Artykuły

Szewski przekładaniec

Za niespełna miesiąc obchodzić będziemy setną rocznicę urodzin Stanisława Ignacego Witkiewicza. Dobrze się więc stało, że na przedprożu rocznicy Teatr Rzeczypospolitej zaprosił na swoją stołeczną scenę jeden z najciekawszych spektakli Witkacowskich.

Mowa o "Szewcach" w reżyserii Jacka Bunscha w wykonaniu zespołu Teatru Polskiego we Wrocławiu, Bunsch zrealizował swój spektakl polemicznie wobec tradycji inscenizacyjnej, traktującej dramaturgię Witkacego przede wszystkim jako groteskowy kabaret patronujący późniejszemu teatrowi absurdu. Młody reżyser postąpił odmiennie: w tekście Witkiewicza poszukiwał ukrytej historiozofii i rzeczywistego przesłania autorskiego. Nie było to łatwe, zważywszy, że Witkacy drogą celowego przemieszania różnych poziomów refleksji, mnożenia anachronizmów, sięgania po środki znane z literatury popularnej swój świat teatralny chronił przed łatwymi interpretacjami. Dotyczy to w szczególności "Szewców", dramatu, nad którym pracował długo, poszukując środków dla wyrażenia swego niepokoju.

"Szewcy" są więc z jednej strony "szewskim przekładańcem", groteskową ilustracją drobnomieszczańskich wyobrażeń o wolności i rewolucji, z drugiej zaś strony ujawniają katastroficzne przeczucia Witkacego, jego lęk przed upadkiem kultury i "automatyzacją" (czyli odczłowieczeniem). Wszystko to podane zostało w gęstym, erotycznym sosie przy udziale drwin z przaśnej, wywodzonej z Wyspiańskiego wizji ludu i rozbudowanych refleksji filozoficznych. Swoisty nawias wobec owego tygla makabryczno-farsowych konfrontacji buduje końcowa kwestia Głosu Straszliwego: "Trzeba mieć duży takt, by skończyć trzeci akt. To nie złudzenie - to fakt".

Jacek Bunsch oprowadza nas po tym świecie zanurzonym w atmosferze sennego majaczenia i wymyślnych anatem, ciskanych na wszystkie znane i nie znane rozwiązania społeczne, jak po teatrze historii. Toczy się gra między ciemnymi siłami historii, w której poszczególne grupy i indywidua padają ofiarą postępu. Jest to postęp wielce wątpliwy, coraz bardziej odzierający człowieka ze złudzeń i pełen lęku o przyszłość. Wobec wyczerpania możliwych wariantów rozwoju sytuacji kurtyna zapada: cywilizacja zjada swoje dzieci.

Teatralność Witkacowskiej wizji podkreśla zastosowana w inscenizacji Bunscha maszyneria teatralna, nie stroniąca od tanich efektów. Szewcy niemal cały akt drugi spędzają zawieszeni na szelkach typu "deus ex machina", rewolucja szewców powoduje zapadanie sie ścian więzienia, a Hiper-Robociarz wjeżdża na scenę jako pomnik. Wewnętrzny rytm i zimną logikę całości nadaje natrętnie powtarzany rytm stukotu szewskich narzędzi. Cały zespół aktorski poddaje się temu rytmowi na czele z Ferdynandem Matysikiem (Sajetan) i Erwinem Nowiaszkiem (Prokurator).

Nie uchylając groteski i czarnego humoru, wrocławski spektakl "Szewców" sprzeciwia się chętnie udzielanej Witkacemu etykietce "ekscentrycznego trefnisia". W spektaklu tym Witkacy ukazuje twarz tragiczną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji