Artykuły

Zielona Góra. Donimirska i Sitarski z Leonami

Deszcz nagród spadł wczoraj w zielonogórskim teatrze. Aktorzy podsumowali jubileuszowy, kipiący klasyką sezon. Tymi "najpopularniejszymi" widzowie okrzyknęli Marka Sitarskiego i Elżbietę Donimirską. Za najlepszy spektakl uznali "Annę Kareninę".

Wręczenie Leonów to już w Teatrze Lubuskim tradycja. Zawsze w czerwcu towarzyszy uroczystości podsumowania sezonu. To widzowie decydują, do kogo powędrują laury. Tym razem uznali, że w minionym sezonie prym wiedli Elżbieta Donimirska [na zdjęciu] i Marek Sitarski. Z tym pierwszym wyborem dyskutować trudno. Donimirska zachwyca nawet, gdy pojawi się na scenie na przysłowiowe pięć minut. Tak było w przypadku roli Babci i znakomitej sceny w "Graczu". Ale Marek Sitarski niczego szczególnego w minionym sezonie nie zagrał, co każe sądzić, że tytułową rolą w komedii poprzedniego sezonu "Po prostu Leon po prostu", zaskarbił sobie sympatię widzów na zapas. - Jesteśmy oceniani przez publiczność, co może procentować przez kilka sezonów. Aktor mógł wbić się do głowy widza, niezależnie od sezonu, który w danym momencie trwa. Widocznie jestem aktorem charakterystycznym i rozpoznawalnym - komentuje posiadacz Leona 2011/2012.

Leony to wprawdzie nagrody główne, ale niejedyne. Laury przyznają też m.in. dziennikarze. Za najlepszą kreację żeńską nagrodzili Elżbietę Donimirską, najlepszym aktorem okrzyknęli Ernesta Nitę, a za najciekawszy spektakl uznali "Trash story".

Swoje nagrody przyznał też dyrektor teatru, Robert Czechowski. Za talent, który rozwija się w błyskawicznym tempie, nagrodził Ernesta Nitę. Wyróżnił debiuty na zielonogórskiej scenie: Joannę Koc i Łukasza Kucharzewskiego.

Z kolei Wojciech Śmigielski, kierownik literacki, swoje nagrody przyznał Piotrowi Lizakowi i Hannie Klepackiej.

I tu pojawia się wyraźny niedosyt. Naszym zdaniem, to na Hannę Klepacką powinien w tym roku spaść deszcz nagród. Nie tylko z tego powodu, że obecna lista nagrodzonych nie różni się specjalnie od tej ubiegłorocznej. Prędzej dlatego, że to do Klepackiej należał miniony sezon. Fenomenalna kreacja w "Medei", świetne role w "Annie Kareninie" i "Trash story". Wielka szkoda! Ale cóż, demokracja.

Zdaniem Czechowskiego, teatr wywiązał się z zadania pod hasłem "klasyka". Przypomnijmy, że powracając do tradycyjnych tekstów, chciał uczcić 60-lecie zielonogórskiej sceny. - Klasyki nie da się dziś robić z doklejonymi wąsami i szablami, trzeba używać współczesnej poetyki. Świat się zmienia, a my musimy podążać za jego galopem. To był bardzo pracowity, ciężki i trudny sezon. Bo takie były spektakle takie jak "Trash story", "Medea" i "Anna Karenina". To one wyznaczały kierunek naszego teatru - mówi dyrektor.

Niniejszym, Teatr Lubuski udaje się na zasłużone wakacje. Najszybciej spotkamy się w nim we wrześniu. Powita nas premierami "Chorego z urojenia" Moliera i "Grubej świni" Neila LaBute'a.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji