Artykuły

"Czas kobiet" w reż. Nikołaja Chalezina w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Nadia w portalu kulturaonline.pl

W Teatrze Polskim w Warszawie od 9 czerwca można obejrzeć przejmujący spektakl. Fabuła wydaje się przywoływać czasy, w których żyli nasi rodzice, jakiś relikt przeszłości, który nie powinien już istnieć w świecie, który chce się nazywać cywilizowanym. Jednak to co widzimy na scenie nie odwzorowuje czasów, o których możemy już zapomnieć i które będziemy już tylko oglądać na ekranach w filmach okraszonych gorzkim, ale już bezpiecznym dowcipem.

"Czas kobiet" to bazująca na autentycznych wydarzeniach opowieść o matkach, siostrach, żonach pozostawionych samym sobie w rzeczywistości, gdzie każdy, w każdym momencie może okazać się "podejrzanym", "wichrzycielem", może trafić do więzienia lub aresztu bez adwokata, być przetrzymywany bez postawienia mu jakichkolwiek zarzutów.

Wstrząsające jest nie tylko to, że takie miejsca wciąż na ziemi istnieją, ale że nie dotyczą krajów strasznie odległych; to nie spektakl o kobietach w krajach trzeciego świata, ale o naszych sąsiadach z Białorusi, gdzie mimo bliskości Unii Europejskiej reżim wydaje się nie do pokonania.

Kobiety, które żyją w świecie reżimu nie poddają się jednak. Walczą o przetrwanie każdego dnia, o zachowanie szczątków normalności. Wiedzą dobrze w jakich warunkach przetrzymywani są ich mężczyźni, więc są silne nie tylko dla siebie, ale i dla nich. Na przekór wszystkiemu potrafią się śmiać. Dziwna normalność sytuacji, w których się znajdują dodaje im sił.

Spektakl, dedykowany białoruskim więźniom politycznym, porwanym, zabitym oraz ich rodzinom, jest dziełem Wolnego Teatru z Mińska, założonego przez Natalię Kaladę i Nikołaja Chalezina. Jest to teatr bezdomny. Artyści są szykanowani przez wadzę w swojej ojczyźnie, tułają się od sceny do sceny w poszukiwaniu miejsca prób i siedziby. Obecnie grupa ze względu na opozycyjny charakter działań wymierzony przeciw reżimowi Łukaszenki działa na wygnaniu i występuje jedynie poza granicami Białorusi.