Artykuły

Urodzona, by kochać, porzucona bez skrupułów

"Madame Butterfly" w reż. Pii Partum w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Małgorzata Klimczak w Głosie Szczecińskim.

Premierowy spektakl "Madama Butterfiy" szczecińskiej Opery na Zamku odniósł sukces.

Historia japońskiej gejszy zakochanej w amerykańskim poruczniku marynarki Pinkertonie od lat wbudza emocje widzów. Libretto z trudną, ale piękną muzyką Pucciniego tworzy spektakl niesamowity i wzruszający.

W szczecińskiej Operze na Zamku operę tę zrealizowała Pia Partum. Reżyserka postawiła na nowoczesną inscenizację i scenografię stylizowaną na współczesną metropolię. W tej scenografii cierpi młoda, bo piętnastoletnia gejsza Cio-Cio-San (Maria Gessler). Śpiewaczka obecna niemal przez cały czas na scenie pokazała cały zestaw emocji. Od miłości do swojego męża, przechodzącej wręcz w uwielbienie, przez smutek, tęsknotę, nadzieję i złość na tych, którzy nie wierzą, że on po trzech latach wróci, na rozpaczy kończąc. Bardzo dobrze wokalnie wypada Francisco Almanza (Pinkerton), który również przeżywa emocje od radości po smutek, kiedy zaczyna zdawać sobie sprawę jaką krzywdę wyrządził swojej kobiecie. Na scenie wokalnie czaruje również Małgorzata Kustosik (Suzuki), grająca służącą Cio-Cio-San oraz ulubieniec szczecińskiej publiczności po roli w "Zemście nietoperza", Bartłomiej Misiuda jako Sharpless.

Mimo niewielkiej obsady i niewielu scen grupowych, opera jest wielkim widowiskiem, które trzyma w napięciu i przykuwa uwagę.

Reżyser Pia Partum ma na koncie wiele spektakli, ale operą zajmowała się po raz pierwszy. Na pewno może uznać swój debiut za udany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji