Artykuły

Ziemia niczyja - czyściec Europy

My, Polacy niemal od zawsze

przepraszamy, że jesteśmy,

że zajmujemy ten niewielki kawałek,

gdzie można zbudować dom, i być.

Nikt nie słucha, ale wciąż

przepraszamy.

"Ziemia niczyja wersja II" to spektakl Teatru Ósmego Dnia, którym uświet­niono jeden z wieczorów "Rudzkiej Je­sieni Kulturalnej '99"

Poznańscy aktorzy podarowali wi­dzom przestrzeń i ruch osnuty fantazją. Scena ograniczona czterema metalowymi wspornikami stała się ośrodkiem niesa­mowitych wydarzeń Wielkiej Podróży. Bo Ziemia niczyja to nie tylko pas nieużyt­ków, oddzielający Berlin Zachodni od Wschodniego, to nawet nie wyrwa w mu­rze, którego już nie ma. Jest to raczej dziu­ra w świadomości wielu Polaków - wypeł­niona marzeniami i kompleksami. Przed­stawienie pulsuje życiem, którego niepodobna zamknąć w jednym miejscu. To życie chce iść naprzód, ciągle dalej i da­lej, szukając nowych obszarów Aktorzy - uciekinierzy igrają z naszymi marzeniami i tęsknotami, kusząc nadzieją podróży. Wraz z nimi ulegamy sile przyciągania Zachodu i wraz z nimi wracamy otrzeź­wieni. Razem z nimi wspinamy się ku niebu i wraz z nimi spadamy w piekielną otchłań. My, Polacy ruszamy w taniec wol­ności w ramionach Wielkiego Satrapy. W taniec ze śmiercią. Lecimy w wolność, która jest lotem ćmy do płomienia. Ten te­atr jest przede wszystkim ruchem. Wszyst­ko jest ruchome, wszystko się porusza. To przestrzeń ograniczona i otwarta zara­zem. Każdy zdaje się w niej uciekinierem, który szuka jakiegoś miejsca, gdzie czuł­by się u siebie. Ale jak wzrokiem sięgnąć, nigdzie nie widać prawdziwych domów. Są tylko ich elementy: ruchome okna, któ­re przesuwają się bezszelestnie, tworząc prowizoryczne punkty zaczepienia, za któ­rymi wodzi się wzrokiem. Szyby są zasma­rowane, widok zmącony. Z pomocą przy­chodzi fantazja. Ona maluje na szkle ko­lorową wizję Ziemi Obiecanej. Podróżnicy nigdzie nie są jednak u siebie. Miejsce pod mostem, kawałek ziemi czy ławki "oswojonej" strzępem płaszcza.

- Przepraszam, przepraszam, przepra­szam... - bezustannie powtarzane we wszystkie strony, niepotrzebnie i natrętnie. Niemal od zawsze przepraszamy, że jeste­śmy, że zajmujemy ten niewielki kawałek, gdzie można zbudować dom, i być. Nikt nie słucha, ale wciąż przepraszamy Gwał­towne ruchy w pustej przestrzeni teatru - wybuchy podniecenia, panika ucieczki -aż proszą się o uspokojenie. Ale nie o spo­kój grobu, lecz o spokój godnej egzysten­cji. Bohaterowie uciekli przecież z króle­stwa zmarłych. A gdy w finale wędrowcy po swej karkołomnej podróży na Zachód wracają z pustką w sercu i gdy zabiera ich kolorowy balon - uświadamiamy sobie nie bez bólu, że ten balon nas już nie uniesie. Ani Polski, ani Europy. Może pa­trzącym z góry nasz stary kontynent jawi się jako jedność, inaczej niż nam, pie­szym, którzy jak to mówią politycy, tkwi­my w przymusach.

Sztuka Teatru Ósmego Dnia nie po­zostawia nas jednak bez nadziei. Jak po­wiedział Octavio Paz: Nadzieją naszej pla­nety są mniejszości. Centrum nie mogło­by być sobą, gdyby nie miało obrzeży, gdyby nie było tych wszystkich wykorzy­stywanych i nadużywanych. Ludzi, któ­rzy uciekli w emigrację wewnętrzną lub zewnętrzną albo błąkają się w krajobrazie wędrowców, wagabundów, bezdomnych, wiecznych poszukiwaczy. Wystawiając "Ziemię niczyją" Teatr Ósmego Dnia od­ważył się zaprezentować nam ów histo­ryczny moment końca pewnego etapu w dziejach Europy i w nas samych. Spek­takl poznańskich aktorów nie ogranicza się do sceny i obsady kilkorga osób. Tu sceną jest jakiś załom naszej własnej przeszłości i my sami jesteśmy tu aktora­mi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji