Artykuły

Opera za 3 grosze

Treść akcji "Opery za trzy grosze" znajdziecie w znanej "Powieści za trzy grosze" Brechta, wydanej u nas przed paru laty. Główny wątek sztuki oparty jest na starej operze angielskiej Johna Gay'a, którą niedawno zresztą oglądaliśmy na ekranie (film "Opera żebracza" z Laurencem Olivierem). Bertolt Brecht przeniósł akcję swojego dramatu do czasów o wiele późniejszych i wprowadził do niej szereg zasadniczych zmian oraz nowych postaci, wplatając w kanwę opowieści o londyńskich żebrakach i bandytach z dzielnicy Soho kilkanaście wspaniałych "songów", (brechtowskich pieśni scenicznych), piosenek, wierszy. Według sztuki Brecht napisał następnie scenariusz głośnego w okresie międzywojennym filmu zrealizowanego pod tym samym tytułem przez wybitnego reżysera G. Pabsta. Trzecią z kolei, nie mniej głośną przeróbką tego tematu stała się "Powieść za trzy grosze". "Songi" i piosenki ze sztuki oraz filmu obiegły cały świat, zyskując sobie ogromną popularność.

"Opera za trzy grosze" to dzieło o wielkiej sile demaskatorskiej - manifest obrzydzenia do cywilizacji mieszczańskiej, zjadliwy pamflet przeciwko zakłamanej moralności współczesnej... Spojrzenie Brechta na społeczeństwo jest bezlitośnie krytyczne: - "...Nie widzimy tu nikogo budzącego choćby cień sympatii... Ludzkość jest z gruntu zła, wszędzie panuje samolubstwo i drapieżność. Społeczeństwo dzieli się na oszustów i na wyzyskiwanych: kim są ci uciskani, jak wygląda ich cierpienie, ich protest, ich zamiary?..." (Z. Kałużyński). Prostytutka Jenny w piosence "Marzenie posługaczki" oczekuje piratów, którzy przybędą "okrętem o siedmiu żaglach i czterdziestu armatach", aby wziąć odwet za jej poniewierkę. Pełnym pogardy wobec niej "gościom hotelowym" posługaczka z piosenki rzuca groźne wyzwanie:

"...Kiedy zapytają mnie, kto z was umrzeć ma

Wtenczas krzyknę głośno mą odpowiedź: Wszyscy!"

Tą alegorią Brecht ostrzega widza, w niej m.in. mieści się ideowy sens sztuki. Brecht chce wstrząsnąć sumieniem ludzi XX wieku, zmusić mieszczucha, aby zrozumiał moralny i społeczny tragizm swojego położenia. Za bezlitosnym, z pozoru nieludzkim i obojętnym szyderstwem "Opery za trzy grosze" kryje się tęsknota do lepszego świata...

W latach przedwojennych "Opera za trzy grosze" nie miała szczęścia na polskich scenach. Albo cenzura zabraniała teatrom jej wystawiania, albo oburzona kołtuneria bojkotowała przedstawienia. Antykapitalistyczne ostrze sztuki odczytywali bezbłędnie zarówno cenzorzy jak i kołtuni...

"Jakub Rotbaum trafił wreszcie na swój teatr" - napisał ktoś z okazji wrocławskiej premiery "Opery".

To prawda. W tej porywającej inscenizacji zobaczyliśmy prawdziwego Brechta. Wprost w widza trafiał gniew i chłodna drwina "songów". Żebraczo-bandycki światek dzielnicy Soho był przerażający w swoim odbarwionym ze wszelkich sentymentów i złudzeń cynizmie. Nie przestając przez chwilę uczyć widowni "trzeźwego" spojrzenia na świat - "Opera" pozostała równocześnie u Rotbauma barwnym, rozśpiewanym i roztańczonym widowiskiem.

Pierwsza po wojnie inscenizacja Wielkiego dzieła Brechta jest na pewno jednym z wybitniejszych osiągnięć teatru polskiego w ostatnich latach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji