Artykuły

Bez istotnych rozstrzygnięć

"Paternoster" Helmuta Kajzara jest utworem wyraźnie wpisanym w epokę, w której powstawał. Choć nadal pozostaje dramatem niebanalnym, to dziś, po trzydziestu latach, wyzyskanie jego zalet jest zadaniem bez porównania trudniejszym. Najciekawszym rysem sztuki był chyba jej autobiografizm umiejscawiający "akcję" w kulturowym mikroklimacie Śląska Cieszyńskiego. Jak jednak poważnie podjąć ów temat w dobie nieznośnej, gruntownie już wyeksploatowanej mody na regionalizm i wszelkiego rodzaju "małe ojczyzny"? Również nowatorska niegdyś forma dramatu nieco już dziś zwietrzała Rzucają się w oczy rozmaite zapożyczenia; motyw powrotu głównego bohatera do rodzinnego domu jest oczywistym nawiązaniem do ewangelicznej przypowieści o synu marnotrawnym, jednak oniryczna aura dramatu pozwala odnaleźć liczne (ale i powierzchowne) powinowactwa ze "Ślubem" Gombrowicza. Jeszcze ważniejszy jest w "Paternoster" wpływ poetyki Różewicza; w ślad za nim Kajzar dezintegruje status postaci scenicznej. Główny bohater Józio wraz ze swą - po części realistyczną, a po części przypominającą collage - biografią jest jakby mutacją bohatera "Kartoteki". Trudno jednak doszukiwać się w sztuce Kajzara tej samej co u jego patronów pisarskiej dyscypliny. Poetyka snu jest tu głównie pretekstem dla nieskrępowanej gry wyobraźni objawiającej się czasem w jałowych popisach automatycznego zapisu (patrz monolog Józia z końcowej części sztuki). Otwarta forma utworu może być jednak szansą dla inscenizatorów, pozostawia im bowiem dość duży margines swobody, pozwala tuszować co bardziej przebrzmiałe rozwiązania oraz przybliżyć spektakl do współczesnej wrażliwości. Marek Fiedor, dzięki któremu "Paternoster" powrócił po latach na afisz, korzysta z tego prawa wyjątkowo powściągliwie. Nie znaczy to, że trzyma się kurczowo litery tekstu. Jego inwencja objawia się głównie na poziomie scenariusza. Fiedor opatrzył dramat Kajzara rodzajem prologu będącego kompilacją fragmentów z innych prac pisarza (dramatów, esejów, wywiadów). Postać Józia (Jarosław Felczykowski) zostaje jeszcze wyraźniej utożsamiona z autorem dramatu. Sen bohatera to metafora nieprzystosowania artysty do rzeczywistości. Obcy jest mu zarówno uosabiający przeszłość świat dzieciństwa, jak i teraźniejszość marnotrawiona na trywialnych epizodach życia osobistego i równie powierzchownej pogoni za urojonymi, "wyższymi" wartościami. Gdy czytałem dramat Kajzara, zdawało mi się, że właściwym bohaterem utworu jest cała społeczność (rodzina), z której wywodzi się bohater, a dramat jest zapisem zagłady starego świata. W spektaklu Fiedora sen Józia jest raczej zapisem dramatu indywidualnego. Prócz rozterek współczesnego artysty, mamy tu przede wszystkim konflikt między ojcem i synem. Postać Ojca dominuje głównie za sprawą aktorstwa Mieczysława Banasika, które rozsadza nieco ramy spektaklu. Dramat głównego bohatera rozgrywa się jakby w cieniu Ojca, wydaje się przez to jeszcze bardziej wydumany i schematyczny.

Toruńska inscenizacja jest, jak na mój gust, stanowczo zbyt oszczędna, reżyser nie wyszedł na przeciw wizyjności tekstu, nie wyzyskał drzemiącej w nim nadrealistycznej aury. Mimo pewnych braków, "Paternoster" nadal pozostaje jednym z bardziej efektownych i "teatralnych" dramatów ostatniego półwiecza. Szkoda, że spektakl Fiedora niczego w tej materii nie rozstrzyga.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji