Wspomnienie: Elżbieta Łabuńska (05.06.1910 - 02.06.1991)
Elżbieta Łabuńska to moja starsza koleżanka i przyjaciółka z lat młodości.
Poznaliśmy się po wojnie. Były to lata czterdzieste ubiegłego stulecia.
Warszawa leżała w gruzach, ale nie umarła. Tętniło w niej życie. Był już teatr. Ona była znaną aktorką przedwojennego teatru, a ja stawiałem pierwsze kroki na scenie. Spotkaliśmy się w Miejskich Teatrach Dramatycznych, w skład których wchodziły teatry: Powszechny, Mały, Scena Muzyczno-Operowa, Rozmaitości, Miniatury i Comoedia. Dyrektorem naczelnym tych scen był Eugeniusz Poreda, a jego zastępcą Andrzej Krasicki.
Ela przyjechała do Warszawy z Łodzi na zaproszenie dyr. Poredy, aby zagrać Candidę Morell, żonę pastora w sztuce Bernarda Shawa "Candida". Grałem w tej sztuce Marchbanksa, młodego egzaltowanego poetę, obłędnie zakochanego w Candidzie. Sztukę reżyserował Czesław Szpakowicz. Graliśmy ją z dużym powodzeniem w Teatrze Powszechnym na Pradze, a potem w lewobrzeżnej Warszawie w Teatrze Małym róg Hożej i Marszałkowskiej. Tę pierwszą rolę Eli w Warszawie przyjęto znakomicie. Nie wróciła już do Łodzi. Pozostała na stałe do końca życia w Warszawie.
Po rozpadzie Miejskich Teatrów Dramatycznych w roku 1949 pracowaliśmy razem w Teatrze Nowej Warszawy (dziś Rozmaitości) i w Teatrze Klasycznym (dziś Studio). Grałem z Nią w licznych sztukach. Była wspaniałą aktorką. Cudowną koleżanką i dobrym człowiekiem. Od pierwszej chwili nawiązała się między nami nić sympatii, która przerodziła się szybko w przyjaźń.
Karierę aktorską rozpoczynała w 1928 roku. Przed wojną grała w "Reducie" Juliusza Osterwy, Teatrze Wołyńskim w Łucku, Teatrze Ateneum i Teatrze Powszechnym Eugeniusza Poredy w Warszawie. W czasie okupacji niemieckiej wywieziona do obozu w Auschwitz, cudem przetrwała wojnę. Kiedy w roku 1945 wróciła do kraju, zaangażowała się do Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. Grała tam Rozjerkę w "Lecie w Nohant" Jarosława Iwaszkiewicza w reżyserii Leonii Jabłonkówny. Potem jeszcze Janinę w "Ostrożnie świeżo malowane" w reżyserii Aleksandra Zelwerowicza i Julię w "Wilkach w nocy" Tadeusza Rittnera. Po przeniesieniu się do Teatru Kameralnego Domu Żołnierza w Łodzi, którym kierowali Michał Melina i Erwin Axer, zagrała między innymi Ledę w "Amfitrionie 38" Giraudoux w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego.
W Warszawie grałem z Elą w "Legendzie o miłości " Nazima Hikmeta, gdzie wcieliła się w postać Niani. Potem w "Dombey i syn" Dickensa w reżyserii Stanisława Daczyńskiego grała panią Chlic, w "Dzikich łabędziach" Kazimiery Jeżewskiej - królową, w "Umówionym dniu" Dybowskiego Natalię Iwanowną, w "Szatanie z VII klasy " Kornela Makuszyńskiego - panią Gąsowską i ciocię Tońcię "W gołębniku" Grzymały-Siedleckiego oraz baronową w "Damie od Maxima" Feydeaux w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego.
To była Jej ostatnia rola. W roku 1970 za dyrekcji Ireneusza Kanickiego wysłano Ją nieoczekiwanie na emeryturę w nieelegancki sposób. Bardzo to przeżyła.
Przez długie lata związana była z rozgłośnią Polskiego Radia w Warszawie. Oprócz licznych audycji, które nagrywała, miała jedną stałą, którą prowadziła latami w języku niemieckim dla cudzoziemców. Często o Niej myślę.