Artykuły

"Bal" na drodze do szczytu

Jednym z najwybitniejszych, obok "Kwiatów polskich", dzieł Tuwima jest poemat powsta­ły w 1936 roku pt. "Bal w Operze". Drapieżny, demaska­torski nie miał wówczas ża­dnych szans na publikacje. Po wydaniu utworu w 1946 r. w "Szpilkach" rozpętała się cała kampania prasowa piętnująca go za "pornografię i bluźnierst wo". Wydrukowany dopiero po kilku latach z wykropkowaniem niektórych "wstydliwych" wyrazów do­czekał się wreszcie kompletnej edycji w 1982 roku.

Pełen ekspresji, życia, wart­ki język, atrakcyjna, skandalizująca nieco treść, cięty dowcip, nasycenie erotyką spowodowało, iż poematem dość szybko zainteresowali się aktorzy. Wydawał się stano­wić idealny wręcz materiał do scenicznej przeróbki na spektakl muzyczny. Przed dwoma laty "Bal w Operze" w wykonaniu studentów kra­kowskiej PWST przyniósł im bardzo pochlebne recenzje.

O sukces postanowili wal­czyć także studenci PWST z Wrocławia, Spektakl został przez nich przygotowany na III roku studiów pod kierun­kiem Mieczysławy Walczak-Deleżyńskiej i Jerzego Ko­złowskiego. Po miesiącach prób, poszukiwań i przeróbek znalazł się w bieżącym re­pertuarze Teatru im. CK. Norwida w Jeleniej Górze. Dyrektor Alina Obidniak za­ryzykowała i zdecydowała się przygarnąć dyplomantów Wy­działu Aktorskiego na bieżący sezon z całym bogactwem in­wentarza. Okazało się, iż efekt młodzieńczej pasji nada­je się z powodzeniem do wystawienia na profesjonal­nej scenie. Studenci, jeszcze bez dyplomów, dowiedli do­bitnie i brawurowo, że są ak­torami. Dwóch z nich (Piotr Gulbierz i Wojciech Kościel­niak) okazało się również nie­zwykle sprawnymi kompozy­torami. Sami opracowali mu­zykę do spektaklu, dając do­wód nie tylko swych profe­sjonalnych umiejętności war­sztatowych ale i inteligencji i poczucia smaku. Staranna i atrakcyjna aranżacja, subtel­ne i przewrotne stylizacje (raz folk, raz jazz, raz rock, raz walc i trochę cepelii) sta­nowiły wyzwanie dla kole­gów-wykonawców. Żeby gra była całkowicie fair play to na scenie oglądamy też kom­pozytorów. Przyznam się, że rzadko miałem okazje oglą­dać tak zgrany i wyrównany zespół. Każda zespołowa sce­na i każdy popis indywidual­ny zasługują na słowa uzna­nia. Poszczególne etiudy są perfekcyjnie opracowane i zagrane. Nie przeszkadza wca­le brak rutyny. Tyle tu zapa­łu, świeżości i polotu. Pano­wie jednako przekonujący ja­ko wyfraczeni dżentelmeni szpicle, pijaczkowie itd. Pa­nie (Bożena Borowska, Joan­na Kreft) nie mniej sprawne a do tego atrakcyjne, zarów­no ruchowo jak i głosowo. A że nie tylko o rozrywkę pustą i bezrefleksyjną studentom chodziło niech świadczy fakt iż zdecydowali się na włączenie do spektaklu fragmentów z Objawienia św. Jana, które na początku i na końcu swego poematu umieścił Tuwim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji