Co za tata!
A cóż to dziecku zrobili?" - pyta tata. -"Czemu takie melancholijne i pełne wątpliwości? Jak wiesz, to może mi powiesz i porozumiemy się": Syn milczy. Tata odczekuje pauzę. Ten tata potrafi być cierpliwy, więc choć milczenie przedłuża się - to nic. Chęć porozumienia zwycięży.
Sztuka Jerzego Jarockiego "Staś" opowiada o związku i wzajemnych relacjach ojca i syna. Ci dwaj faceci nieustannie łażą jeden za drugim, rozmawiają, kłócą się, dyskutują, roztrząsają zawiłe problemy istoty sztuki, istoty życia, a każdy zaciekle broni swych poglądów, nie ustępuje.
Więc "przecie wszystkim być absolutnie dobrym człowiekiem, a potem cokolwiek dobrego robić - malować cudowne obrazy, gnój oskidować czy rozwozić bułki po Zakopanem..." No tak... Syn chłonie filozofię ojca, a następnie poddaje ją własnej "obróbce", przepracowuje. Jego wybory, jego rozwiązania będą inne. W tym przypadku - jak ktoś zauważył - ojciec po to syna wyzwala, aby go lepiej uchwycić i ukształtować; syn zaś hojnie czerpie z nauk ojca, aby się zwrócić przeciwko niemu. Wyjątkowy to syn, wyjątkowy ojciec. Sztuka "Staś" jest sztuką o młodości Stanisława Ignacego Witkiewicza. Już jako dziecko... Tak zwykle zaczynają się biografie ludzi, którzy później, w swym dorosłym życiu zdobyli sławę. Wybitne osiągnięcia, talent w jakiejś dziedzinie mają przecież swych świadków, również tych najwcześniejszych świadków - rodziców. Czy można im wierzyć? Nie są przecież obiektywni. Czy człowiek rodzi się genialny?
Wiadomo, że sztuka "Staś" zawiera prawdę historyczną. Autor dotarł do wszelkich dostępnych opracowań, do dokumentów, listów, wspomnień i relacji. Atmosfera domu Witkiewiczów została więc przedstawiona wiernie; rozszyfrowano nawet zawiłe meandry myśli, odtworzono dyskusje, argumenty, stanowiska.
Już jako dziecko był niezwykły. Malował, śpiewał, pisał sztuki. Próbował studiować świat, poznawać jego sens, tajemnice...
Ojciec z uznaniem wyraża się o pierwszych pejzażach syna ("niskie niebo i chmury lecące - z brawurą malowane"); zawsze z sympatią zawsze ze zrozumieniem i szacunkiem odnosi się do wszelkich twórczych poczynań małego, większego i dużego Stasia. Czy człowiek rodzi się genialny? Nie wiadomo, i trudno to stwierdzić. Każde dziecko maluje i śpiewa. Każde dziecko chce poznawać świat.
Podstawowym założeniem wychowawczym Stanisława Witkiewicza-seniora było stworzyć dla syna warunki nieskrępowanego rozwoju. Żadnych schematów, żadnego tłumienia indywidualności!
Staś nie chodzi do szkoły. W domu pobiera prywatne lekcje udzielane mu często przez wybitne sławy. Do przyjaciół rodziny należą ludzie sztuki, artyści, pisarze, profesorowie wyższych uczelni, politycy. Ojciec sprzeciwi się nawet wstąpieniu syna do Akademii Sztuk Pięknych. Będzie doradzać własną pracę w domu. ("Jeszcze choćby przez rok sam popracuj, zastanów się" (...) Dla mnie ważna jest istota życia, a nie skończenie uniwersytetu". Ech, ze świecą szukać takiego ojca!
Indywidualność polega na tym, że nikt już Witkacym nie będzie. Na tym, że w sztuce liczy się to, co spotykane po raz pierwszy - własny pomysł, własna kompozycja, własne zdanie. Lecz cóż to dzieciom robią, że takie ciche i wreszcie całkiem pozbawione wątpliwości?
(Kwestie z jakichś przyczyn nie podjęte, tych wątpliwości nie nastręczają, nie rodzą). Lekki niepokój sprzyja twórczym działaniom, lecz nadmiar niepokoju każdą twórczość zabija. Że trudno znaleźć odpowiedni punkt? Tata czuwa: zachęca, doradza, pociesza, mówi wszystko, co sam odkrył, co przemyślał, dzieli się każdym spostrzeżeniem. Tata wierzy, że syn ma talent, ale również: że potrafi pracować, mało: że będzie pracował i że co zechce w życiu osiągnąć - osiągnie. W przekonaniu swym tata jest niezłomny i niejeden widz na widowni pomyśli: "Gdyby to we mnie tak wierzono, nawet jeszcze dziś..."
"Trzeba mieć chaos w sobie, żeby porodzić tańcząc gwiazdę" - mówi Staś, bo on ma na wszystko odpowiedź. Ma ją - inteligentną, błyskotliwą bo każda jego odpowiedź jest wysłuchana. (W tym wypadku zarzut dotyczył chaosu, nadmiernego chaosu - taty zdaniem).
Dobry dom to niekoniecznie taki, gdzie na obiadach bywa Karol Szymanowski, Stefan Żeromski czy Jan Krzeptowski-Sabała. Dobry dom to przede wszystkim rodzice - mądrzy, troskliwi, kochający. A że syn zwróci się przeciw ojcu? Bzdura. Tylko w rozmowie zajmie własne stanowisko. Tata powie: "Trzeba zachowywać się po ludzku, żeby uprawiać sztukę". I usłyszy: "Odwrotnie, odwrotnie; jedyne co możemy zrobić, żeby zachowywać się po ludzku to uprawiać sztukę".