Artykuły

Opera Makbet

"Makbet" Szekspira i "Makbet" Verdiego to dwa róż­ne dzieła. Nie można utożsamiać teatralnych realizacji szekspirowskich z operowymi. Na dziele Verdiego za­ważyło ciśnienie włoskiej tradycji operowej, kanony: popis wokalny primadonny, efektowne sceny militarne, wejście dworu, "arie zemsty", sceny modlitwy itd. Swobodna w traktowaniu szekspirowskiego tekstu wi­doczna jest choćby w zamianie trzech wiedźm na chór - dla efektu wokalnego. Nie bez wpływu na in­terpretację Szekspira były zapatrywania polityczne kompozytora, zwolennika walki narodowo-wyzwoleń­czej (chór akt IV, scena I).

Na gdańskiej realizacji "Makbeta" wycisnęła piętno scenografia Mariana Kołodzieja. Już kurtyna pokazuje twarz udręczonego Makbeta-króla na tle kosmicznej sfery. W scenografii dominują narzędzia mordu i wal­ki: włócznie, rapiery, zbroje, miecze, tarcze. W tle syl­wetka wiatraka - niszczycielskiej siły historii. Baroko­wa wyobraźnia Mariana Kołodzieja stworzyła przebo­gate kostiumy, ale także fantastyczne formy - marionety w scenie zjaw (akt III scena I). Dynamizm sceno­grafii organizuje dramaturgię całego przedstawienia. Dorównał jej w warstwie muzycznej Janusz Przybylski (kierownik muzyczny i dyrygent). Odczytał partyturę niezwykle precyzyjnie. Rozwija konsekwentnie dramat, komponuje kulminacje, pomaga w charakterystyce po­staci: osiągając przy tym pełne zsynchronizowanie sce­ny z orkiestrą.

Wśród solistów największą indywidualnością ak­torską i muzyczną był Florian Skulski (Makbet). Wa­lorem jego jest nie tylko głos, ale siła wyrazu. Aktor­stwo tego solisty rodzi się z muzyki. Dzięki tym zale­tom ożywa prawda postaci. Makbet to życiowa rola tego artysty.

W ważnej partii Lady Makbet wystąpiła Barbara Sanejko. Partia ta ma wspaniałe tradycje, dzięki zna­komitym nagraniom Marii Callas. Zmierzenie się z nią wymaga wielkiego, dramatycznego sopranu z możli­wościami koloraturowymi nieodzownymi w scenie ucz­ty. Wymaga też aktorstwa o dużej sile, uwidoczniające­go wielkie namiętności. To ona, Lady Makbet, musi przekonać widza, że jest jedną z przyczyn tragedii.. Pod względem wokalnym Barbara Sanejko zrobiła wszyst­ko na co rodzaj jej głosu pozwala. Śpiewała szeroką, gęstą średnicą skali, i tu dźwięk był okrągły, miał właściwą formę, natomiast wysokie dźwięki były ostre bra­kło im okrągłości. Partia Lady Makbet sięga bardzo wysoko, aż do trzykrotnego "des", ale i ono powinno mieć urodę bel canta. Niskie dźwięki nie są u solistki nośne, brzmią słabo. Barbara Sanejko ma za mało od­wagi interpretacyjnej i aktorskiej. Jako aktorce brak jej kontaktu z partnerami, brak motywacji działań. Jed­nak, trzeba obiektywnie przyznać, że Barbara Sanejko dysponuje wartościowym operowym sopranem lirycz­nym o szlachetnym brzmieniu.

W drugoplanowej roli Banka wystąpił Kazimierz Sergiel, który dał przykład prawdziwie włoskiego stylu wokalnego, zadziwił kulturą dźwięku. W arii z synem (akt II, scena 2) stworzył scenę wartą zapamiętania.

W złej formie głosowej jest Marek Kalisz (Makduf), wibracja niepokojąco duża, wiele dźwięków rozchwianych, nie mieszczących się w estetyce Verdie­go. W pozostałych partiach wystąpili: Józef Stelmach, Grażyna Sacewicz, Kazimierz Staniucha, Andrzej Tymczuk.

Słowa uznania należą się chórowi za brzmienie jędrne i różnorodne, za karność rytmiczną, za dynami­kę szeroką i właściwe proporcje pomiędzy głosami. Chór Opery Bałtyckiej okazał się doskonałym instru­mentem o wyrównanym dźwięku.

W drugiej obsadzie w głównych partiach występu­ją Andrzej Kijewski i Urszula Borzdyńska.

Koncepcja reżyserska nie dotrzymuje kroku ani warstwie muzycznej ani plastycznej. Dotyczy to zarów­no operowania tłumem jak i kształtowania postaci i stosunków między nimi. Poetyka teatralna skompono­wana przez scenografa i dyrygenta niejednokrotnie nie znajduje odbicia w geście aktorskim. Zabrakło plastyki ruchu, najdobitniej czuje się to w scenie wróżb. Reży­seria wyprowadzona z tradycji XIX-wiecznej nie pró­buje ostro uwypuklić dramatycznych spięć, tak istot­nych u Szekspira i Verdiego.

Sięgnięcie po trudną pozycję stawiającą szczytowe wymagania wokalne i aktorskie zasługuje na szacunek. O jakości gdańskiego spektaklu świadczą najpełniej: scenografia Mariana Kołodzieja, poziom muzyczny osiągnięty pod ręką Janusza Przybylskiego i partia ty­tułowa Floriana Skulskiego.

Premiera odbyła się w 175 rocznie urodzin Verdie­go i spotkała się z żywym oddźwiękiem widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji