Artykuły

U Olgi Lipinskiej

Nie wszyscy lubią specyficzny humor Olgi Lipińskiej, znanej dobrze z jej telewizyjnych programów kabaretowych. Mnie on bawi - abstrakcyjny w gruncie rzeczy, wywoływany przez wykoślawione figury tandetnego teatrzyku, w absurdalnych sytuacjach zakulisowych i scenicznych. Lipińska wykreowała ten kabaret, ale jak wiele wnoszą do niego, wybitni aktorzy komediowi - to można dopiero zrozumieć oglądając widowisko muzyczne "Śmiechowisko" na scenie Teatru Komedia, gdzie Olga Lipińska spróbowała przenieść ów niepowtarzalny klimat telewizyjnego kabareciku. Tyle, że już bez Sienkiewicz i Wrzesińskiej, bez Kuszewskiego, Fronczewskiego, Gajosa i Pokory.

W przeciwieństwie jednak do telewizyjnych odcinków kabaretowych Lipińskiej, nie jest to spektakl o niczym, pomimo że i tu cała sprawa zasadza się na walce dyrektora teatrzyku (Janusz Rewiński) ze swoim zespołem, w którym tym razem plan pierwszy wybijają się nie tylko indywidualności komediowe: Zofia Merle jako pani Zosia i Wiesław Drzewicz jako pan Wiesio. Jednakże teatrzyk ten mocno został osadzony nie w byle jakiej, ale w naszej rzeczywistości, Anno Domini 1983, i działa pod kierunkiem człowieka jeszcze bardziej "błyskotliwego" niż dyrektor z telewizyjnego kabareciku, a przy tym - uparcie pilnującego wytyczonego mu celu. Tym celem jest surowe zalecenie, by rok 1983 był w teatrze rokiem wesołym, zaś satyra mile będzie widziana szczególnie wówczas, kiedy traktuje o niczym.

Tym więc różni się "Śmiechowisko" od telewizyjnych produkcji Olgi Lipińskiej, że satyry właśnie jest tu sporo, piekącej, aktualnej i niekoniecznie o niczym. Dyrektor teatrzyku w swoisty sposób szuka porozumienia ze swoimi ludźmi, a zespół tymczasem zajęty jest organizacją konspiracyjnej samopomocy wzajemnej: kubeł za wódkę, zamrażarka za "blondynkę". Mickiewicz i Moniuszko stają się dla dyrektora nadto dwuznaczni, jego aktorzy - nadto aluzyjni, a amatorzy z prowincji - godni uznania, szczególnie wówczas kiedy wnoszą do programu wiązanki pieśni polskich i wojskowych.

Całość została przez Olgę Lipińską bardzo zgrabnie zestawiona z różnych tekstów i różnych kawałków muzycznych (w aranżacji Romana Czubatego i Eugeniusza Majchrzaka) i wyreżyserowana wspólnie z Januszem Rewińskim w dość banalnej dekoracji i w dobrych kostiumach Ewy Lanieckiej. Rewiński, Merle i Drzewicz dwoją się w tym przedstawieniu i troją, a przecież i reszta zespołu stara się stanąć na wysokości zadania. Bardzo zabawny jest tercet prowincjonalny: Iwona Biernacka, Zofia Merle i Izabella Olejnik. Jest tych udanych numerów zresztą więcej i choć ciągle jeszcze trudno nam śmiać się beztrosko w teatrze, śmiejemy się na tym "Śmiechowisku" i odpoczywamy. A czegóż więcej wymagać, możemy od "Komedii"? Głębszej refleksji? Jest i ona - w mądrej i poetyckiej piosence "Miłość po grudniu". I nie tylko w niej...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji