Artykuły

Warszawa pożegnała Andrzeja Łapickiego

Tydzień temu na wojskowych Powązkach pochowano mistrza sportu Jerzego Kuleja. Dzisiaj stolica pożegnała na Starych Powązkach mistrza teatru Andrzeja Łapickiego.

Msza żałobna odbyła się w kościele św. Karola Boromeusza przy cmentarzu. Zmarłemu w ostatniej drodze towarzyszyła rodzina, przyjaciele, politycy - z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Bogdanem Zdrojewskim na czele, osoby ze świata teatru i telewizji oraz zgromadzeni tłumnie warszawiacy. Mszę celebrował ks. Adam Boniecki. - Przemija pokolenie polskich aktorów. Aktorzy, przynajmniej ci wielcy, to były tak ważne postacie, że kiedy nadszedł moment decydujących przemian, wyszli i zaangażowali się w ten proces. Wiedzieli, że nie może ich zabraknąć. Andrzej Łapicki był jednym z nich - wspominał wybitnego aktora i reżysera ks. Boniecki.

- Dziś żegnamy legendę. Andrzej Łapicki był aktorem klasy światowej. Będzie nam brakować jego samego i tej jego nadzwyczajnej autoironii. Postaci o tej charakterystyce na pewno nie będzie - mówił minister Zdrojewski.

"Andrzej umarł we śnie. Mam nadzieję, że mu się pięknie śniło"

Orszak żałobny do grobu rodzinnego prowadziła Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego. Na cmentarzu głos zabrał prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz. - Dzięki jego wysiłkom, które podjął jako kontynuator dzieła Kazimierza Dejmka, rozbite w tych latach [prezes ZASP, 1989-1996 - red.] nasze środowisko uzyskało w zjednoczonym ZASP platformę wspólnoty. Dla niego teatr był domem literatury, a sceniczny bohater figurą wyobraźni - wspomina swojego mistrza i mentora Łukaszewicz.

W ceremonii pogrzebowej brał udział m.in. Jan Englert: - Pan Andrzej jest przede wszystkim symbolem czegoś niezwykle szlachetnego, czystego. A poza tym jest wiecznym chłopcem. Chłopcem świetnie wychowanym, chłopcem, któremu wpojono ideały i który był rozczarowany tym, że ideały, którym poświęcił swoje życie i dla których się realizował, niekoniecznie się sprawdzają. Jan Englert pożegnał zmarłego słowami jego ulubionego hrabiego Fredry: - "Pod koniec życia, po co grzebiesz w swojej przeszłości. Co tam znajdziesz? Na prawej drodze ciernie, obok nadziei zwątpienie, obok szczęścia troski, teraz noc. O zachodzie słońca kwiaty najwonniejsze. Cienie wydłużają się, zarysy świata nikną powoli. Nie strach umrzeć, strach umierać". Andrzej umarł we śnie. Mam nadzieję, że mu się pięknie śniło - dodał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji