Artykuły

Kasprzyk jako pogodna singielka

"Super Susan" w reż. Marcina Bortkiewicza w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Michał Janusz w serwisie Teatr dla Was.

Rozbrajającym monodramem "Super Susan", mającym swoją premierę 12 marca 2011 r., Ewa Kasprzyk uczciła swoje dwudziestopięciolecie pracy artystycznej. Sztuka z powodzeniem jest grana nie tylko w stołecznym teatrze Kamienica, lecz także na gościnnych występach w innych polskich miastach. Zapewne nie jest to zasługa jedynie autora, Petera Quiltera, twórcy także innych, odnoszących ogromne sukcesy spektakli: "Boska!" i "Na końcu tęczy", ale chyba przede wszystkim aktorki i kunsztu, z jakim kreuje postać głównej bohaterki.

Tytułową Susan poznajemy na lotnisku tuż przed wylotem w sentymentalną podróż do Australii. Pogodna singielka, mająca olbrzymi dystans do siebie i świata, jak na wzorową damę przystało nie zdradza swojego wieku. Dowiadujemy się jednak, że jako dwudziestolatka wyruszyła wspólnie z trzema przyjaciółkami w szaloną podróż do Australii i teraz - trzydzieści lat później - postanawia na Antypody powrócić. Już na miejscu odwiedza bar hotelowy, zamawia ulubione drinki całej czwórki (Pina Coladę, Tequila Sunrise, Brandy Alexandra oraz Super Susan - mieszankę czterech różnych alkoholi) i zaczyna swoją opowieść. W jej monologu wspomnienia z dawnej eskapady przeplatają się z interesującymi opowieściami dotyczącymi dnia codziennego. Czas zabrał jedną z przyjaciółek, pozostałe obecnie prowadzą spokojne życie rodzinne i tylko czasami - przy okazji jakiegoś pogrzebu - przypominają sobie o dawnej towarzyszce. Niespodziewanie wkrótce nawiązuje bliższe relacje z barmanem Billem i to burzy jej samotność.

Fenomenalnie zagraną rolą Kasprzyk utwierdziła mnie w przekonaniu, że ze sztuką monodramu radzi sobie znakomicie. Jej Susan - sympatyczna gaduła, często nawiązująca kontakt z publicznością - to wspaniały popis swobodnej kreacji scenicznej. Przezabawne są nie tylko jej spostrzeżenia na tematy spraw codziennych, lecz także niektóre ruchy, np. gdy po kilku drinkach próbuje poprawić makijaż. Ciekawe są też, przygotowane przez Jerzego Lewczuka, kostiumy bohaterki.

Z samej treści przedstawienia, które wprowadza w wyśmienity nastrój, można wysnuć wniosek, że dla zachowania codziennej pogody ducha należy przede wszystkim zachować dystans do siebie i świata. W wielu codziennych sytuacjach, przytrafiających się nie tylko zwariowanej Angielce Susan, można dostrzec sporą dawkę komizmu sytuacyjnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji