Artykuły

Wielki test z polskości

"Popiełuszko" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anna Tarnowska w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Czy postać charyzmatycznego księdza może stać się lekarstwem na coraz głębsze podziały w polskim społeczeństwie? Odpowiedzi na to pytanie szuka reżyser Paweł Łysak w spektaklu "Popiełuszko", którego prapremiera odbyła się w sobotę w Teatrze Polskim.

"Nienawidzę was, czarno bando" - mówi do grupy księży Antypolak w pierwszej scenie spektaklu "Popiełuszko". Rozśpiewani klerycy otaczają go coraz ciaśniejszym kręgiem, próbują włączyć do modlitwy.

Potem przesłuchują go z polskości. Wystarczy jedno pytanie i jedna odpowiedź, żeby zaklasyfikować Antypolaka do wroga ojczyzny. Nie jesteś katolikiem? Nie jesteś Polakiem. Nie możesz kibicować polskiej drużynie narodowej, czytać rodzimych pisarzy, nie dla ciebie złote plaże Bałtyku i mazurskie jeziora. Wyrzekłeś się tego.

Antypolak (w tej roli Roland Nowak) to przedstawiciel tych, którzy dość mają politycznych kazań księży w kościele, spotkań wyborczych z prawicowcami w kaplicach, teorii spiskowych o tragedii w Smoleńsku.

Ale nie mają dość Boga. Antypolak nie jest ateistą. Jego wiara funkcjonuje na obrzeżach kościoła, bo w nim samym nie widzi dla siebie miejsca.

Nie tylko on jest tutaj wykluczony. Ci, którzy po pierwszych minutach spektaklu zaklasyfikowali "Popiełuszkę" do dramatów antyklerykalnych, musieli ugryźć się w język. Prztyczka w nos dostają bowiem nie tylko katoliccy radykałowie. Dostaje się też takim "antypolakom". Oni także są odpowiedzialni za podziały w społeczeństwie, bo oceniając rzeczywistość, posługują się stałym algorytmem. Jak kościół - to upolitycznieni duchowni, jak wierni - to nawiedzeni katole, jak kult Matki Boskiej - to rozgłośnia radiowa ojca Rydzyka.

Toczy się ostra walka na ringu o tytuł najbardziej polskiego Polaka. Walka bez reguł fair play, z ciosami zadawanymi poniżej pasa, w której bokserzy dawno zapomnieli, po co w ogóle zaczęli się bić.

Jak ma się do tego postać księdza Jerzego Popiełuszki? Paweł Łysak, reżyser spektaklu pokazuje beatyfikowanego duchownego jako kogoś, kto nigdy w takiej walce nie wziąłby udziału. On bił się o coś innego - o wolność, demokrację, sprawiedliwość i szacunek dla drugiego człowieka. Ksiądz (w roli tytułowej Mateusz Łasowski) nie gardzi także Antypolakiem. Zabiera go w swoją ostatnią podróż i w bagażniku esbeckiego samochodu opowiada o tym, co się stało 28 lat temu. Wrogo nastawiony do kościoła bohater łapie inna perspektywę i inaczej zaczyna patrzeć na znienawidzony kler. Stereotypy, które siedzą mu w głowie, powoli się rozpadają.

Akcja dramatu rozgrywa się w oszczędnie zaprojektowanej scenografii. Jej autor, Paweł Wodziński owinął rekwizyty w czarne foliowe torby. Takie same, do jakiej na koniec spektaklu Służby Bezpieczeństwa wkładają ciało Popiełuszki.

Rozpakowane przedmioty - ulotki solidarnościowe, milicyjne pałki czy fragment samochodu bezpieki cofają widzów do czasów walki o demokrację, dnia wprowadzenia stanu wojennego czy daty śmierci księdza Jerzego.

Za tą odkurzoną przeszłością kryją się marzenia twórców spektaklu - że historia księdza Popiełuszki może stać się lekarstwem na chorobę narodu, która dzieli Polaków na tych "prawdziwych" i tych Polaków po prostu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji