Artykuły

Pokażemy, jak zmieniał się teatr uliczny w Polsce

- Zaprosiłem aż 11 zespołów - tych, które już bywały na naszym festiwalu, i tych, które pojawią się pierwszy raz. A zderzam je z teatrem hiszpańskim, który ostatnio bardzo mnie fascynuje, kompletnie odmiennym od naszego, stąd "Most Polska - Hiszpania" jako temat przewodni festiwalu i udział trzech grup z tego kraju - mówi JERZY ZOŃ, dyrektor artystyczny Festiwalu ULICA 25 STREET ART w Krakowie.

Od 5 do 8 lipca potrwa ULICA 25 STREET ART, czyli Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych, będący jedną z najstarszych tego typu imprez w Europie Środkowej. Jak się robi jubileusz za skromne środki?

- Przykrawa się zamiary do możliwości, a zarazem robi się wszystko, by uratować pierwotny zamysł. A było nim pokazanie, jak przez te 25 lat zmieniał się teatr uliczny w Polsce, jak się rozwinął. Dlatego zaprosiłem aż 11 zespołów - tych, które już bywały na naszym festiwalu, i tych, które pojawią się pierwszy raz. A zderzam je z teatrem hiszpańskim, który ostatnio bardzo mnie fascynuje, kompletnie odmiennym od naszego, stąd "Most Polska - Hiszpania" jako temat przewodni festiwalu i udział trzech grup z tego kraju. Będzie między innymi "Kamczatka", spektakl, który otrzymał Nagrodę Główną na Międzynarodowym Festiwalu Teatru Ulicznego Miramir 2008 w belgijskim Gent, jak i rewelacyjny zespół The Wolves - pokazujący wielką paradę z udziałem czarnych, mechanicznych wilków.

Teatr uliczny był ongiś w Polsce, gdy zaczynałeś z KTO, rzadkością.

- Ćwierć wieku temu na ulicy graliśmy my, Teatr Snów, czasami Teatr Ósmego Dnia, nieraz Akademia Ruchu. Teraz praktycznie w każdym mieście jest jakaś grupa uliczna. Namnożyło się teatrów ognia, szczudlarzy; w dużym stopniu wymogło to zapotrzebowanie na rozmaite eventy, zabawy dla dzieci. A nie jest tak trudno nauczyć się chodzić na szczudłach, do tego kostium i już jest minishow. Albo żonglować trzema piłeczkami. Ale zawiązało się i wiele świetnych grup.

Domyślam się, że mimo tej ilości nie czujesz się zagrożony.

- Nie. W sztuce ważna jest konkurencja. I różnorodność. My nigdy nie będziemy klaunami, a klaun Pinezka nigdy nie pokaże wielkiego widowiska.

Jak wygląda nasz teatr uliczny na tle tego, co dzieje się w innych krajach?

- Polski teatr uliczny jest niezwykle poważny. My nasze problemy, bóle, frustracje, kompleksy pokazujemy na ulicy. I to jest szanowane w świecie. Każdy kraj ma swoją specyfikę - Francuzi słyną z dowcipu, z klaunów, akrobatów, podobnie Włosi, w jakimś stopniu także Hiszpanie. Natomiast Polacy i Ukraińcy, jak i zespoły z dawnego bloku wschodniego, traktują ulicę niezwykle poważnie. Tacy jesteśmy.

"Taką - zacytujmy poetę - przebodli nas ojczyzną". Zatem poważnie będzie i podczas festiwalu. Kogo zaprosiłeś?

- Będą Teatr AKT z Warszawy i poznańskie Biuro Podróży ze spektaklem "Planeta Lem", przygotowanym na zlecenie Instytutu Adama Mickiewicza, pokazywanym na inaugurację polskiej rezydencji, i Teatr Fuzja z "Dywidendą", i Teatr Snów, który debiutował 25 lat temu, a ostatnio po długim okresie milczenia wznowił działalność dwoma pięknymi przedstawieniami... Kilka grup pojawi się w Krakowie pierwszy raz: wspomniana Fuzja, Gry i Ludzie, Teatr Mariana Bednarka, Teatr Porywaczy Ciał... Pojawi się także znany już w Krakowie rosyjski zespół Mr Pejo's Wandering Dolls.

W minionych latach festiwal wkroczył w wiele miejsc Krakowa?

- W tym roku będzie to przede wszystkim Rynek Główny, okupowany symultanicznie przez rozmaite grupy, przy czym większość spektakli zostanie pokazana jedynie raz, zatem trzeba być czujnym. Natomiast na Małym Rynku aż cztery razy będzie można zobaczyć ciekawy projekt Barbary Wysoczańskiej, przygotowany z dwiema tancerkami z Polski i dwiema z Hiszpanii, którego tematem jest ludzka skóra.

Teatr KTO wystawi w sobotę, 7 lipca, "Ślepców", spektakl wywiedziony z prozy portugalskiego noblisty Jose Saramago "Miasto ślepców". To obecnie najczęściej pokazywane Twoje widowisko.

- Faktycznie, często jest zapraszane. Prezentowaliśmy je ostatnio w Belgii, w paru miastach w Polsce, a pod koniec lipca jedziemy do Niemiec, by stamtąd udać się do Edynburga, gdzie na dziedzińcu uniwersytetu wystawimy "Ślepców" 25 razy. W Krakowie pokażemy ten spektakl znowu 8 września, w czasie naszego jubileuszu. Wtedy też zaprosimy do siedziby przy ulicy Gzymsików na grane tam przedstawienia. A 18 września polecimy ze "Ślepcami" do Korei, gdzie wystawimy spektakl pięć razy.

Ty już teraz lecisz na Chorwację...

- Kiedyś przygotowywaliśmy z Francuzami projekt "Polka at Musset", łączący dwie kultury, teraz z Chorwatami z Theatre Dr. Inat opracujemy etiudę na temat wakacji Polaków w Chorwacji. Zobaczą ją widzowie festiwalu w Puli i oczywiście lipcowej "Ulicy" w Krakowie.

Za ile zatem robisz ten jubileuszowy festiwal?

- Powiem tak, rok temu miałem ciut więcej... Najważniejsze, że wiem, iż na rok przyszły mamy duże środki z funduszy europejskich i rozszerzymy most polsko-hiszpański o segment francuski. I będę mógł zaprosić wykonawców, których miałem w planach jubileuszowych, m.in. grupę, która wystąpi na otwarciu Olimpiady w Londynie. Ale na razie polecam spektakle prezentowane w ramach festiwalu tegorocznego. Zapraszam na "Ulicę".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji