Artykuły

Cud nad SLD

to za rządów SLD miały miejsce fundamentalne dla polskiej kultury reformy: zbudowano od podstaw system finansowania kinematografii, uruchomiono świetne narodowe instytuty: Teatralny, Książki, Chopina, które są dzisiaj lokomotywami zmian w poszczególnych dziedzinach, powołano Polskie Wydawnictwo Audiowizualne, przekształcone później w Narodowy Instytut Audiowizualny, który robi rewolucję w cyfrowej kulturze - pisze Roman Pawłowski w w felietonie z cyklu "Kronika wypadków kulturalnych" w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

W ostatnich 20 latach byliśmy świadkami wielu paradoksalnych nawróceń, ale w najśmielszych snach nie spodziewałem się, że spadkobiercy PZPR będą czcić zwycięstwo nad Armią Czerwoną z 1920.

Sojusz Lewicy Demokratycznej zaniepokojony słabnącymi notowaniami sięga po ekstremalne środki, aby utrzymać się na powierzchni sondaży. Warszawscy działacze tej więdnącej partii ogłosili ostatnio, że chcą powołać Muzeum Cudu nad Wisłą w dawnym Pałacu Konopackiego na Pradze. Skąd nagła miłość SLD do niepodległościowej legendy? Otóż, jak przekonuje szef warszawskich struktur partii Sebastian Wierzbicki, Bitwa Warszawska jest bliska partii Leszka Millera, albowiem bliski jest jej marszałek Józef Piłsudski i jego PPS-owskie ideały.

W ostatnich 20 latach byliśmy świadkami wielu paradoksalnych nawróceń, ale w najśmielszych snach nie spodziewałem się, że spadkobiercy PZPR będą czcić zwycięstwo nad Armią Czerwoną z 1920 r. I do tego jeszcze spróbują na tym zbić kapitał polityczny. Zgadzam się tu po raz pierwszy w życiu z panem Wąsikiem z warszawskiego PiS-u, który przypomniał, że kiedy on i jego koledzy czcili nielegalnie rocznicę Bitwy Warszawskiej, starsi towarzysze partyjni pana Wierzbickiego świętowali jeszcze Bitwę pod Lenino. Jak mówił Zagłoba, diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni. Trzeba być naiwnym, aby nie zauważyć, że w tym pomyśle chodzi tylko i wyłącznie o przejęcie patriotycznej retoryki PiS i powtórzenie politycznego sukcesu Muzeum Powstania Warszawskiego, które wyniosło do władzy braci Kaczyńskich. Tylko że w przypadku SLD to nawrócenie na patriotyzm plemienny jest równie wiarygodne, jak nawrócenie wilka na wegetarianizm. Owce, kryjcie się!

Smutny jest ten upadek SLD w sferze polityki kulturalnej. Partia mieniąca się lewicową ostatnio tylko kopiuje pomysły prawicy i nie umie wyjść z własną inicjatywą. W czasie dyskusji nad reformą kultury jej politycy zajmowali się głównie sprzedażą majątku partii i walkami frakcyjnymi. Dzisiaj biernie przyglądają się, jak Platforma Obywatelska rozmontowuje warszawską kulturę. Nie potrafią zaproponować alternatywy dla neoliberalnej polityki polegającej na trzech "c": cięciach, cięciach i cięciach.

A przecież to za rządów SLD miały miejsce fundamentalne dla polskiej kultury reformy: zbudowano od podstaw system finansowania kinematografii, uruchomiono świetne narodowe instytuty: Teatralny, Książki, Chopina, które są dzisiaj lokomotywami zmian w poszczególnych dziedzinach, powołano Polskie Wydawnictwo Audiowizualne, przekształcone później w Narodowy Instytut Audiowizualny, który robi rewolucję w cyfrowej kulturze. Muzeum Sztuki Nowoczesnej to także idea z tych czasów.

Za to wszystko był odpowiedzialny jeden człowiek: Waldemar Dąbrowski, minister kultury w rządach Leszka Millera i Marka Belki. Chociaż nie należał do SLD, zbudował pozytywny wizerunek Sojuszu w kulturze, który obecnie pan Wierzbicki et consortes pracowicie demontują. Już lepiej, żeby zapisali się do PiS, skoro tak kochają Marszałka. Niech sobie razem z panem Wąsikiem obchodzą kolejne rocznice zwycięstw i klęsk i dadzą nam święty spokój.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji