Artykuły

"Róża" Stefana Żeromskiego

Dramat ten, rzadko u nas grywa­ny ze względu na swoje rozmiary, no i niesceniczność, którą zresztą autor sam w podtytule "Róży" pod­kreślił - wystawił Teatr Zagłębia z okazji tegorocznej "Śląskiej Wiosny Teatralnej". Oczywiście dokonano tu - według adaptacji, inscenizacji i reżyserii Tadeusza Pliszkiewicza - wielu skrótów oraz odpowiednich przystosowań, w sumie jednak wy­szedł z tego utwór dość zwarty. I mający wymowę przede wszystkim patriotyczną, zaznaczającą się wy­raźnie, mimo goryczy jaką Żeromski zaprawił swój dramat, będący przecież jakby rozrachunkiem z przy­czynami i powodami na skutek któ­rych rewolucja 1905 roku - przy­najmniej na gruncie zaboru rosyj­skiego - upadła. Jej też końcowa scena, śmierci Czarowica na szubie­nicy, a będąca wyraźną aluzją do śmierci Motwiłła-Mireckiego czy Okrzei, jest apoteozą walki i mę­czeństwa oraz ilustracją hasła "Gloria victis". "Chwała zwyciężonym" jest bowiem istotą "Róży", zawiera­jącej w sobie, pomimo tragicznego finału, potężny ładunek nadziei i pro­roczych przewidywań, że jednak Polska powstanie, ale tym razem już przy czynnym współudziale mas ludowych.

Dużą rolę odgrywa w sosnowiec­kiej inscenizacji "Róży" scenografia Jerzego Moskala, wymownie ukazu­jąca zarówno poprzez swoje różnora­kie elementy metaforyczne, jak i rozmaite akcenty realistyczne, atmo­sferę tamtych czasów. Czasów zresztą pod niektórymi względami bardzo odległych jeśli chodzi o historię 1905 roku, a pod niektórymi znowu bar­dzo bliskich, zwłaszcza jeśli by szło o dzisiejsze realia polityczno-społecz­ne, będące przecież w wielu wypad­kach jakby bardzo bliskimi echami owej epoki sprzed 70-ciu lat.

Spektakl wymagał użycia niemal całego personelu aktorskiego Teatru Zagłębia - w danym wypadku jednak głównie męskiego, gdyż role kobiece, których w "Róży" nie brak, zostały przeważnie skreślone, poza nielicznymi epizodami. Prym w przedstawieniu wiedli tedy: Krzysztof Misiurkiewicz, jako Szlachetny, romantyczny, a zarazem nieugięty w cierpieniu Czarowic, dalej Bernard Krawczyk jako niesamo­wity w swym katowskim spokoju Naczelnik Ochrany, z kolei Henryk Maruszczyk jako Duch Światła i Mieczysław Franaszek jako Duch Ciemności oraz Wacław Jankowski jako torturowany Oset, a poza tym w końcowej części sztuki Antoni Słomiński w roli "luksemburgisty" Zagozdy.

Inni aktorzy musieli przeważnie dwoić się i troić, by występować w rozmaitych rolach, ale trzeba przyznać, że ten "mus" wypadł im zaw­sze bardzo udatnie, a więc: Marek Łyczkowski (Robotnik I, Szpieg II, Malarz), Andrzej Hołaj (Robotnik II, szpieg II, Murarz), Edward Skarga (Robotnik III, Pan I, Szpieg IV), Bo­gusław Weil (Robotnik IV, Grzegorz, Pan II, Żołnierz carski II), Zygmunt Biernat (Robotnik V, Pan III, Szpieg l), Antoni Jurasz (Prowokator I i Prowokator II), Jerzy Czarski (Prele­gent), Wiktor Fronczyk (Pan IV, Szpieg V), Włodzimierz Figura (Dziennikarz, Szpieg IV), zaś z Pań: Elżbieta Trojanowska (Baba Cmen­tarna I), Marta Kotowska (Baba Cmentarna II), Zofia Jarończyk (Asy­stentka Prelegenta), Lidia Bienias (Rozpustna Żałoba), Anna Gołębiow­ska (Infantka) i Jadwiga Leśniak-Jankowska (Dama z obrazu Pope'a). Doskonałym elementem współgra­jącym z całym spektaklem była mu­zyka kompozycji Józefa Świdra.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji