Artykuły

Więzy krwi

Spektakl pozostawia po sobie pewne uczucie niesmaku i łączącego się z nim głębokiego niepokoju - o spektaklu "Y.A.N.A" Tomáš Nepšínský'ego prezentowanym na VIII Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania pisze Anna Diduch z Nowej Siły Krytycznej.

"Y.A.N.A" przytłacza i dołuje od pierwszych chwil. To historia mężczyzny, który prowadzi dialog ze swoją matką. Choć jest dorosły, pyta naiwnie i z ufnością dziecka: "Naprawdę jestem jedyny, nie ma nikogo takiego jak ja?". To pytanie nie jest skierowane do konkretnej osoby. Bohater przedstawienia, być może w wyniku jakiegoś nagłego życiowego przebudzenia, próbuje określić swoją prawdziwą tożsamość.

Przestrzeń sceny, wyłożona białym linoleum, przez większość czasu pozostaje ciemna i tylko pojedyncze reflektory rozświetlają punkty-przestrzenie, w których porusza się bohater. Tomáš Nepšínský zachowuje się jak pokraczne, wystraszone stworzenie i uderzająco przypomina w tym pełzające po ruinach postapokaliptycznego świata postaci z obrazów Zdzisława Beksińskiego. Jego zachowanie w pełni oddaje wystudiowaną ohydę tamtych przedstawień i jest równie jak one precyzyjne w swej kompozycji.

Według greckich legend, kiedyś na Ziemi panowała szczęśliwa epoka, w której ludzie nie znali starości ani śmierci, ponieważ zrodzeni wprost z ziemi, jak zboża i kwiaty, nie byli naznaczeni krwią. W spektaklu moment poczęcia (czerwone światło sączące się z góry, aktor wyczołgujący się poza jego zasięg) jest właśnie taką krwawą ofiarą, po której następuje dalsze cierpienie, oddane w choreografii przy pomocy konwulsyjnych, pełnych napięcia ruchów. Tak zaczyna się droga do duchowego oczyszczenia, którą Tomáš Nepšínský przemierza jak Ben - tytułowe, piąte i niechciane dziecko z książki Doris Lessing.

Chwile grozy podczas tej metafizycznej podróży, pełne rozbryzgiwanej krwi, która stoi w szklanej kuli z boku sceny, wzmacniane są dudniącą w uszach muzyką. Nepšínský, niczym wygłodniały pies, wyjmuje z krwawej brei kawałek mięsa, aby po chwili wylać resztę zawartości na swoje ciało. Po tym geście następuje końcowy taniec, tym razem już na wyprostowanych nogach. Rytuał się dopełnia. Spektakl pozostawia jednak po sobie pewne uczucie niesmaku i łączącego się z nim głębokiego niepokoju.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji