Artykuły

Nowa bitwa pod Grunwaldem

Tytuł spektaklu Marka Fiedora w Teatrze Stu­dio może być mylący. Bo choć "Bitwa pod Grun­waldem" kojarzy się z rokiem 1410, to przedstawienie dotyczy czasów nam bliż­szych, a mianowicie roku 1945.

Akcja sztuki oparta jest na znanym opowiadaniu Tadeusza Borowskiego z tomu "Pożegnanie z Marią" i rozgry­wa się w obozie dla dipisów, czyli "displaced persons". To określenie, jakie alianci stosowali wobec ludzi, którzy w wyniku wojny znaleźli się poza gra­nicami swojej ojczyzny, a teraz nie mo­gą albo nie chcą do niej wrócić. - To ob­szar w naszej historii kompletnie nieznany, wyparty z naszej świadomości. Celem spektaklu jest jego przywróce­nie - tłumaczy reżyser. Akcja toczy się na dwóch planach. Polacy osadzeni w obozie świętują rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Tymczasem Tadzio, młody, wrażliwy i inteligentny chłopak, przeżywa jednodniowy romans z przybyłą do obozu polską Żydówką, Niną. Dziewczynę oburza prymitywne zachowanie męż­czyzn i namawia Tadzia do wspólnej ucieczki. Ten jednak się waha - lata obozowego życia sprawiły, że obawia się wolności i normalnego życia. Za­nim w końcu podejmie ostateczną de­cyzję, Nina zginie z rąk amerykańskie­go żołnierza.

W spektaklu Fiedora na plan pierw­szy wysuwa się jednak wątek polskiej społeczności, która z dala od ojczyzny próbuje ratować swoją tożsamość i pa­triotyzm. Radość z odzyskanej wolno­ści mącą co chwila kłótnie i polityczne spory. - Po wojnie odrodziły się w Po­lakach wszystkie złe cechy: hipokryzja, obłuda, kłamstwo, złodziejstwo - wy­licza Fiedor - to właśnie obserwuje Borowski - dodaje.

A widzowie wraz z nim zadawać so­bie będą zapewne pytanie, czy te wady nadal zostały w Polakach. - Trzymamy się w spektaklu historycznych realiów. Nie chcę czynić żadnych bezpośred­nich wycieczek do współczesności - tłumaczy reżyser.

Znając jednak wcześniejsze spekta­kle Marka Fiedora, takie jak choćby wielokrotnie nagradzana "Matka Joan­na od Aniołów", czy "Wyszedł z domu" Tadeusza Różewicza, możemy się spo­dziewać, że i tym razem pokaże on por­tret współczesnego Polaka. Jeżeli na­wet nie dosłownie, to tak, aby inteli­gentny widz zrozumiał, o co chodzi.

Bo spektakle Fiedora adresowane są do intelektualnej elity. - Tytułowy bo­hater zadaje sobie pytanie: "Jak to jest? Uważam siebie za sceptyka, człowie­ka racjonalnego, który z dużym dystansem obserwuje wszystkie polskie szaleństwa, a jednak są momenty, kie­dy i ja im ulegam...". To ciekawe pyta­nie także dla dzisiejszej polskiej inteli­gencji - podsumowuje Fiedor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji