Artykuły

Agnieszka Korytkowska-Mazur: potrzebna jest zmiana wizerunku teatru

- Zakładam diametralną zmianę sposobu zarządzania teatrem, a aktorom i pracownikom chciałabym dać szansę rozwoju - mówi Agnieszka Korytkowska-Mazur, kandydatka na dyrektora Teatru im. Węgierki w Białymstoku.

Komisja przesłuchała 13 kandydatów. Kontrakt obecnego dyrektora teatru - Piotra Dabrowskiego (który też stanął do konkursu) kończy się 30 czerwca. Co prawda, sprawa jeszcze nie stanęła na zarządzie województwa i nominacja Agnieszki Korytkowskiej-Mazur wciąż nie jest oficjalna, ale wszystko wskazuje na to, że jest to już raczej tylko kwestia proceduralna. Marszałek stwierdził, że do komisji konkursowej ma pełne zaufanie.

***

Rozmowa z Agnieszką Korytkowską- Mazur

Monika Żmijewska: Komisja konkursowa podkreślała, że przedstawiła Pani spójny program dotyczący funkcjonowania Teatru Dramatycznego. Jaki to program? Na co chce Pani zwrócić uwagę w szczególności? Pani dotychczasowe realizacje wskazują, że stawia Pani na współczesne teksty. Czy taką też widzi Pani przyszłość Teatru Dramatycznego?

Agnieszka Korytkowska-Mazur*: - Mój program rozwoju Teatru Dramatycznego w Białymstoku zakłada dwie strategie rozwoju. Z jednej strony chciałabym stawiać na zespół, dawać aktorom i pracownikom szansę rozwoju, spotykać ich z ciekawymi twórcami, zderzać z rozmaitymi metodami pracy, wprowadzić tę scenę w teatralny obieg w Polsce i za granicą. Z drugiej - zakładam diametralną zmianę sposobu zarządzania teatrem, zmianę wizerunku, otwarcie na liczne kooprodukcje teatralne, festiwalowe, mocną ofertę edukacyjno-warsztatową oraz ścisłą współpracę z lokalnym środowiskiem artystyczno-intelektualnym. Czy stawiam na współczesne teksty? Na dobre tak, ale współczesność można odczytać też w klasycznych pozycjach. Obok tekstów współczesnych realizowałam też Zapolską, Levina. Tekst powinien wchodzić żywy dialog z publicznością. Można mówić Szekspirem i Beckettem i to też może być ciekawa Rozmowa. Trzeba tylko wiedzieć, co chcę się powiedzieć!

Chce Pani współpracować z innymi placówkami. Jak miałaby wyglądać ta współpraca? Chodzi o przygotowywanie wspólnych projektów?

- Nominacja wciąż nie jest oficjalna, mogę wypowiadać się wyłącznie z pozycji kandydata wybranego na to stanowisko przez komisję konkursową. Nie mogę zacząć poważnych rozmów, póki nie będę reprezentować tej sceny. Zanim przystąpiłam do konkursu odbyłam jednak mnóstwo spotkań, w których wzajemnie deklarowaliśmy chęć współpracy w Białymstoku m.in. z Operą Podlaską, BOK-iem oraz wieloma twórcami, festiwalami, teatrami także spoza Podlasia. Planuję m.in cykl czytań performatywnych, z udziałem czołowych dramatopisarzy, tłumaczy, ciekawych reżyserów, spotkania z Klasyką, festiwal, akcje okołoteatralne i edukacyjne.

Jaki teatr - tradycje teatralne są Pani bliskie?

- Teatr nie jest i nie powinien być dziś instytucją oferującą widzom wyłącznie spektakle teatralne. Teatr jest miejscem, który, ze względu na swój temporalny charakter, powinien żywo reagować na ciągle zmieniającą się rzeczywistość, stawiać diagnozy jej zmian, nazywać tendencje i kierunki rozwoju, czytać podteksty, wskazywać na zagrożenia, podejmować kalejdoskop tematów, problemów, zmuszać do myślenia i przyciągać ludzi otwartych na zmiany, wyzwania i rozwój. Uczyłam się teatru od twórców i w miejscach, które stawiają przede wszystkim na ideę zespołowości. Bliżej mi zapewne do teatru, który jest Spotkaniem, który szuka ciekawych rozwiązań artystycznych, nowych znaków scenicznych niż powielania publicystycznych chwytów i zużytych klisz.

Ma Pani bogate doświadczenie w pracy w różnych teatrach w Polsce i zagranicą. Co chciałaby Pani przeszczepić na grunt białostocki?

- Brałam udział w wielu wydarzeniach - czy to jako współtwórca, czy jako uczestnik po prostu - które warte są przeszczepienia na ten grunt, jak debaty, rozmaite formuły czytań, o których mówiłam wcześniej, akcje czytelnicze, warsztaty dla środowisk dysfunkcyjnych, edukacyjne akcje dla dzieci, seniorów, etc.

Czy miała Pani okazję widzieć jakieś realizacje Teatru Dramatycznego? Jeśli tak, to jakie, i co Pani o nich sądzi?

- Pierwszym spektaklem, który oglądałam w tym teatrze były "Zapiski oficera", ale to było prawdopodobnie przy okazji premiery w 1992 roku. Nie ukrywam, że repertuar ostatniej dekady w tym miejscu nie jest moim ulubionym. Zdaję sobie sprawę, że spektakle rozrywkowe, jak "Co widział kamerdyner?" czy "Trzy razy łóżko", bo o tych mogę mówić, przyciągają widza, ale chętnie zabiegać będę o jego obecność także na innych tytułach.

Co takiego w dotychczasowym funkcjonowaniu Teatru Dramatycznego niespecjalnie się Pani podoba, a co - Pani zdaniem - zasługuje na pochwałę?

- Zrobiłam sobie taką analizę SWOT. To, co zasługuje zapewne na kontynuację to frekwencja i działalność edukacyjna. Z tego co wiem jednak, osoba odpowiedzialna za te działania odeszła do Opery Podlaskiej. Wielka szkoda! Teatr ma dwie sceny i foyer, własne pracownie, stały zespół aktorski, jest dobrze usytuowany zarówno w mieście, jak i w Polsce. To, co kuleje to zerowa skuteczność w pozyskiwaniu środków unijnych, brak produkcyjnej struktury teatru, słaby wizerunek teatru na zewnątrz, brak opracowanych ścieżek rozwoju zespołu aktorskiego oraz brak środowiska intelektualno-artystycznego skupionego wokół teatru.

Jak wyobraża sobie Pani współpracę z Urzędem Marszałkowskim? Na co chciałaby Pani zwrócić uwagę urzędników?

- Pytanie jest retoryczne! Oczywiście mam nadzieję na wzajemną otwartość i chęć zmiany wizerunku tego zespołu. Wydaje mi się, że musimy uwierzyć w to, że teatr ten może stać się znaczącym miejscem na mapie teatralnej Polski, z którym będą chcieli współpracować najciekawsi twórcy. To wymaga zrozumienia, wiary Urzędu Marszałkowskiego w te działania oraz ogromnego wsparcia dla poszczególnych działań. Wyłonienie tego programu z kilkunastu innych pozwala mi wierzyć, że władze są otwarte na zmiany.

Marszałek Jarosław Dworzański stwierdził, że nie ma powodu, by nie zaakceptować kandydatury przedstawionej przez komisję, do której ma pełne zaufanie. Co prawda sprawa jeszcze nie stanęła na Zarządzie, ale wydaje się, że to już raczej tylko kwestia proceduralna. Czy Urząd już kontaktował się z Panią? Czy zna już Pani szczegóły swego zatrudnienia?

- Jestem w stałym kontakcie z Urzędem Marszałkowskim. Wszystkie rozmowy jeszcze przed nami.

***

Agnieszka Korytkowska-Mazur

Reżyserka, scenarzystka, teatrolog, kulturoznawca. Ma świetne wykształcenie i przygotowanie do pracy w teatrze. Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, wydziały wiedzy o teatrze i reżyserii na warszawskiej Akademii Teatralnej, kurs scenariuszowy w American Film Institute oraz studium producenckie w PWSTFiTv w Łodzi i Akademii TVP. Produkuje spektakle teatralne i muzyczne. Pracuje w teatrach polskich (m.in. w Warszawie, Poznaniu i Krakowie) oraz za granicą (m.in. w Teatrze Opery i Baletu w Nowosybirsku). Pisze felietony do "Sceny", Notatnika Teatralnego" oraz artykuły do "Pamiętnika Teatralnego", "Nowych Książek", "Zwierciadła". Jest doktorantką w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk w specjalizacji teatrologicznej. W ostatnich latach wyreżyserowała m.in. sztukę Elfriede Jelinek - "Śmierć i dziewczyna I-V. Dramaty księżniczek", "Król kłania się i zabija" na podstawie twórczości Herty Müller oraz "Nieznośną lekkość bytu" Milana Kundery (wszystkie trzy spektakle w Teatrze Dramatycznym w Warszawie), a także "Ich czworo" Gabrieli Zapolskiej w Teatrze Polskim w Poznaniu. Przez długie lata była prezesem Stowarzyszenia Studio Teatralne KOŁO, pracuje w Fundacji na rzecz Kultury i Sztuki dla Dzieci "Plac Zabaw - Teatr".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji