Spektakl o życiu opowiedziany przez pryzmat śmierci
Oto Lis - a raczej to, co z niego zostało - leży beztrosko na stole Lalkarza. Oto Lalkarz - samozwańczy demiurg - stoi złowieszczo nad Lisem. Dwie postaci. Dwa sprzeczne cele: Lisa - wrócić do starego życia, Lalkarza - nadać mu życie nowe.
Utrzymana w klimacie absurdu, pełna humoru opowieść o życiu, śmierci, sensie i bezsensie, widziana oczami Lisa to propozycja Białostockiego Teatru Lalek na dzisiejsze przedpołudnie. - Pewnego dnia Lis budzi się i że zdziwieniem stwierdza, że ktoś wyżarł mu środek, jest pusty. Umarł i nie wie, jak to się stało - mówi Marta Guśniowska, autorka tekstu. - W momencie śmierci bohater dowiaduje się o życiu więcej niż za życia.
Spektakl "Lis" wyreżyserował Piotr Tomaszuk, dyrektor Teatru Wierszalin w Supraślu. Scenografię do spektaklu przygotowała litewska artystka Julija Skuratova. Znana także jako autorka scenografii wielokrotnie nagradzanego "Bieguna". Oprawę muzyczną stworzył Piotr Nazaruk. Na scenie zobaczymy tylko dwóch aktorów. W rolę Lalkarza wcielił się Krzysztof Bitdorf, a tytułowego lisa zagra Ryszard Doliński.
- To teatr z przymrużeniem oka, o rzeczach poważnych, ale pokazanych w sposób żartobliwy - mówi Piotr Tomaszuk, reżyser. - Śmierć przedstawiona zostanie w krzywym zwierciadle.
Spektakl wystawiany jest dziś o godz. 11 na małej scenie Białostockiego Teatru Lalek. Kosztują 25 zł normalny i 20 zł ulgowy.