Artykuły

Akuszerka z żelazną ręką

Grzegorz Józefczuk: Przyjął Pan od Stanisława Ochmańskiego, ar­tystycznego opiekuna Teatru Ander­sena, zaproszenie do przygotowania na 11 kwietnia premiery "Kubusia Puchatka". To nie jest Pana pierwszy kontakt z lubelskim teatrem.

WOJCIECH WIECZORKIEWICZ: - Przygotowywałem spektakl w Lubli­nie ostatni raz, kiedy Stanisław Och­mański kończył tu dyrektorowanie, a zaczynał Zbigniew Ferenczak. Muszę powiedzieć, że odkryłem Lublin po raz drugi. Kiedy spaceruję teraz po Starym Mieście, gdzie ze śniegu wy­stają te piękne, choć często zniszczo­ne kamienice, to wydaje mi się, że wy­starczy usunąć samochody i będzie tak jak było zawsze, przed laty, przed wie­kami.

W jakiej konwencji będzie ten "Ku­buś Puchatek'"?

- To będzie tradycyjny teatr lalek. Bar­dzo ważnym komponentem będzie, wy­mieniam go na pierwszym miejscu, mu­zyka Krzesimira Dębskiego, integralna z plastyką i zamysłem inscenizacyjnym. Lalki zaprojektowała znakomita Jadwi­ga Mydlarska-Kowal. Pomysł wyprowadzony jest z tekstu, tak jak to najczęściej bywa. Akcja za­czyna się w momencie, gdy Krzyś opuszcza towarzystwo, więc Krzysia u mnie już nie ma. Jest za to sen Krzy­sia, o tym świecie, który opuszcza, aby wkroczyć na drogę zdobywania wiedzy. To w pierwszej warstwie, w drugiej bo­haterem jest oczywiście Kubuś, poeta, który układa mruczanki, który kreuje swój świat

Jest Pan po pierwszych próbach. Jak wypada zespół?

- W znacznej części znam ten zespół, myślę, że jest dobry i pokaże on pełne możliwości teatru. Obsada jest taka: w roli Kubusia Andrzej Jóźwicki, Kłapouchego gra Marian Kłodnicki. Króli­ka - Piotr Gajos. Prosiaka - Anna Bu­czyńska, Sowę - Bożena Dragun, gra również Maria Perkowska. Premiera odbędzie się 11 kwietnia.

Ma Pan opinię reżysera o tzw. bez­względnej, żelaznej ręce?

- Może dlatego, że w szkole w Bia­łymstoku przygotowywałem spektakl dyplomowy z kilkoma osobami z Lub­lina. Miałem za zadanie wycisnąć, wy­kazać ich wszelkie umiejętności, a Grzegorz Kwieciński miał z nich wy­dobyć to co im w duszy gra. General­nie, zgadzam się z opinią Hubnera, że reżyser jest akuszerem, który pomaga aktorom urodzić rolę. Cóż, porody by­wają bolesne.

A ten lubelski?

- Ha, ha. Na razie nie.

Jaka jest ogólna opinia o sytuacji te­atru lalkowego w Polsce teraz, w okresie wielkich zmian organiza­cyjnych i finansowych?

- Przeżyliśmy pewien kataklizm w teatrze. W stosunku do tego, co ro­biliśmy, co choćby ja sam robiłem, musimy się cofnąć. Warunki oddaliły nas od tego punktu, w którym już by­liśmy. Takie są warunki, realia natury ekonomicznej. Dzisiaj bardziej potrze­ba tematu, który jest znany, znany też rodzicom, bo to oni biorą dzieci do te­atru i sięgają do kieszeni, aby kupić bilet. Repertuar większości teatrów opiera się na klasyce. Dlatego trzeba się starać, aby była to klasyka najlep­sza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji