Do kobiet

Co może się nie podobać kobietom? Tu trudno "Kowala Malambo" obronić - kobieta jest w jego świecie uprzedmiotowiona, ale któż dziś potrafi tak mocno marzyć o niej, śnić, jak dawni, tradycyjni mężczyźni pokroju Kowala?

Co innego jednak jest dla mnie w dramacie Słobodzianka ważniejsze. W oczach bohatera wartości zdają się rozmywać, blednąc - nawet miłość traci smak, nawet śmierć... No, i ten chrzczony wodą alkohol, i zmieniająca się muzyka. Wszystkim rządzi forsa. Jedna przyczyna podobnych stanów ducha jest fundamentalna, niezmienna od tysiącleci - są takie chwile, które są nie do podrobienia, powtórzenia. To po prostu przemija nasza własna młodość, nasz magiczny "szczęsny czas", który trzeba kuć, póki gorący. Wszak jeden jest rodzaj ludzki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji