Artykuły

"Wybór należy do ciebie"

"Bajka o szczęściu" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Małgorzata Kroczyńska.

Co to jest szczęście? Reżyser najnowszego przedstawienia w TLiA podpowiada odpowiedź. I dzieciom, i dorosłym.

"Bajka o szczęściu" Izabeli De górskiej ma prościutką fabułę, skrojoną na najmłodszego widza. Oto gdzieś z dala od wielkiego świata, w chacie krytej strzechą, wśród zielonych łąk mieszka sympatyczny Staruszek (Andrzej Mikosza), a jego jedynymi kompanami są trzy stworzenia, które spotkać można w każdej wiejskiej zagrodzie - Kogut, Świnka i Myszka. Zdaje się, że nic i nikt nie jest w stanie zakłócić tej sielanki, że ta gromadka wiedzie wprawdzie bardzo biedne, ale szczęśliwe życie. Zdarzy się jednak coś, co zburzy ten uporządkowany świat. Do chaty Staruszka zapuka Handlarz (akwizytor?) i zacznie mamić potencjalnego klienta i zachwalać swoje towary. W końcu dopnie swego. Gospodarz marzy o zakupach, ale nie ma pieniędzy. Czym zapłaci? Zgodzi się na handel wymienny. Za fajkę odda Mysz, za scyzoryk - Koguta, a mieniąca się kolorowymi szkiełkami tabakiera stanie się jego własnością w zamian za Świnkę.

Handlarz (Tomasz Szczygielski) odejdzie ze zwierzakami i nagle Staruszek-posiadacz pięknych błyskotek zorientuje się, że te przedmioty wcale nie dają mu szczęścia, że nawet nie ma przed kim się nimi pochwalić, bo został sam. Sprzedał swoich przyjaciół, a kiedy oni go opuścili, i szczęście się gdzieś zagubiło. Gdzie go szukać? Rusza Staruszek w świat. Spotyka Śmierć. Sam ofiarowuje jej swoje już nic niewarte życie, ale kostucha go nie chce."Jeszcze nie nadszedłtwój czas" - mówi. Proponuje inne rozwiązanie. Niech Staruszek pozbędzie się bezwartościowych przedmiotów, których posiadanie wcale, nie dało mu szczęścia, a ona wskaże mu drogę do jego przyjaciół. Oni zresztą też nie są teraz szczęśliwi, choć wcześniej marzyły się im dalekie podróże. Gdy już ich marzenie się ziściło, przyszła refleksja, że "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej".

Jak to w bajkach bywa mamy happy end, szczęśliwe zakończenie. I morał.

"Człek szczęśliwy, to jest taki/Co ma w chacie pełno gratów!.../ Bo na smutki sposób jest/Kupić sobie fajną rzecz" - pieśń Handlarza okazuje się wielką blagą. To nie stan posiadania decyduje o tym, czy czujemy się szczęśliwi, choć tym, którzy mają niewiele, często tak się wydaje. Szczęśliwy jesteś, gdy masz przyjaciół, którzy są dla ciebie wsparciem, gdy potrafisz się cieszyć z każdego słonecznego dnia, gdy masz swój dom, swoje miejsce na ziemi. Jasne przesłanie podsuwa najmłodszym reżyser Janusz Ryl-Krystianowski. Ale czy tylko dzieciom?

W "Bajce o szczęściu" jest i druga warstwa, czytelna dla dorosłego widza. W tej perspektywie "Bąjka o szczęściu" urasta już do rangi moralitetu. Odziany na czarno Handlarz jest synonimem zła, Klaun - postać w bieli -symbolizuje dobro. Historia Staruszka to egzemplifikacja odwiecznej walki Dobra ze Złem o panowanie nad światem, o "rząd dusz". Kto jest w tej walce górą, zależy od nas, bo to każdy z nas codziennie dokonuje wyborów, które decydują o tym, na czyją stronę - zła czy dobra - przechyla się szala. Wybór należy do ciebie - przypomina widzom Janusz Ryl-Krystianowski.

Przedstawienie urzeka piękną scenografią (ach, ta soczysta zieleń łąki) i formą - bohaterowie obserwowani w oddaleniu są lalkami, zbliżenia za

ś grają w żywym planie. Wyjątkiem są postaci niejednoznaczne, czyli te symbolizujące Dobro i Zło.

Janusz Ryl-Krystianowski, na co dzień związany z Teatrem Animacji w Poznaniu, to nazwisko w świecie teatru lalek znane i poważane, ma na koncie wiele nagród, zdobytych także na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalkowych w Opolu. Najnowsza opolska premiera potwierdza, że zasłużenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji