Artykuły

Cezary Pazura wraca na deski teatru

Aktor Cezary Pazura po wielu latach wraca do teatru. W listopadzie zobaczymy go w sztuce "Bóg mordu" w Teatrze 6. Piętro. W rozmowie z PAP artysta przyznał, że rok 2012 jest dla niego przełomowy i to nie tylko za sprawą powrotu na teatralne deski.

PAP: Cezary Pazura to człowiek kina, telewizji, kabaretu, ale i teatru. Dlaczego na tak długo rozstał się pan ze sceną?

Cezary Pazura: Wziąłem sobie wolne od teatru dawno temu. Od wielu lat jestem na bezpłatnym urlopie w Teatrze Powszechnym. Odszedłem w latach 90. Grałem jeszcze w poprzednim benefisie Daniela Olbrychskiego, w Teatrze na Woli w "Królu Learze". Potem w moim życiu zawodowym były już tylko film i telewizja.

PAP: A teraz zagra pan w sztuce "Bóg mordu" Jasminy Rezy w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej. Ta rola to wyzwanie?

C.P.: Cieszę się ogromnie, bo w końcu zagram rolę dramatyczną. Mocna rzecz, świetna pani reżyser. Tak, to dla mnie duże wyzwanie. Po raz pierwszy od dawna uczestniczę w teatralnych próbach, analizuję tekst. W teatrze musi być na to czas, w filmie nie ma aż tak dużego komfortu. Praca nad rolą to wspaniała rzecz. Od wielu lat brakowało mi teatru - to najwyższy stopień wtajemniczenia. Tu się nie da niczego oszukać. Liczy się tu i teraz. Jestem bardzo ciekaw tej pracy. Mieliśmy pierwsze próby czytane. Skład jest imponujący, grają ze mną Jola Fraszyńska, Ania Dereszowska i Michał Żebrowski. To wspaniali aktorzy. Wierzę, że stworzymy niepowtarzalny spektakl.

PAP: Którego z bohaterów pan gra?

C.P.: Michaela, ale spolszczyliśmy imiona i mój bohater nazywa się Sławek. Michał Żebrowski gra Aleksa, Jola Fraszyńska gra Danutę - moją żonę, a Ania Dereszowska - Annę, czyli żonę Aleksa. Na razie wydaje się, że mój bohater miał najcięższe życie z nich wszystkich, ale też, że jest najsympatyczniejszy. Ciekaw jestem, co wyjdzie nam z dalszej analizy. Uświadomiłem sobie, że spektakl "Bóg mordu" to analiza mojego życia, tego, co przeszedłem do tej pory.

PAP: Przyszedł czas na życiowy bilans?

C.P.: Cały rok 2012 jest dla mnie przełomowy. Skończyłem 50 lat, rodzi mi się pierwszy syn, Antoni, zmieniłem bank, zmieniłem operatora sieci komórkowej i wracam do teatru. To rok zmian. Szkoda, że tylko do 21 grudnia, bo wtedy - jak wieść niesie - będzie koniec świata, ale przynajmniej zdążymy zrobić premierę. Zapraszam 10 listopada do Teatru 6. Piętro!

PAP: "Bóg mordu" to sztuka, na podstawie której, Roman Polański zrobił głośną "Rzeź". Nie boi się pan porównań?

C.P.: Genialne teksty mają to do siebie, że jedną sztukę można grać w pięciu teatrach w jednym mieście. Za każdym razem można inaczej poprowadzić bohatera za pomocą tych samych słów. To samo jest np. z "Hamletem". Za każdym razem wystawia się go inaczej. Interpretacje są różne. W teatrze jest jak w sporcie. Nigdy nie wiadomo, jak zakończy się spotkanie. Interpretacja Polańskiego też jest inna.

PAP: Dlaczego właśnie ta propozycja skusiła pana do powrotu na scenę?

C.P.: Z Eugeniuszem Korinem, dyrektorem artystycznym tego teatru znam się już od czasów szkoły. Przygotowywałem z nim dyplom. To był spektakl "Ballady o ostatnich" wg Maksyma Gorkiego. Grałem tam epizod, ponieważ szkoła teatralna jest demokratyczna. Jeżeli w jednym dyplomie gra się główną rolę, a miałem taką na dyplomie u Adama Hanuszkiewicza, to w innym gra się tylko epizod. No i grałem epizod. Nawet musiałem akompaniować na pianinie, Piotr Polk mnie uczył. Był najbardziej umuzykalnionym studentem w naszej szkole. Tak więc z Eugeniuszem Korinem znam się od lat. Także Michał Żebrowski miło mnie zaskoczył. Imponuje mi swoją gościnnością i podejściem do pracy.

PAP: A poza teatrem?

C.P.: Dostałem ostatnio propozycję interesującego epizodu w nowym filmie Sławomira Kryńskiego. Musiałem na razie odmówić, ponieważ zdjęcia są w czasie, gdy będzie rodził mi się syn. Ostatnio zagrałem w filmie "Antyterapia" w reżyserii Bartosza Brzeskota. To jest bardzo ciekawa komedia, której akcja toczy się podczas terapii alkoholowej. Gram złego terapeutę. Może wyjść z tego ciekawy film. Staram się też zgromadzić pieniądze na kolejny film, który chciałbym realizować w następnym roku, ale za wcześnie jeszcze żeby o tym mówić.

PAP: Ma pan plany na wakacje?

C.P.: Wolny zawód ma to do siebie, że wakacje się ma jak "Pan Bóg da". Planujemy z żoną pojechać nad polskie morze już z naszym synkiem. Poza tym, mam domek na Mazurach i to jest najwspanialsze. Mam ciszę i spokój, której nie dadzą mi żadne wakacje na Bahama czy na Wyspach Kanaryjskich.

PAP: Czego można panu życzyć w tym przełomowym roku?

C.P.: Żeby każdy przełom był kontrolowany. Chciałbym zmieniać coś w życiu, ale żeby nie było to okupione czyimś kosztem. Najlepsze są zmiany z ciekawości, a nie z obowiązku.

Cezary Pazura ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Zagrał w ponad 60 filmach, m.in.: u Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Kieślowskiego, Juliusza Machulskiego, Władysława Pasikowskiego. Jest laureatem wielu nagród filmowych. W 2011 r. weszła na ekrany komedia gangsterska "Weekend" - debiut reżyserski Pazury; wyprodukowany przez założoną przez Cezarego Pazurę firmę producencką Cezar 10.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji